Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Paulina: Ciąża w bliźnie po cesarskim cięciu

5 1 głos
Oceń wpis

Rok temu w wakacje dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wielka radość ale również ogromny strach, ponieważ miałam za sobą dwa poronienia. Dzięki Bogu moja pierwsza ciąża, po której nastąpiły poronienia, była książkowa i jestem mama wspaniałego chłopca. Pragnęliśmy z mężem mieć więcej dzieci, dlatego kolejna ciąża po stratach, mimo że upragniona. to jednak wiązała się z ogromnym lękiem.

Tym bardziej, ze już w pierwszych tygodniach pojawiły się plamienia. Bałam się, że znowu dojdzie do poronienia, ale takiej diagnozy w życiu się nie spodziewałam – ciąża w bliźnie po cesarskim cięciu, trzeba usunąć, bo jak nie to umrze dziecko i umrę ja. Szok, strach i niedowierzanie. Co teraz? Nie mogę usunąć dziecka, to żywa istota. A jak coś mi się stanie? mam dziecko w domu… opisanie wszystkiego co czułam w tamtym czasie zajęłoby sporo miejsca tutaj dlatego przejdę do konkretów.

Dzięki Duchowi Świętemu znalazłam w sobie odwagę, żeby podjąć decyzję o kontynuacji ciąży, ale byłam przerażona, co będzie dalej. Leżałam w szpitalu ze względu na nasilające się krwawienia. Wtedy poczułam, że muszę błagać Maryję o pomoc. Chwyciłam za różaniec i zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Wiele ludzi o dobrym sercu wspierało mnie w modlitwie. Mój brat poszedł w naszej intencji – mojej i maleństwa- na Jasną Górę. I od tej chwili zaczęły dziać się cuda.

Lekarze zdecydowali o odstawieniu leków na podtrzymanie ciąży, bo najprawdopodobniej dojdzie do poronienia a w chwili kiedy brat dotarł do Częstochowy krwawienia ustały. Wizyty kontrolne dawały nadzieję, ponieważ łożysko odsuwało się od blizny a dziecko rosło. Ostatecznie ciąża zamieniła się w ciążę z łożyskiem przodującym bez cech wrastania, kiedy dostałam krwotoku przebywałam w szpitalu a na oddziale akurat pojawił się specjalista od trudnych przypadków i uratował dziecko, mnie i macicę, którą mogłam stracić. Zbieg okoliczności? w żadnym wypadku. Wymodlony cud.

Jestem wdzięczna Matce Najświętszej, ze wysłuchała modlitw, które zanosiłam do niej ja i armia wspaniałych ludzi o dobrym sercu i przedstawiła je Swojemu Synowi. Wdzięczna jestem również świętym, którzy orędowali za nami. Modlitwa ma wielką moc.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Monika
Monika
10.05.23 21:28

Chwała Panu i przenajświętszej Panience! Trzeba wierzyć bezgranicznie, że Bóg może wszystko, jeśli mu wszystko oddamy.

Gabriela
Gabriela
08.05.23 21:21

To świadectwo aż dech zapiera na myśl, co przeżywała Autorka świadectwa. Dzięki Bogu miała wiarę, nadzieję i miłość do Matki Bożej. I nie tylko Autorka… Tu wielką troskę okazał także brat i otoczenie, które wspierało na modlitwie. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x