Kilka lat temu moje dziecko ciężko zachorowało. Lekarze patrzyli się na nas z politowaniem, mówili że nie wiedzą co dalej będzie, nie potrafili pomóc. Guz był nieoperacyjny, na podstawie opisu rezonansu rozrost nowotworowy. Na początku powiedzieli, że średnia przeżycia to rok.
Zaczęłam się modlić wieloma modlitwami, czytać, szukać pomocy. Trafiliśmy na inne konsultacje, które nie były optymistyczne, ale dawały jakąś nadzieję. Wtedy też zobaczyłam, ile dzieci umiera i choruje. Nie umiałam sobie z tym poradzić, zaczęłam wątpić. Rok później dziecko skończyło chemioterapię, ale sytuacja nie poprawiła się. Nastąpiło lekkie pogorszenie, opis rezonansu wykazywał dodatkową zmianę.
Zaczynałam popadać w depresję, nie mogąc tego wszystkiego zrozumieć, lekarze rozkładali ręce. Poznałam dużo rodziców chorych dzieci. Nie pamiętam skąd się dowiedziałam, ale zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską w intencji uzdrowienia. W trakcie jej odmawiania, w zasadzie na początku, wyświetliło mi się na profilu jednej mamy, że w naszym mieście będzie msza z modlitwą o uzdrowienie. Z wieloma przeszkodami udało mi się tam dotrzeć.
Bardzo przeżyłam tę mszę. Ksiądz, który ją odprawiał powiedział, że jest tu mama, która bardzo mocno modli się za swoje dziecko, powiedział ,,nie martw się będzie dobrze”. Bardzo przeżyłam tę mszę, wiele rzeczy się tam wydarzyło. Kiedy wyszłam z kościoła poczułam wielki spokój, czułam taką radość w sercu, której nie da się opisać. Stan zdrowia dziecka zaczął się poprawiać. Minęło 7 lat, spokój w sercu pozostał, dziecko pomimo guza, który jest, ale wygląda niegroźnie, funkcjonuje prawidłowo.
Ja wiem, że pomimo iż na początku choroby zwątpiłam, traciłam nadzieję, Matka Boża mi pomogła i prowadzi tam gdzie trzeba.
Zobacz podobne wpisy:
Tadeusz: Rak żołądka
Emila: Z ufnością do Matki Bożej Pompejańskiej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Czy mogę kogoś prosić o modlitwę nowenną pompejańską w intencji uzdrowienia z raka mojej córki. Prośba o wspólną modlitwę nowenną.