Piszę moje świadectwo, bo chcę, aby każdy, kto przeczyta je, zaufał Maryi i nigdy nie wątpił w jej pomoc. Odmówiłam wiele nowenn w różnych intencjach, nie zostały one wysłuchane, co rodzi we mnie częste pretensje… Mam już „trochę” ponad 30 lat. Od ponad 20 lat męczę się (tak, męczę się to jest właściwe słowo) z krostami na twarzy i ramionach. Trądzik. Tak, niestety trądzik.
Nie jest to taki trądzik, który zdarza się każdemu nastolatkowi i po 3 latach mija. Mi nie minął do dzisiaj. Używałam wszystkiego, co doprowadziło do przesuszenia skóry, dermatolog też był na mojej liście. I nic. Dalej jest, skóra twarzy jest okropna. Miałam pretensje, dlaczego ja? Dlaczego mi nie minęło? To przez hormony? Dlaczego wszyscy mają taką piękną skórę tylko nie ja? Czym zasłużyłam na taką „karę”? Łzy, pretensje.
Odmówiłam już wcześniej nowennę w tej intencji „żeby krosty mi zeszły”, tak to mniej więcej brzmiało. I nic. Żadnego efektu. W sierpniu tego roku osoba, na której mi zależy, patrząc na moją twarz, przykrytą toną fluidu i pudru powiedziała: „to od hormonów”. Miarka się przebrała. To był cios! Wydawało mi się, a przynajmniej tak sobie wmawiałam, że aż tak ich nie widać, bo mam dobre kosmetyki i tak dalej. Pobiegłam do apteki po lepsze kremy.
Pomyślałam, czy to mi pomoże? Zacznę też kolejną nowennę, tym razem moja intencja brzmi: „o uzdrowienie moich hormonów i wszystkiego, co w moim wnętrzu jest chorego”. Co powoduje ciągłe nawracanie tego paskudztwa. Ze łzami w oczach prosiłam Maryję, żeby mi pomogła, bo już nie mam sił, żeby mnie uzdrowiła, bo jest Ona moim ostatnim i jedynym ratunkiem.
Po części błagalnej zauważyłam zmianę. To CUD!!!! Skóra stała się delikatna, jasna, bez zaczerwienienia. Oczywiście krosty dalej się pojawiają (niestety), ale jest ich stanowczo mniej. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką twarz. Chyba 20 lat temu. 22 września skończę nowennę. Mam nadzieję, że to „coś”, co najchętniej zerwałabym z twarzy, ramion…. minie, zejdzie i nigdy więcej już nie wróci. Wierzę w to mocno.
Ostatnio wyszłam z domu bez makijażu. Coraz częściej mi się to zdarza. I jestem szczęśliwa i wdzięczna Matce Bożej Pompejańskiej. Wiem, że to Ona. Że to Ona mi pomogła, że to jest cud, to Ona mnie uzdrawia. Coś, co do tej pory było niemożliwe, właśnie się dzieje. W porównaniu z tym, co było, jest cudownie.
Chcę podziękować Maryi, wykrzyczeć to całemu światu. MARYJO, MATKO moja, dziękuję Ci!!! Ja grzesznik, tak niewdzięczny Tobie do tej pory, pełen pretensji, małej wiary, miłości. Przepraszam Cię. Dziękuję Ci za pomoc, za ten cud, za ratunek. Wierzę, że wszystko zejdzie i minie. Będzie lepiej.
Na pewno to nie jest moja ostatnia nowenna. Każdemu, kto ma problemy z czymkolwiek, proszę Was, módlcie się, nie rezygnujcie, proście. MARYJA NAS NIE ZOSTAWI. ZAUFAJCIE MARYI, A ZOBACZYCIE, CO TO SĄ CUDA 🙂
Zobacz podobne wpisy:
Monika: Całkowite uzdrowienie
Emi: Dwie nowenny w jednej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Chwała Panu! Też mam trądzik przez większość życia i mam zbadane, że to przez gronkowiec, którym zaraziłam się w szpitalu przy urodzeniu. Uczę się chodzić z mniejszą ilością kosmetyków na twarzy i wiem, że to nie przypadek, że trafiłam na te świadectwo. Z Panem Bogiem!
Piękne świadectwo.Ze zwątpieniem miałam tak samo,ale twoje świadectwo podnosi na duchu.Wierzmy.