Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Uzdrowienie córki i inne łaski

0 0 głosów
Oceń wpis

Witam wszystkich! Nowennę pompejańską polecił mi mój narzeczony, a obecnie mój mąż, niedługo po tym jak się poznaliśmy w roku 2012. Od tego czasu odmówiłam już wiele nowenn, jednak to moje pierwsze pisemne świadectwo o otrzymanych łaskach. O niektórych z nich uświadomiłam sobie w zasadzie dopiero teraz.

Pierwszą moją nowennę odmawiałam w intencji, aby mój narzeczony, jeśli jest mi pisany, oświadczył mi się jak najszybciej. Oboje byliśmy już po 30-stce, a każde z nas chciało mieć liczną rodzinę, narzeczonemu jednak wcale do małżeństwa się nie spieszyło, nie uznawał mnie nawet za swoją „dziewczynę” pomimo tego, że mieszkał w moim domu (dodam, że zachowywaliśmy czystość przedmałżeńską). Po ok. 3 miesiącach od zakończenia nowenny Matka Boża zmieniła nastawienie mojego „chłopaka” i ten stał się narzeczonym w Wigilię Bożego Narodzenia 2012 r., a 13 lipca 2013 r., w rocznicę lipcowych objawień Matki Bożej Fatimskiej rozpoczęliśmy naszą wspólną drogę sakramentalną.

Jeszcze jako narzeczeni zaczęliśmy odmawiać nowennę w intencji „aby nasze dzieci pamiętały zdrowego dziadka Rajmunda”, czyli mojego tatę, który wtedy trzymał się całkiem nieźle jak na 81-letniego mężczyznę. Gdy mój tata umarł na miesiąc przed urodzeniem się naszego pierworodnego, było mi żal, że nasza nowenna nie została wysłuchana, ale teraz uświadamiam sobie, że Maryja wysłuchała tej nowenny w inny sposób. Po śmierci mojego taty w 2014 r. dowiedziałam się, że z okazji mojego ślubu przystąpił do sakramentu spowiedzi po 50 latach!!!, aby móc przyjąć Komunię Świętą podczas Mszy ślubnej. Co więcej, w ostatnią środę przed zabraniem do szpitala tata uczestniczył w nowennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a w chwili konania mój mąż odmawiał przy łóżku szpitalnym taty Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Teraz, gdy piszę to świadectwo, uświadamiam sobie, że Matka Boża dała mi i moim dzieciom o wiele więcej niż „zdrowego dziadka”, dała nam „dziadka w niebie”, szczególnie, że było nam też dane zamówić i częściowo uczestniczyć w Gregoriankach za mojego tatę.

Kolejne nowenny, jakie odmawiałam jeszcze nie odniosły namacalnych skutków, wierzę jednak, że Maryja już zsyła łaski, tylko ja o nich jeszcze nie wiem. Modliłam się m.in. o nawrócenie mojego brata, który bardzo oddalił się od Boga i Kościoła, a teraz zaczyna uczęszczać na Msze św. ze swoim synem przygotowującym się do Pierwszej Komunii Św. Liczę, że Matka Boża w sobie znany sposób zaprowadzi go do Boga.

Jedną z odmawianych nowenn, modliłam się o dobrą dla naszej rodziny pracę dla męża. Po ok. 2 latach od tamtej nowenny, mąż który stale trafiał na nieuczciwych pracodawców, w końcu ma pracę za godziwe pieniądze, w godzinach pracy przez siebie ustalanych.

Odmawiałam także nowennę za naszych parafialnych duszpasterzy o błogosławieństwo dla nich. Ta nowenna sprawiła mi wiele trudności (Zły nie chce, abyśmy modlili się za naszych księży), ale Maryja błogosławi, bo nasi księża są bardzo zaangażowani i szanowani.

W intencji mojego zdrowia, nowenna odmawiana przez mojego męża, również została wysłuchana, gdyż dzięki niej bez przeszkód zaszłam w ciążę. Nadmienić także muszę, że od samego początku (jeszcze w ciąży) w związku z koniecznością brania antybiotyku w 9 tyg. ciąży zawierzyłam synka Jezusowi i Matce Bożej, odmawiając codziennie Koronkę do Najświętszych Ran Pana Jezusa i ofiarowując syna na księdza (miałam od samego początku przeczucie, że dzidziuś będzie synem). Antybiotyk nie przyniósł żadnych szkód, a obecnie ponad 2 letni syn chowa się dobrze. Po roku od jego urodzenia, gdy nadchodził czas powrotu do pracy (czego sobie nie wyobrażałam) prosiłam Maryję i Jezusa, za wstawiennictwem św. Antoniego Padewskiego, że jeśli zajdę w ciążę i będę miała córkę, to z radością oddam ją na siostrę zakonną (którą sama w dzieciństwie chciałam być). I oto zaszłam w ciążę i urodziłam córeczkę, której na drugie imię dałam Antonina na cześć św. Antoniego.

Przechodzę teraz do szczególnego świadectwa, związanego z uzdrowieniem oczka, naszej obecnie 7-miesięcznej córeczki. Gdy córcia urodziła się, po wyjściu ze szpitala zauważyłam, że lewe jej oczko ciągle ropieje i łzawi. Stosowałam różne metody: przemywanie solą fizjologiczną, masowanie kąta oka, przemywanie wodą licheńską i wodą z Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Cudowne wody trochę pomagały, ale potem następował powrót dolegliwości. Następnie były antybiotyki. I nic. Kiedy córcia była noworodkiem powiedziano mi, że w ostateczności trzeba będzie „udrożnić” kanalik łzowy. Kiedy maleńka skończyła 5 miesięcy i nadal jej oczko ropiało i łzawiło, uznałam, że nie ma na co czekać. Znajoma poleciła mi lekarkę i powiedziała tylko, że zabieg jest dość drogi. O szczegółach nic nie mówiła i jak się okazało – dobrze, że tak zrobiła. Chcę Wam opisać ten zabieg, aby wyjaśnić dlaczego chwyciłam za różaniec i dlaczego uważam, że stał się cud. Mała była przeze mnie przytrzymywana na stole zabiegowym (leżałam na niej, aby unieruchomić ręce i nogi), głowę unieruchamiała inna lekarka, a moja pani doktor najpierw igłą przez kanalik łzowy wlewała płyn aby sprawdzić drożność, a wobec jej braku, długim metalowym szpikulcem przez kanalik przebijała chrząstkę w nosie (zdrowy człowiek ma kanalik połączony z nosem, dlatego gdy płaczemy musimy oczyszczać nos). Zabieg miał trwać ok. 1 minutę, a trwał ok. 15 minut, bo lekarka nie mogła sobie poradzić. Mała dosłownie z pianą na ustach od krzyków, wyrywała się, a ja opadałam z sił ciągle się modląc, aby lekarka w końcu zakończyła zabieg. Po tym zabiegu była antybiotykoterapia. Lekarka powiedziała, że w zasadzie efekt powinien nastąpić od razu, czasem się zdarza, że nastąpi on dopiero po kilku dniach. Następnego jednak dnia, mała obudziła się nie mogąc otworzyć oka zasklepionego ropą i mocno opuchniętego. Po kilku dniach, lekarka uznała, że zabieg trzeba powtórzyć. WTEDY chwyciłam różaniec i rozpoczęłam nowennę pompejańską – 18 lutego 2017 r. w sobotę. O tej chwili poczułam spokój i pewność, że wszystko będzie ok, a zabieg nie będzie potrzebny. Bałam się jednak iść na drugą wizytę, z córką pojechał więc mąż, a ja się modliłam. Jakie było moje zdziwienie, gdy mąż oznajmił, że zabieg się odbył. Powiedział także, że po zabiegu musiał trzymać głowę w kolanach, tak bardzo przeżył zabieg córki. Lekarka uznała, że był to najtrudniejszy przypadek w jej karierze i oznajmiła, że jeśli nie przyniesie skutków tym razem, to trzeba będzie jechać do szpitala na prywatną operację. Jednak po 1,5 tygodnia od rozpoczęcia nowenny, a 5 dni po drugim zabiegu oczko córki było zdrowe, jakby nigdy nic się nie stało. Czułam, że to za przyczyną Matki Bożej, skończyło się na drugim zabiegu. Zanim skończyłam część błagalną, już chciałam pisać świadectwo, ale zawsze jakoś mi to umykało. Kiedy w Wielką Środę – 12.04.2017 r. skończyłam nowennę, świadectwa nadal nie napisałam. Jednak Matka się upomniała i dziś w skrzynce pocztowej znalazłam Królową Różańca Świętego ze świadectwami wysłuchanych nowenn, jak więc tu jeszcze zwlekać?

Na koniec tylko dodam, że oprócz uzdrowienia oczka córci, otrzymałam ogromny pokój wewnętrzny, umiejętność łagodniejszego rozwiązywania konfliktów i sporów rodzinnych i pewność, że jestem w ręku Matki, która nie zawiedzie. Chwała Matce Przenajświętszej i Jej Najmilszemu Synowi Jezusowi!!!

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
enia
enia
06.05.17 17:47

Mi akurat za Kapłanów modli się dobrze.
Monika M jak zwykle Twoje komentarze są miłe

Aga
Aga
06.05.17 17:14

Nie chciałabym absolutnie żebyś poczuła się urażona ale jeśli dzieci zechcą być np lekarzem, policjantem to i mogą być głęboko wierzące również.Jedno z drugim się przecież nie wyklucza. Same zdecydują czy chcą iść drogą zakonna czy śwecką. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. PS. Sama odmawiam nowennę bez przerwy od 5 lat

Aga
Aga
06.05.17 16:43

Ale dlaczego oddajesz swoje dzieci na siostrę zakonna i księdza? przezcież wcale nie muszą mieć takiego piwołania!!!! Jestem zbulwersowana Twoim fanatyzmem, przezcież dzieci będą kim tym będą chciały być !? Pan Bóg je pokieruje wedle tego co będzie najlepsze.

Monika Makowska
Monika Makowska
03.05.17 18:19

Dziękuję Agnieszko za to przepiękne świadectwo! Cieszę się że masz tak cudownego męża (młody mężczyzna odmawiający NP zawsze wydawał mi się jakimś cudem – nigdy kogoś takiego nie spotkałam) i dzieciaczki, będę pamiętać o Tobie w modlitwach.

Lucyna
Lucyna
03.05.17 15:48

Zasłużyłaś sobie na dobrego męża.Wspaniale,że polecił Ci nowennę pompejańską,że interesował się modlitwami.Mojego męża trudno było namówić na różaniec.

M.
M.
03.05.17 00:56

:)))

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x