Mam 36 lat. Moją intencją, w której odmówiłem Nowennę Pompejańską była prośba o uwolnienie, aby umieć cieszyć się życiem radosnego dziecka Bożego. , czyli wszystkiego, z czym borykałem się żyjąc w poczuciu odrzucenia.
Pochodzę z domu, gdzie awantury, wyzwiska, pijaństwo ojca zajmowały więcej miejsca niż miłość, a jestem jedynym dzieckiem.
O Nowennie usłyszałem z wykładów księdza egzorcysty zamieszczonych w internecie. Z tych wykładów dowiedziałem się między innymi tego, że ludzie poranieni i pokrzywdzeni przez innych oraz ci, którzy byli odrzuceni przez ojców, są najbardziej narażeni na dręczenia, zwątpienie, poczucie beznadziei a w skrajnych przypadkach nawet opętanie przez złego ducha. Ksiądz egzorcysta określił Nowennę Pompejańską „prawdziwą bombą” w zwalczaniu złego. Ma ona siłę i moc egzorcyzmu.
Okoliczności, w którym podjąłem decyzję o rozpoczęciu Nowenny Pompejańskiej zmobilizowały mnie do tego kroku. Kiedy zasypiałem w nocy towarzyszył mi strach lub gniew. Był to gniew związany z przeszłością i strach przed przyszłością. Rano też budziłem się z tym samym uczuciem strachu lub gniewu.
Ósmego dnia Nowenny Pompejańskiej dokładnie czterdzieści miesięcy po śmierci mojego ojca po raz pierwszy od jego pogrzebu odmówiłem Różaniec w jego intencji. Odmawiając część błagalną Nowenny często zdarzało mi się gorzko zapłakać. W kolejnych dniach Nowenny zacząłem odczuwać pustkę, ale tym razem w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ponieważ mój umysł i serce zwykle były wypełnione lękiem, poczuciem krzywdy i gniewem potem stopniowo zamienione na spokój i radość.
W czasie Nowenny częściej przystępowałem do spowiedzi, aby wyznać też stare grzechy, z których wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że są grzechami, a na które wskazywał ów ksiądz egzorcysta i które to mogą być „otwartą furtką” dla złego ducha.
Przebywanie w kościele nie było już dla mnie tylko coniedzielnym niezrozumiałym obowiązkiem, ale codzienną potrzebą, radością i nauką w domu OJCA. To jest jak głód, jak pragnienie, aby BÓG był obecny w moim życiu, abym z pokorą zrobił miejsce JEMU, abym umiał wybaczać między innymi mojemu ojcu, abym umiał pozbyć się pychy, abym umiał zauważać dobro i piękno w codziennym życiu, abym miał otwarte i ufne serce dla przyjęcia nauki Jezusa.
Mam jeszcze wiele do zrobienia, ale już wiem, że nie jestem sam 🙂
Zobacz podobne wpisy:
Świadectwo Marioli: Uwolnienie przez Jezusa
Różańcowy plan na październik 2024
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Mój ziomek! Tak trzymaj! :*
Naprawdę piękne świadectwo. Dziękuję i życzę dużo dobra w życiu.
Piekne swiadectwo
Piękne świadectwo Marcinie! Gratuluję i życzę dalszych Łask Bożych!
Piękne świadectwo! Chwała Panu!
U mnie w domu też kolorowo nie było. Miałam żal do rodziców, że przez atmosferę w domu nie umiałam cieszyć się życiem. Od 13 roku życia chciałam umrzeć. Nic mnie nie cieszyło. Najgorsze jest to, że ja nie wiedziałam jak jest inaczej. Przyzwyczaiłam się do tego. Teraz jest lepiej. Nie idealnie, ale pracuję nad tym. Życzę Ci wszystkiego dobrego 🙂
Najgorsze jest to, że dzieci w domu powinny czuć się bezpiecznie… i to bezpieczeństwo powinni zapewnić rodzice, a w rodzinach alkoholowych i przemocowych zapewnia się niszczenie psychiki i ciężar do końca życia..