Gdy ogłoszono pandemię bardzo martwiłam się o zdrowie rodziny. Poczułam nieodpartą chęć modlitwy nowenną pompejańską. Zdecydowałam się mimo że zwykłym różańcem nie miałam zbyt wiele do czynienia. Przyznam się, ze po pierwszym dniu tak się zmęczyłam , ze „myślałam, ze zaraz umrę”. ..
Codziennie decydowałam się jednak dokończyć modlitwę z tego dnia i tak wytrwałam.. Efekty? Nikt nie zachorował na covid – nikt tez się nie zamykał w domu, brat będąc na nartach poślizgnął się na lodzie – 7 razy upadł na głowę koziołkując z góry, kask roztrzaskany a on jedynie lekko potłuczony i podrapany, drugi brat uczył się na pilota- podczas lotu stało się cos co nie miało prawa się stać, zgasł silnik – wylądowali bezpiecznie, ile razy ja wyjątkowo tęskniłam za rodzicami i zmuszałam ich do długiej podróży aby mnie odwiedzić tyle razy okazywało się, ze w pracy rodziców był ktoś chory na covid.. jadac do mnie uniknęli kontaktu.
Oprócz łask wyproszonych działy się te, o których nie miałam pojęcia, że potrzebuję. Nie wiem jak, ale przewidziałam śmierć babci.. Babcia nie miała gromnicy. Czułam, ze musze kupić gromnice. Kupiłam sobie, kupiłam rodzicom i ciągle czułam, że to dobrze ale nie o to chodziło. Zadzwoniłam do cioci i zapytałam czy babcia ma gromnice. Ciocia kupiła świecę 01.02. Babcia (leżąca od wielu lat) odeszła kilka godzin po zakupie. A ja wiedziałam, że babcia gromnicznej nie doczeka. Pierwszy raz taka sytuacja mnie spotkała i do tej pory jestem nią zdumiona. Bardzo cieszę się spotkanym miłosierdziem dla Babci.
Zobacz podobne wpisy:
Anna: Co mi daje Nowenna Pompejańska
Alicja: Czy to nie jest cud?
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański