A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się. (Łk 15,1-3.11-32)
To słowa o mnie. Dzięki Nowennie Pompejańskiej zaczynam je rozumieć.
Ja, która nie modliła się, bo nie umiała. Ja, która racjonalnie podchodziła do życia. Ja… ja… ja…
Musiałam zacząć od tego „ja”. Nie modliłam się różańcem, nie wiem dlaczego – może nie umiałam, może nie chciałam. W zasadzie chyba się nie modliłam. Formalnie byłam katoliczką. Taką wygodną katoliczką. Czasem szczęśliwa, czasem w rozpaczy – jak każdy. Z poczuciem odrzucenia ale zaciśniętymi zębami, że sobie poradzę, bo nie mam innego wyjścia. Wiele lat temu zostałam sama z trójką małych dzieci. Po pierwszej rozpaczy i niemocy zacisnęłam zęby i zamknęłam serce, musiałam sobie poradzić. To zamknięte serce miało być na chwilę a pozostało zamrożone na bardzo długo. Lata mijały, dzieci najpierw rosły, potem dorastały aż przyszła pora na ich samodzielne życie. Wyszły z domu a ja poczułam się znowu odrzucona. Wiedziałam ze tak być musi ale czułam się paskudnie. Zdaje się, że nazywają ten stan syndromem opuszczonego gniazda. Przez lata dzieci, dom, praca wypełniały mi cały czas. To było całe moje życie. Życie w ciągłej walce, także z dziećmi – o wszystko – o miłość, o dominację, o monopol na mądrość. O to, by udowodnić całemu światu, że dam radę mimo wszystkim i wszystkiemu. W tej walce nie zauważyłam, że moje dzieci żyją własnym życiem, że nie są już moje, że postrzegają mnie zupełnie inaczej niż chciałabym, że mimo, iż jestem ich matką trudno im mnie kochać. Nieprawdopodobnie mnie bolało, że są tak chłodne w stosunku do mnie a ja przecież poświęciłam im całe życie, to dla nich zrezygnowałam z siebie, ułożenia sobie życia po rozwodzie. Ból przerodził się w poczucie niewdzięczności, potem w coś w rodzaju odwetu – ja wy mnie tak ja wam. Zamknięte serce, zbolała dusza i pustka, której nie pomogła nawet ucieczka w pracę. I tak sobie dziwnie żyłam, w poczuciu że pora na zrobienie czegoś dla siebie. Robiłam różne rzeczy ale pustka i to odrzucenie trwały. Trwały do początku lutego. Postanowiłam tym razem zmienić coś w swoim życiu. Coś dla duszy i dla ciała. Dla zdrowia ciała – nowa dieta, zmiana nawyków żywieniowych. Ale co dla zdrowia duszy? Przypomniałam sobie widok mojej córki stojącej z różańcem w ręce przy oknie w wieczór wigilijny. Na moje pytanie odpowiedziała, że ze swoim narzeczonym odmawiają w tym samym czasie, na odległość, Nowennę Pompejańską. Od tego wspomnienia się zaczęło – godziny w internecie, by dowiedzieć się więcej, postanowienie, że zacznę i lęk, że nie podołam, że się poddam… Włączyłam youtube, Langustę na palmie, słuchałam. Potem jeszcze raz, i jeszcze raz. Moje myśli wciąż krążyły wokół Nowenny, a może to Nowenna krążyła wokół mnie, by zaprosić do tajemnicy. Obawa, że nie poradzę odeszła gdy postanowiłam – będę się modlić i przygotowałam pomocnik – płytę audio. Wiedziałam w jakiej intencji będę się modlić – mimo, iż w moim otoczeniu i życiu było tak wiele o co powinnam, bez wiary i prowadzenia Bożego żadne intencje nie pomogą. Tak – będę się modliła o Boże prowadzenie, łaskę wiary i rozeznanie mojej drogi życiowej. I zaczęłam – odmawianie Nowenny wprowadziło w moim rytmie dnia nowy porządek – włączałam płytę w samochodzie w drodze do pracy. Rozpoczynałam dzień Tajemnicami Radosnymi co wprawiało mnie w cudowny nastrój. Nie miałam w ręku różańca, miałam go w myślach, w sercu. Bywało bardzo trudno – walczyłam ze sobą, z „brakiem czasu”, z dziwnymi –
także zdrowotnymi – sytuacjami, które odwracały moja uwagę od Nowenny. Gdy już było naprawdę ciężko oddałam to wszystko Królowej Różańca, że jeśli Matka Boża chce bym wytrwała, da mi siłę.
Z każdym dniem odmawianej Nowenny było coraz łatwiej. Nowenna porządkowała mój świat, dzień zaczynałam z Bogiem, dzień z Bogiem kończyłam. Odkrywałam każdego dnia z Jezusem i Jego Matką ich historię – od Zwiastowania, przez Narodzenie, Mękę, Zmartwychwstanie do Wniebowzięcia i Królowania. Miałam więcej siły, pogody ducha, spokojniejsze i lepsze myśli. Świat wypiękniał. I pustki jakby mniej było. Do tego zaczęły dziać się w moim życiu bardzo dziwne rzeczy. Pojednałam się z teściową, wybaczyłam jej i poprosiłam o wybaczenie. Wróciłam do Kościoła. Kontakty z moimi dziećmi stały się jakby cieplejsze a ja zyskałam wewnętrzny spokój. Minęły 54 dni a ja cieszyłam się, że dotrwałam do ostatniego dnia Nowenny, że otrzymałam w darze wytrwałość by temu sprostać. Zakończyłam Nowennę i następnego dnia rozpoczęłam odmawianie nowej, w kolejnej intencji – tym razem o rozwiązanie problemów finansowych. Tak naprawdę to wiedziała, że Pan Bóg nie jest maszynką do spełniania życzeń. Nie oczekiwałam, że Pan Bóg to za mnie załatwi, oddałam tę sprawę w Jego ręce, oddając Maryi i Jezusowi każdy nowy dzień. Z ufnością, że otrzymam to co dla mnie dobre. Po drugiej Nowennie Pompejańskiej, odmówiłam trzecią. A małe cuda własne są moim udziałem każdego dnia. Bywają chwile zwątpienia ale różaniec jest na nie najlepszym lekarstwem. Moja dusza ozdrowiała i wypiękniała. Odzyskałam dzieci, nie czuję już pustki. Cieszę się z każdego zakończonego i rozpoczętego dnia. I komu tylko mogę opowiadam o Nowennie nie do odparcia.
I pomyśleć, że gdyby nie Nowenna Pompejańska, obraz mojej córki z różańcem w ręku i płyty nie byłoby mnie, składającej swoje świadectwo, tutaj. Jakby powiedział Szustak OP: To działa! Tak, TO działa.
„Cóż Ci dać mogę o Królowo pełna miłości? Całe moje życie poświęcam Tobie.”
Chciałam podziękować Wam wszystkim, którzy swoje świadectwa dajecie za wsparcie. Pamiętajcie proszę o mnie w waszych modlitwach, bym wytrwała w dobrym.
Zobacz podobne wpisy:
Justyna: Dar potomstwa
Ewa: Nieutulone cierpienie
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Super że odnalazłaś siebie, spokój ducha. Też myślę o nowennie ale czy wystarczy mi czasu, tego boję się najbardziej że zawiodę Matkę.
Nie obawiaj się, zaufaj Matce Bożej i powierz jej swój czas. Na pewno łatwiej jest odmawiać Nowennę z kimś. Samemu jest to trudne. Polecam gotowe pliki na YT, wiem, że wiele osób z tego korzysta. Nie będziesz sama. Najważniejsze to zacząć, później bywają chwile kiedy wszystko się sprzysięga żeby tylko się poddać. Ale te male cuda własne, których doświadczysz wynagrodzą Tobie to sowicie. Niech czuwają nad oba dobre Anioły. Z Panem Bogiem.
Chwała Panu i naszej Królowej Maryi.
Amen.
Tak, wspaniałe świadectwo, dziękuję.
Też dziękuję.
Cuuudownie !!!
Tak, to prawda – cudownie! Jest MOC.
Gosia … niech Cię Pan Błogosławi. Piękne świadectwo… a „syndrom opuszczonego gniazda” też doświadczyłam bardzo boleśnie. W czasie odmawiania pierwszej nowenny, doświadczyłam niesamowitą bliskość z Matką Maryją. Coś pięknego !!! Pozdrawiam Ciebie i wszystkich…. Z Panem Bogiem …
Dziękuję. Myślę, że takich osób „opuszczonych” jest wiele. Samemu trudno jest przez te chwile przejść. Teraz wiem, że nie jestem sama i mam do kogo zwrócić swoje myśli i serce. Cudowna ozdrowieńcza moc Nowenny. Wielu łask Bożych życzę.
ja tez bardzo dziękuję za tak piękne świadectwo,
To cud, ze mogłam się nim podzielić.Dzięki innym świadectwom i wpisom od osób które je czytały mogłam zacząć piękną drogę z Różańcem.
ja tez bardzo dziekuje ,czytam kazde swiadectwo.
Dziękuję.
Prawda. Poplakalam sie. Trzeba jedno zauwazyc ze jednak w ta corke wpoila pani Jakies wartosci Skoro trzymala z Maryja. Czyli lata nie byly zmarnowane. Ta milosc dzieci do Pani gdzies na pewno jest. Pozdrawiam!
Jestem dumna z moich dzieci, warto było podjąć trud odmawiania Nowenny by móc to dostrzec. Zadziwia mnie jak z każdym dniem inaczej patrzę na świat, życie i to wszystko co mnie otacza. Jak cudownie to wszystko jest urządzone. Dziękuję za słowa otuchy i serdecznie pozdrawiam.
Małgosiu, przeczytałam Twoje świadectwo jednym tchem. Dziękuję! Tak pięknie napisałaś. Z Panem Bogiem
Z Panem Bogiem, Wiesiu. Dziękuję.
Bardzo piekne swaiadectwo. Dziekuje za nie
To zdanie o córce która stoi w oknie i modli się na odległość rozbiło mnie. Też chciałbym taką relację.
Dziękuję, Janie. To był naprawdę silny obraz – wielki cud! Moje dzieci przeczytały moje świadectwo, przesłałam je, chciałam, żeby wiedziały. I otrzymałam więcej niż mogłam prosić, One mnie kochają, tak po prostu.
odmawiam 3 raz nowennę i też zauważyłam dzwine rzeczy ,przestałam mieć depresję mąż rzucił palenie .Teraz proszę o szczęście dla mojej rodziny,zły zaczyna szaleć,mąż wybucha z bardzo błahych powodów.Ale ja modlę się i proszę o łaskę dla rodziny.Matko Boża Pompejańska proszę ratuj amen.
Amen. Niech Maryja czuwa nad Tobą i Twoją Rodziną.
Jedno z najpiękniejszych świadectw, jakie tu czytałam. Napisane bardzo starannie, przyjemnie się czyta, pokazuje piękno i moc tej modlitwy,a także zaufanie. Napisane przez bardzo dojrzałą i wartościową osobę. Wszystkiego najlepszego dla autorki i całej rodziny
Dziękuje za życzenia i piękne słowa. Z trudem mi to przyszło, wiarę traktowałam jako coś bardzo osobistego. Ale dałam Matce Bożej słowo, obiecywałam to w każdej modlitwie dziękczynnej. Niewiele więcej dać mogę. Ale może moje świadectwo doda otuchy komuś kto nie wie co ma zrobić ze swoim życiem, kto wpadł w czarna otchłań i nie widzi z niej wyjścia.