Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Rencia: świadectwo – prośba o pracę

5
1
głos
Oceń wpis

Na nowennę trafiłam w Internecie, wydrukowałam ją sobie i postanowiłam odmawiać w intencji mojego męża, a konkretnie znalezienia innej pracy. Ostatnie miesiące nie były przyjemne w jego zakładzie pracy, dlatego  bardzo chcieliśmy, aby ją zmienił. Wiadomo, ze z pracą jest w dzisiejszych czasach bardzo trudno, kto ją ma , ten się cieszy… ale atmosfera i ludzie to bardzo wazna rzecz, a tu atmosfera była tragiczna, ciągłe redukcje , zwolnienia, układy.. Mąż szukał innej pracy, ale bezskutecznie. Po rozpoczęciu nowenny, chyba w drugin tygodniu jej odmawiania, otrzymał telefon z biura pośrednictwa pracy, był na rozmowie, przeszedł pierwszy etap pozytywnie, został zaproszony na kolejny. I dalej cisza. Ale był to dla mnie taki mały sygnał, ze cos się dzieje…. To nie mógł być przypadek. Był tez na kolejnej rozmowie o pracę – w innej firmie. Ale potem cisza- brak odzewu. Ale był to kolejny sygnał, ze Matka Boża jest, czuwa i daje odczuć swą obecność. Rozpoczęłam część dziękczynną. Miałam momentami takie wrażenie, ze moje modlitwy pozostają bez odpowiedzi. Myślałam, ze może źle się modlę, bo rzeczywiście czasami klepałam modlitwę, a myślałam o czyms innym. Później zastanawiałam się, czy to ma w ogóle sens.

W pracy u męża coraz większy horror, Wizja zwolnienia z pracy coraz bardziej nam dokuczała. Nerwy, wyładowywanie stresu w domu. Wszystko złożyliśmy w rekach Boga i Matki Przenajświętszej. Pomimo to były różne myśli, zwątpienie… Odmawiałam dalej nowennę, ale jakby bez przekonania. Gdzieś głęboko miałam nadzieję, ze Matka Boża mnie wysłucha. Ale co, jeśli Bóg ma inne plany, jeśli moja wola nie jest jego wolą…. wizja zwolnienia męża z pracy mnie załamywała, Cos jednak było takiego, ze czułam się mimo tego wszystkiego spokojna, w każdym razie bardziej spokojna, niż kiedys dawno temu, kiedy nie modliłam się, kiedy nie przystępowałam do Komunii świętej. Miałam teraz więcej wewnętrznego spokoju i gdzies głeboko ufność w Bogu i nadzieję, ze jeśli mąż straci pracę, to znaczy ze Bóg ma dla niego jakiś inny plan, i ze damy radę. Ze Bóg nie da nam krzyża, którego nie będziemy mogli unieść. O to też się modliłam, aby Bóg pomógł nam przetrwać , cokolwiek się stanie. Ten lęk przeplatał się z takim właśnie myślami. Modliłam się dalej, kończyłam już druga nowennę dziękczynną…. Zwątpienie przeplatało się z nadzieją. Ale modliłam się dalej. W dniu przypadającym na koniec drugiej nowenny, mąż otrzymał propozycję pracy . Czy to nie jest cud modlitwy ?

Miałam poczekać z tym świadectwem, az do końca odmawiania nowenny, ale wiem, ze wielu tu zagląda i szuka pokrzepienia, pocieszenia, nadziei i takie świadectwa dodają sił. Mi bardzo pomagały. Na pewno będę modlić się dalej na różańcu. Bo obiecałam to Matce Przenaświętszej. Nie traćcie nadziei.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
mateusz
mateusz
24.07.13 22:50

witam, chciałbym wszystkim gorąco polecić tą nowennę, ponieważ jest bardzo „skuteczna”. Szukałem od 3 miesięcy pracy ale bezskutecznie. Wysyłałem codziennie po 2,3 CV, ale nikt się nie odzywał. W końcu po jakimś czasie zostałem zaproszony na rozmowę do wielkiej korporacji. W tym czasie nie mogłem wyobrazić sobie lepiej pracy. Bo była to praca związana z moimi studiami i moimi umiejętnościami. Na rozmowie poszło mi bardzo dobrze i byłem przekonany, że mnie przyjmą. Natomiast stało się inaczej. Byłem załamany. Wysyłałem dalej CV ale znowu bez odpowiedzi. Aż w końcu znalazłem nowennę do sw. Josemarii Escrivy i zacząłem się modlić. Po pierwszym… Czytaj więcej »

MARTA
MARTA
19.05.13 22:10

witam również chciałabym się podzielić moim doświadczeniem odnośnie tej modlitwy-mam 4 lat,chodzę do kościoła sporadycznie,w pewnym momencie mojego życia zaczęło psuć się moje małżeństwo ,straciłam do tego pracę i po prostu nie chciało mi się żyć,gdzieś przypadkowo natknęłam się na tę modlitwę (choć kościoła nie odwiedzam ale za to lubię się codziennie długo modlić ,lubię rozmawiać z Bogiem ,kontemplować w zupełnej ciszy)krótko mówiąc postanowiłam wypróbować tę modlitwę ,choć przerażała mnie myśl ze jest ona taka długa…..moją intencja było uratowanie małżeństwa …zaczęłam się modlić wytrwałam do 27 dnia i wtedy wypadł mi Sylwester ,zabalowałam i nie byłam w stanie tego dnia… Czytaj więcej »

Asia
Asia
16.05.13 23:13

Dziękuję za świadectwo. W moim przypadku również nadzieja przeplata się ze zwątpieniem. Czasem już nie mam sił, ale staram się widzieć światełko w tunelu. Wierzę, że moja intencja się spełni. Tak bardzo chciałabym, aby stał się cud. 🙁

Rencia
Rencia
17.05.13 08:22
Odpowiada na wpis:  Asia

po prostu zaufaj. Nawet jesli Twoja intencja nie zostanie wysłuchana, to na pewno sprawy się „jakoś” rozwiążą. Trudno jest nam czasem zaakceptować wolę Boga, bo jego wola może byc inna niż nasza.ale pewnie z perspektywy czasu, może za kilka miesięcy, może lat, stwierdzimy: „dobrze że tak się stało”… Bóg wie, co dla nas najlepsze.

Gosia
Gosia
19.05.13 01:39
Odpowiada na wpis:  Asia

Mój mąż otrzymał pracę w nowo powstałej na rynku polskim, angielskiej firmie, po ponad pół roku odmawiania NP (odmawialiśmy jedna po drugiej, czasami tracąc już nadzieję) i to w chwili, kiedy dalej nie mielibyśmy już z czego żyć ani spłacać kredytu na mieszkanie. Nie wiem czy jest to praca docelowa czy tylko przejściowa na przetrwanie. Zarobki o 1/4 niższe niż w poprzednich latach pracy, boję się też czy nie będzie zbyt wyczerpująca – w poniedziałek ma pracować 13 godzin – prezes tłumaczy, że firmę trzeba rozkręcić dlatego: praca, praca i praca… Mąż rozpoczął pracę 13 maja we wspomnienie Matki Bożej… Czytaj więcej »

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x