Pragnę złożyć publicznie podziękowanie Matce Bożej za uratowanie życia mojego męża. W listopadzie ubiegłego roku małżonek nagle poczuł się bardzo źle i zaczął tracić przytomność. Szybko wezwaliśmy pogotowie. Lekarz stwierdził, że jest to udar mózgu. Gdy dotarliśmy do szpitala, na SOR-ze potwierdzono wcześniejszą diagnozę i przewieziono męża na oddział wewnętrzny. Tu zaczął się prawdziwy dramat: z minuty na minutę stan zdrowia męża pogarszał się; stracił przytomność i nie było z nim żadnego kontaktu. Przewieziono go na OIOM.
Po badaniach stwierdzono udar niedokrwienny mózgu; przestały pracować nerki, mąż był niewydolny oddechowo i pozostawał w stanie śpiączki. Udzielono mi informacji, że stan męża jest krytyczny, wręcz beznadziejny, i kazano czekać. Na korytarzu szpitalnym zrozumiałam, jak kruche jest nasze życie, jak w paru minutach wywraca się świat do góry nogami, i że wszystko zależy od woli Boga. Gdy wróciłam do domu, bratowa poradziła mi odmawianie nowenny pompejańskiej. Odparłam, że nie dam rady, bo byłam w takim szoku, że nie mogłam modlić się dobrze. Ona nalegała, bym spróbowała – bo kto nam pomoże, jeśli nie Matka Boża i Jej Syn? Stan męża jeszcze bardziej się pogarszał. Wezwaliśmy księdza z sakramentem namaszczenia chorych i czekaliśmy. Niektórzy z lekarzy mówili mi, żeby modlić się tylko o cud, bo z tego stanu się „nie wychodzi”, a jeśli zdarzy się poprawa, to pacjent może być niesamodzielny, niekontaktowy, zdany na opiekę osób drugich.
Przeżywałam wielkie trudności, gdy rozpoczynałam różaniec pompejański. Dziewiątego dnia nowenny, a 14. dnia śpiączki, mąż pierwszy raz się poruszył – w co nie uwierzyli lekarze, stwierdzając, że rodzina zawsze widzi to, co chce widzieć i że nie ma dalej żadnej poprawy – ale my dalej trwaliśmy na modlitwie. Modliła się rodzina, znajomi, odprawiano Msze święte.
I tak po kolejnych 9 dniach nowenny nastąpiła zdecydowana poprawa. Mąż wybudził się ze śpiączki, narządy wewnętrzne podjęły pracę, następowała poprawa i stopniowy powrót do zdrowia. Po 38 dniach pobytu w szpitalu małżonek powrócił do domu – jest w pełni sprawny i nie potrzebuje żadnej rehabilitacji.
Wiem, że jest to niepojęte, ale to naprawdę się zdarzyło! Przez cały czas byli ze mną bliscy, którzy są świadkami tych wydarzeń. Tylko raz odmówiłam nowennę i zostałam wysłuchana! Podczas odmawiania nowenny czułam, jak nigdy dotąd, więź z Bogiem i Maryją, prosiłam gorąco o uzdrowienie, ale też godziłam się z Bożym planem wobec mnie i mojej rodziny. Tak bardzo zachęcam do odmawiania tej modlitwy, którą dała nam Maryja. Matka Boża naprawdę pomoże i znajdzie rozwiązanie naszych problemów!
Zobacz podobne wpisy:
Anna: Co mi daje Nowenna Pompejańska
Joanna: Rodzina razem dzięki Nowennie Pompejańskiej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Te świadectwa są pokrzepieniem, umacniają w modlitwie.
Bóg zapłać!
Wielkie dzięki za świadectwo. Matka Boża nie zostawi nas bez pomocy. Ja też się modlę, odmawiam jedną Nowennę za drugą i widzę działanie Matki Bożej.
Dziękuję Pani za to świadectwo. Na nowo robudziło moją nadzieję na całkowite uzdrowienie męża po udarze. Odmówiłam już w dwie nowenny, postęp jest bardzo duży. Dzisiaj w urodziny męża rozpocznę kolejną nowennę. Dziękuję za i pozdrawiam.
Wspaniałe ! Bóg jest wielki !
Niech Matka Boża ma Was w opiece-dużo dobrego.
Piękne świadectwo. Czytałam ze wzruszeniem. Niech Bóg ma Panią i Pani Męża w opiece.