Że to zadziała, nie wierzyłem. A jednak Maryja potrafi. Prosiłem Boga nie raz nie dwa. Klęcząc, płacząc, prosząc i błagając ale zdawało mi się, że Bóg milczy, nie odpowiada. A prosiłem o uwolnienie od uzależnienia, które coraz bardziej przewracało życie do góry nogami.
Problemy ze snem, z koncentracją zamykanie się w sobie że szkoda dla innych…Nowenna Pompejańska była dla mnie abstrakcją. Kolejnym „dziwadłem” mnożenia modlitw, który zaspakaja własne ego chrześcijańskie ale nic nie zmienia. Jestem zwolennikiem filozofii Ockhama: Bytów nie mnożyć, fikcji nie tworzyć i wszystko tłumaczyć jak najprościej. Nowenna Pompejańska wydawała mi się dokładnie zaprzeczeniem tej filozofii.
Mając problem z jedną częścią na dzień nawet nie pomyślałem że mógłbym zmówić więcej niż jedną. Przekonało mnie milczenie Boga i świadectwo mojej znajomej rodziny, która mnie nie namawiała tylko opowiadała o cudach dostąpionych dzięki nowennie. Nikomu nie mówiąc zacząłem, przyznałem się dopiero jak zacząłem.
Skoro Bóg milczy mimo mojego zaangażowania w nawrócenie, pozostała mi ostatnia instancja – Matka. Że Nowenna Pompejańska jest próba wytrwałości dowiedziałem się dopiero po otrzymaniu łaski uwolnienia na koniec części błagalnej.
Bóg przez Maryję trzymał mnie do samego końca. Było mi trudno. Zniechęcałem się bo nie widziałem efektów. Było coraz gorzej. Coraz więcej prowokacji emocjonalnych, coraz silniejsze pragnienie posiadania czegoś co nie jest dla mnie, sprawiało, mówiłem różańce, ale nie wierzyłem, że otrzymam dzięki temu łaskę o którą prosiłem.
Skoro byłem na modlitwach uwolnienia, wkładano na mnie ręce, błogosławiono mnie Najświętszym Sakramentem i po chwilowym spokoju wracało piekło uzależnienia ze wzmożona siła, wbrew logice i rozumowi? Jak klepanie Zdrowasiek może mi pomóc? A jednak dzięki wsparciu przyjaciół wytrwałem do końca części błagalnej i przyszła łaska uwolnienia, w momencie w którym nie oczekiwałem niczego. Myślałem skoro zacząłem dokończę, co mi szkodzi, ale nie miałem nadziei na uleczenie bo mimo zmagań nic się nie zmieniało a było coraz gorzej. Przykład ludzi świeckich dodawał mi sill i wiary. Żywy Kościół mnie zachęcał i dodawał odwagi przez ich świadectwo zaufania Maryi i Różańcowi.
W czasie odmawiania Nowenny Pompejańskiej ta modlitwa stała się dla mnie ucieczka w trudnościach jak na wyspę ocalenia. Nie chciało mi się kończyć modlitwy. Kiedy odkładałem różaniec czekałem kiedy zacznie się kolejny dzień, żeby zacząć znowu trzymać różaniec i modlić się mając poczucie ulgi i bezpieczeństwa. Nigdy nie wierzyłem że Różaniec jest bronią tak potężną jak to mówią. Przekonałem się, że jest.
Dziś kończę moją pierwszą Nowennę Pompejańska. Mimo braku zaufania i wiary otrzymałem łaskę uwolnienia od czegoś co jest mocniejsze niż logika, rozum i zrozumienie. Nie mogę napisać o co chodziło, bo to dotyka i innych osób ale dziś jestem wolny, jak ów człowiek z przypowieści Jezusa, który został uwolniony od szatana.
Bóg prowadzi dziwnymi drogami, ale najważniejsze że zawsze prowadzą do Niego. Dziękuję dzisiaj Maryi za dar różańca i Nowenny Pompejańskiej, szkoły zaufania i wiary. Amen.
Dziękuję za to świadectwo, wzruszyło mnie i było mi potrzebne. niech Bóg Cię prowadzi!
Chwała Bogu za Twoje Uzdrowienie
Krzysztofie,dziękuję za to świadectwo. Jestem w trakcie Nowenny i zaczynam tracić wiarę, że moja intencja zostanie wysłuchana. Twoje świadectwo dodało mi siły żeby nie ustawać w modlitwie. Dziękuję.