Zbieram się już od jakiegoś czasu żeby napisać to świadectwo ale jest to takie wewnętrzne ponaglenie, które w końcu pozwoliło mi się do tego zabrać. Okazja jest oczekiwanie na lot do Polski – lecę by najważniejsze święto dla każdego wierzącego w Jezusa, spędzić w domu.
Przy tej okazji życzę Wam Wiary, Miłości i Nadziei – wszystkich wartości, które krystalizują się w tym czasie, gdy Chrystus zmartwychwstaje i nadaje sensu tej naszej doczesnej wędrówce. Przygodę z Pompejanką zacząłem w 2016 roku i odmawiałem ją w jednej określonej intencji kilka razy. Najpierw 3 tajemnice, a potem 4. Zostałem wysłuchany i wierzę dziś, że dostałem dokładnie to, czego pragnąłem, bo Maryja pragnęła mi powiedzieć – mogę zatroszczyć się o wszystko i dla Twojego Ojca w Niebie nie ma rzeczy niemożliwych, ponadto może On wszystko to, czego nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Dostałem to, czego pragnąłem, a była to rzecz bardzo dziwna, egzotyczna, kaprys. Dokładnie tak, jak tego zapragnąłem. Dostałem to, żeby zrozumieć, że lepiej się czasem nie upierać przy swoich pragnieniach, bo czasem Pan Bóg „niestety” może nam to dać, czego pragniemy, pokazując, że wie, co dla nas lepsze.
Przyszedł moment, w którym zrozumiałem, że bez sensu kłócić się z Naszym Ojcem Niebieskim, bo On naprawdę wie lepiej, czego nam potrzeba, Jego drogi są ponad naszymi i wszystko, czego trzeba, to tylko i aż Mu zaufać. Pamiętam, jak modliłem się później słowami – Zabierz to ode mnie, nie będę się już z Tobą targował, Ojcze. To była osobista historia, w której On był tym Ojcem z przypowieści o Synu Marnotrawnym. Zostawiłem Pompejankę i jednocześnie Różaniec na parę lat, by wrócić do niej w ogromnej niedoli, która spotkała mnie poza domem. Dziewczyna, z którą miałem nadzieję, uda mi się stworzyć rodzinę, zostawiła mnie z godziny na godzinę. Czasem wyczuwa się, że coś jest nie tak. Tu zupełnie było to jak grom z jasnego nieba. Co dalej? Różaniec. Pompejanka. To była oczywista i natychmiastowa reakcja.
W określonej intencji odmawiałem Pompejankę, za Pompejanką (od grudnia 2021 do grudnia 2023). Co ciekawe, działo się wiele małych cudów za każdym razem (kto odmawia, potwierdzi), natomiast w omadlanej intencji wszystko wręcz przeciwnie, tylko gorzej i gorzej. Poza jednym wyjątkiem. Jednego dnia, wydawało się, że wszystko nagle się udaje i uda, w kwestii, którą omadlałem. To było kilka godzin, jeden niecały dzień. Nagle zrozumiałem, że Bóg pokazywał mi znów. Patrz, możesz to mieć, ale uwierz, że nie jest to Ci potrzebne/nie jest to dobre dla Ciebie. Człowiek przy swojej wolnej woli się upiera i dlatego często sprawiamy sobie krzywdę i cierpienie, bo Dobry Bóg często musi nam pewne rzeczy zabrać, żebyśmy się nie skrzywdzili. Nie wykluczam, że pewne rzeczy dostajemy dopiero wtedy, kiedy one są, bądź my jesteśmy dojrzali i gotowi, by pewne łaski przyjąć. W innym wypadku może to być tylko jakaś przeszkoda na naszej drodze do Świętości.
Miałem też sen, wierzcie lub nie, gdzie usłyszałem skierowane do mnie słowa: „Możesz to mieć, ale mam dla Ciebie coś o wiele lepszego.” To było w momencie najgorszej ciemności, w której moja dusza niemalże zupełnie zawładnęła rozpacz. Od mniej więcej połowy 2023 dostałem niejako rozpoznanie, że być może najlepszą dla nas modlitwą, nie jest modlitwa w naszych intencjach, tylko za Dusze Czyśćcowe. Tu jest też ważna kwestia zaufania – przecież Dobry Bóg doskonale wie, czego nam trzeba, i przy tym zaufaniu nie musimy się o nic obawiać. Zacząłem odmawiać Pompejanki za Dusze Czyśćcowe, a ostatnio, mając w rodzinie młodą kuzynkę chorą na glejaka (rak mózgu), odmawiam dwie Pompejanki równocześnie (po raz pierwszy). Kończę część dziękczynną na początku kwietnia, ku mojemu zdziwieniu, udaje mi się znaleźć czas na to, żeby odmówić dwa różańce (po 4 tajemnice). Kolejna seria to też będą dwie Pompejanki równolegle, bo modlę się za 4-letniego chłopca chorego na neuroblastomę (też nowotwór złośliwy). Moje świadectwo być może nie jest swoiste, co prawda powiedziałem o tej pierwszej serii Pompejanek, w której zostałem wysłuchany dokładnie tak jak pragnąłem. Druga, 2-letnia seria, wydaje się na pozór niewysłuchana. Nie dzieje się nic, zero, już od dawna, w tej intencji, którą odmawiałem. Ale to chyba nie ma do końca znaczenia (oczywiście gdzieś ta intencja się tli w moim sercu), bo rzeczy, które się dzieją, dają mi ogromne pragnienie Nieba, tęsknotę za Bogiem dla Boga (nie ze strachu przed piekłem czy czyśćcem). Nie będę Wam mówił, co macie robić, w co wierzyć, czego oczekiwać. Myślę, że w każdym życiu Bóg i Maryja są obecni trochę inaczej. Dlatego powyższa wypowiedź jest i świadectwem, i osobistą perspektywą skrystalizowaną poprzez działanie tej modlitwy w moim życiu. Czy polecam? Absolutnie tak. Właściwie mam pragnienie, żeby z Różańcem wytrwać do końca życia. Czekam codziennie na takie małe/ogromne cuda (wiem, paradoks) i one się dzieją, a Różaniec jest zapłonem do tego Bożego działania w naszym życiu, ludzi, którzy wejście na Górę Tabor mają jeszcze przed sobą.
Z Bogiem!
Zobacz podobne wpisy:
Sylwia: Miłość dla bliskiej osoby
Mateusz: Miłość i praca, które nadeszły
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Piękne świadectwo. Kto idzie przez życie z Bogiem, tego Bóg nie opuszcza. Oczywiście są przykre sytuacje, które niekiedy są próbą przekonania czy modlisz się by zyskać to czego tylko chcesz i pragniesz na chwilę i odpuścisz sobie życie z Bogiem czy będziesz mimo tylu niepowodzeń, doświadczeń wierny Bogu. Bogu nie trzeba mówić czego Ty chcesz tylko czego On sam chce od Nas. Wie wszystko o Nas. Zaufaj a zobaczysz.
Też modlę się za duszę czyśćcowe i doświadczam wielu łask i cudów. Z Panem Bogiem.
Deo gratias!
Dziękuję za świadectwo, Jego drogi i myśli ponad naszymi są. Pięknie napisane. Bóg z Toba.