Wydarzyła się w moim życiu sytuacja, która sprawiła, że chwyciłem się nowenny pompejańskiej w roku akademickim, co wydawało mi się nie do udźwignięcia. Jedną skończyłem, drugą przerwałem prawie 3 tygodnie przed jej końcem. Było po prostu ciężko. Nie żałuję tego wysiłku.
Intencje nowenn zmieniałem pod wpływem rozwoju zdarzeń. Łudziłem się, że cała historia skończy się po mojej myśli. Raz prosiłem o uzdrowienie, powołania do małżeństwa, raz o dojrzałość dla konkretnej osoby, o uzdrowienie oczu.
Efekt? Otrzymałem wspaniałe łaski w pierwszej intencji, choć nie po mojej myśli. W drugiej też nie jestem przekonany do rezultatu. Ale trzecia intencja po części się spełniła – neurologiczny problem z okiem się trochę uspokoił, a był straszny.
Maryja wie po prostu lepiej i choć ciężko mi zaakceptować np. że nie została mi dana konkretna osoba, czy jakiś problem nie zniknął całkowicie, to we wszystkim może być sens, który wyjdzie w dość odległym czasie. Kilka moich modlitw było wysłuchanych dopiero po 2-3 latach.
Ale Maryja może dać w zamian inne potrzebne łaski, o które w sumie nie prosiliśmy. Chociażby pracę, wsparcie w codzienności. Niebo zna czas i godzinę 🙂
Zobacz podobne wpisy:
Faustyna: Deszcz cudów
Kacper: Pod płaszczem Matki Bożej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański