O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się kilka lat temu od mamy. Wtedy jeszcze nie zastanawiałam się nad modlitwą do Matki Boskiej. Ponad półtora roku temu moja mama zaczęła chorować, ja kończyłam w tym czasie pracę inżynierską.
Zawsze byłam zajęta pracą, nawet wtedy nie potrafiłam sobie odpuścić. Chciałam być w domu, pracy i studiach jednocześnie. Tata powtarzał mi, że tak nie można. Mówił, że jeśli nie odpocznę to i ja się rozchoruje, wtedy tego nie rozumiałam. Potem zaczęły pojawiać się bóle. Nie miałam czasu na bieganie po lekarzach, początkowo to „olewałam”. Na pierwszym miejscu stawiałam pracę, studia.. rodzina, chłopak, przyjaciele zawsze znajdowali się na końcu.
Z braku snu byłam wciąż ,,nerwowa”. Chciałam, żeby wszystkim było dobrze. Niestety nie umiałam wyrażać swoich uczuć rozmawiać o wszystkim z bliskimi. Pewnego dnia przyszedł czas na operację, a ja mimo to wciąż nie potrafiłam opuścić pracy „bałam się , że mnie zwolnią”, więc drugiego dnia chciałam być w pracy. Tego dnia po zabiegu bardzo zdenerwowałam się na chłopaka nie myśląc, że może mieć gorszy dzień i niedługo potem się rozstaliśmy.
Taką podjęłam decyzję… Mimo tego, że czułam, że chce do mnie wrócić i się spotkać nie miałam wtedy na to odwagi. Co chwila musiałam odwiedzać lekarzy, bo spadała masa, pojawiały się okropne bóle, samoistne siniaki, a momentami mdlałam i miałam problemy z chodzeniem. Średnio 3-4 razy w miesiącu bywałam u różnych specjalistów byłam tym wymęczona, a zdrowie wciąż się nie poprawiało. Po 9 miesiącach od rozstania pojawił się mój były chłopak, przyjechał do rodziców. Zrobiło mi się bardzo gorąco, poczułam ogromną potrzebę rozmowy. Niestety zanim zbiegłam go już nie było.
Po kilku dniach postanowiłam go odwiedzić, tego dnia bardzo bolały mnie nogi, nie wiedziałam czy mam siłę dojechać na miejsce. Kiedy się spotkaliśmy, zauważyłam że ma już dziewczynę. Nie chciał wyjść, czułam ból, ale mimo to chciałam porozmawiać.. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, pierwszy raz w życiu poleciały mi łzy. Nie wiedziałam, co chce powiedzieć. W kieszonce miałam serce, które kiedyś mi podarował w emocjach je oddałam.
Kiedy odjechaliśmy napisał, że boli go jak płacze… później że będzie tęsknił. Nie mogłam spać wybudzałam się w nocy. Chciałam powiedzieć „kocham cię”, ale znów zabrakło odwagi. Kiedy napisałam, bo nie odbierał. Dostałam wiadomość, ze nic z tego nie będzie. Miałam problemy z zasypianiem, skupieniem się w pracy. Wtedy pierwszy raz poszłam do sklepu obok kościoła i zaczęłam mówić nowennę pompejańską w naszej intencji. Pierwszy raz po odmówieniu mogłam zasnąć. Mimo tego, że nie wiem co Matka Boska mi przyniesie.
Zrozumiałam, że ta choroba która mnie dotknęła wcześniej była mi potrzebna. Bóg chciał pokazać, gdzie bym była jeśli nie zwolniłabym tempa życia. Mimo tego, że moja prośba się jeszcze nie została wysłuchana. Od tamtej pory zaczęłam być zdrowa, nie biorę leków, a wyniki wyszły idealne. Wszystkie zaliczenia i egzaminy na studiach zaliczyłam dużo przed czasem i zaczęłam mieć czas dla siebie i rodziny. Czasami Bóg musi zabrać nam wszystko z oczu, żebyśmy mogli znów na nie przejrzeć. Mam nadzieję, że moja intencja zostanie wysłuchana, a ja znów będę mogła dzielić się świadectwem.
Zobacz podobne wpisy:
Mateusz: Miłość i praca, które nadeszły
Natalia: Nowenna pompejańska w intencji dobrego męża
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański