Chciałbym dać świadectwo na temat tego, ze Bóg wie, czego nam potrzeba. Daje nam to, co w danym momencie życia będzie dla nas dobre. Kiedy w poprzednim roku zaprzyjaźniłem się mocniej z jedna dziewczyną postanowiłem spróbować zdobyć jej serce i uczucia.
Generalnie do dnia jej urodzin, wydawało się, ze wszytsko co robie zmierza w dobrym kierunku. Później ta dziewczyna zachorowała, zaoferowałem pomoc (kupienie leków, odwiedziny) jednak to odrzuciła. Nie zniechęcając się po wyzdrowieniu ponowiłem próby spotkań. Kolejny raz nie było to możliwe gdyż miała dużo pracy, spotkań ze znajomymi, dodatkowymi zajęciami. Czułem, ze zaczyna się ode mnie oddalać. Podjąłem więc nowennę pompejańską w sprawie naszej znajomosci – prosiłem w niej tak: „Maryjo, matko miłości, Ty wiesz jak bardzo zależy mi na tej dziewczynie, jeśli taka jest wola Boga proszę dopomóż nam być razem, spraw by dostrzegła moje starania, a jeśli nie to proszę błogosław nam by każde z nas poszło swoją drogą i było szczęśliwe”. Ta nowenna z wszystkich dotychczas odmawianych przyszła mi najciężej. Miałem chwile zwątpienia, ze nie ma to sensu, zgubiłem swój różaniec na którym tę nowennę odmawiałem, ale postanowiłem, ze bez względu na wszytsko dokończę te nowennę.
Dopiero w maju zaprosiła mnie na spotkanie, przebiegło w miłej atmosferze. Kolejny raz spotkaliśmy sie tydzień później i wtedy podarowałem jej serce z jej imieniem – w ten sposób wyznałem jej uczucia. Powiedziała mi, że nie może przyjść tego prezentu, gdyż kiedy wyzdrowiała i była w stolicy poznała chłopaka z którym jest szczęśliwa. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca, stalem sie nerwowy, rozdrażniony, łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi. Dwa dni później wyjechałem na jeden dzień do sanktuarium i wtedy powiedziałem: „Maryjo obiecuje ze dokończę te nowennę ale skoro nie mogę być z nią proszę nie daj mi się zadręczać myślami”. Nowennę skoczyłem, kontakt z tą dziewczyna pozostał jedynie pisemny. Pragnąłem się z nią spotkać, porozmawiać i doszedłem do wniosku, ze być może nawet się pożegnać, ze będzie to najlepsze rozwiązanie.
Będąc nadal w fazie „żałoby” po kolejnej relacji, która nie przerodziła się w uczucie postanowiłem odmówić nowennę tym razem po prostu „o dobrą żonę”. Zaczynajac tę nowennę powiedziałem: „Maryjo Ty tak jak Bóg znasz pragnienie mojego serca: prosze Cię o dobrą żonę, o dziewczynę z którą spędzę resztę życia na dobre i na złe”. Międzyczasie poszedłem na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy m.in. w tej intencji. Z tylu głowy cały czas była gdzieś ta relacja z tamtą dziewczyną, pamiętałem o niej także podczas całej pielgrzymki, ale już nie jako, żeby mogła ze mną być, ale życząc jej wszytskiego dobrego, żeby się jej wiodło. Niosąc w sercu intencje miłości oraz inne intencje o które prosili mnie rodzina i znajomy doniosłem do tronu Maryi. Sama pielgrzymka nie była łatwa, mając poważne rany na stopach prosiłem Maryję by przyciągnęła mnie do siebie. Tak tez się stało. Rodzina, krewni, przyjaciele, znajomi kibicowali bym dotarł do celu. Kiedy dotarłem do Częstochowy wszystko nagle puściło: klęcząc przed obrazem matki Bożej częstochowskiej poczułem pokoj w sercu. Wtedy wypowiedziałem wszytskie intencje które niosłem całą pielgrzymkę oraz zawierzyłem siebie Maryi, jej Synowi i samemu Bogu. Podziękowałem za wszystko, nawet za te trudności. Od tamtej pory wiem, ze warto było czekac, choc tamta kobieta nie została moją dziewczyną, otrzymałem coś czego najwidoczniej mocno mi brakowało: pokoju serca i spokoju ducha. To dostałem od Boga i czuje, ze wymodliła to dla mnie Maryja. Po zakończeniu pielgrzymki skontaktowałem się z tamta dziewczyną, powiedziałem, ze również ją powierzyłem matce Bożej. Podziękowała mi za to, ze ofiarowałem swoją pielgrzymkę właśnie w jej intencji; kiedy spotkałem się z nią we wrześniu chciałem porozmawiać o tamtej sytuacji powiedzieć, ze nie mam żalu, ze mnie nie wybrala, chcialem podziękować za to ze przez chwile była w moim życiu, ale ona unikała mnie. Widząc ze może być to dla niej trudne zdecydowałem, ze nie będę naciskać. Rozmawialsmy po prostu o planach na przyszłość oraz co u nas nowego.
Nowennę o dobra żonę ukończyłem końcem lipca i…czekam 🙂 wierze, ze taka osoba się pojawi. Samemu tez trzeba szukać (choć jestem raczej nieśmiały), ale wiem, ze Maryja jako matka pięknej miłości w tym pomoże.
W połowie czerwca za namową mojej koleżanki (której jestem za to wdzięczny) dołączyłem do wspólnoty katolickich singli – czy tutaj znajdę kogoś z kim spędzę resztę życia? Może tak, a może nie. Jestem spokojny i ufam, ze Bog ma dla mnie plan, ze wszystko o co prosiłem otrzymam w odpowiednim czasie. Są to dobrzy ludzie, stanowiący zgraną ekipę, tacy „do tańca i do różańca”. Ufam, ze dołączając do tej grupy ocaliłem siebie przed rozpamiętywaniem tamtej sytuacji. Teraz doceniam jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem. Modle się za tych ludzi, żeby każdemu z nich ułożyło się życie uczuciowe.
Maryjo: Tak jak prosiłem w Częstochowie badz przy mnie. Prosząc o dobra żonę wiem, ze taka osobę dla mnie wyprosisz jak śpiewamy w pieśni „Maryja ave Maryja u Boga nam wybłagaj zdroje łask”. Dziękuje Ci za ten spokój, choć sam o niego nie prosiłem, to Bóg dał mi to za Twoją pomocą, bo na tym etapie życia było to dla mnie konieczne.
Dziękuję Maryjo – Daniel
Zobacz podobne wpisy:
Emi: Bóg nie pozwoli mi zginąć
Paweł: O dobrą żonę
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
W Częstochowie jest grupa dla poszukujących małżonka Niespokojni Nadzieja, ściśle matrymonialna, sporo małżeństw Matka Boża swata Polecam, słyszałam świadectwa.
Polecam modlitwy do sw Józefa, np. 30-dniowe nabożeństwo.
Masz piękne serce