Mam bliską koleżankę z lat młodzieńczych, z którą wciąż utrzymuję kontakt. Byłyśmy razem gdy wychodziłyśmy za mąż i rodziły się dzieci. Odwiedzałyśmy się przez te wszystkie lata gdy dzieci rosły; jej małżeństwo upadło- mąż obcokrajowiec zostawił ją z dwójką dzieci i rozpoczętą budową domu.
Skromna nauczycielka musiała sobie radzić sama. Widziałam jak przez te wszystkie lata szuka miłości, jak wplątuje się w kolejne związki rujnujące jej życie, wiarę w Boga , siebie i ludzi. Każdy kolejny partner traktował ją gorzej, a ona- z roześmianej pełnej energii życia dziewczyny- stała się znerwicowaną, zakompleksioną, samotną kobietą z kochankiem.
Wszelkie próby rzucenia innego światła na Jej życie nie przynosiły żadnego efektu- nie chciała słuchać. W końcu postanowiłam zwrócić się o pomoc do Maryi. Odmówiłam Nowenne pompejańską w Jej intencji- o naprawienie życia.
Minęło około 1,5 roku- dużo się działo. Załamanie nerwowe, terapia, zakończenie toksycznego związku. Na ostatnim naszym spotkaniu wzruszyłam się. Oto siedziała na przeciw mnie kobieta mądra, samodzielna, radosna i spokojna, która swoją nadzieją złożyła w Bogu- mimo grzechów i ich konsekwencji, które na niej ciążą. Zdanie, które usłyszałam przy kawie było pierwszym pozytywnym, pełnym wiary zdaniem , od kilkudziesięciu lat: „Bóg nie da mi zginąć”.
Znalazła Boga i ścieżkę do Niego. Wszystkie swoje porażki przekuła w mądrość i pokój serca. Codziennie, jak mówi, doświadcza małych cudów.
Maryja zaprowadziła Ją do światła i nie dała zginąć.
Chwała Panu! Bądź błogosławiona Maryjo!
Zobacz podobne wpisy:
Renata: Mąż wyprowadził się z domu
Angelika: Miłość
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański