Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Monika: Prośba o narodziny dziecka

5 6 głosów
Oceń wpis

O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się od mamy, początkowo sceptycznie do tego podchodziłam mimo, że jestem osobą wierzącą. Myślę, że każdy z nas ma chwile zwątpienia i ciężko przychodzi nam wiara w cuda…bardzo pragnęłam mieć dziecko, badania wychodziły źle, wszelkie próby kończyły się niepowodzeniami…wręcz lekarze mówili, że jeden przypadek na milion jak się uda…

Zaczęłam tracić nadzieję…dwie próby in vitro nie przyniosły żadnych skutków, nawet nie doszło do powstania zarodków…poddałam się… stwierdziłam z mężem, że czas odpocząć i ochłonąć…i później pomyśleć co dalej…przypomniało mi się wtedy co mówiła mama o modlitwie…o nowennie pompejańskiej …zaczelam szukać i czytać o niej i stwierdziłam, że w sumie co mi zależy podjąć tą próbę.

Nie ukrywam odmawianie jej codziennie przez tak długi okres sprawiało mi nieraz trudności…miałam do siebie żal i wyrzuty, że nie zawsze potrafię się odpowiednio skupić…ze czasem zostawiam to na sam koniec dnia i ledwo się wyrabiam…bałam się, że niedostatecznie się staram. Wierzyłam, że to pomoże, jednocześnie mając wątpliwości…czułam skrajne emocje i się za nie obwiniałam… ale dotrwałam do końca… mimo, że miałam nieraz kryzys i brak chęci… ale udało się.

Odmówiłam cała nowennę pompejańską…I niedługo po tym stał się cud… po paru miesiącach dowiedziałam się, że jestem w ciąży… naturalnie…zaszłam naturalnie…okazało się, że to już prawie 3 miesiąc! Wychodziło na to, że po ok. miesiącu od skończenia nowenny pompejańskiej pojawiło się życie we mnie…a ja nie byłam tego świadoma…prosiłam o zdrowe dziecko… o to żebym mogła zostać mamą…I dostałam to o co prosiłam… jest prawdziwym cudem… którego nikt się nie spodziewał.

Codziennie na niego patrzę i nie mogę uwierzyć, że mimo tego, że odmawiałam czasami nowennę od niechcenia…ze zmęczeniem…nie zawsze się przykładałam…. czasem traktowałam to jako obowiązek z przyzwyczajenia….a jednak się udało i Matka Boska mnie wysłuchała…może doceniła moją wytrwałość…systematyczność… mimo częstych wątpliwości, które mną targały…. nie wiem… ale jestem wdzięczna i szczęśliwa…mimo, że nie było mi łatwo się zmobilizować i ciężko było się nie raz skupić….ale teraz wiem, mam dowód…mój mały cud przy mnie , za który jestem niesamowicie wdzięczna… wiara czyni cuda… I chociaż człowiek jest takim stworzeniem, że nie raz zwątpi… to wiem, że Matka Boska czuwa nade mną i moim synkiem. Dziękuję!

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x