Bożena : Zatrzymanie choroby

Pewnego dnia moja dorosła córka powiedziała mi, że ma zmiany na skórze i że była już z tym u lekarza, który podejrzewa jakąś chorobę genetyczną. Opis tejże choroby w sieci był dość przytłaczający, jednak by ją potwierdzić, zlecono badanie i jednocześnie zalecono smarowanie chorych miejsc odpowiednią maścią, by powstrzymać powiększanie się zmian.Byłam przerażona całą sytuacją, ale postanowiłam, że będę się modlić w intencji córki i wtedy natknęłam się na świadectwa nowenny pompejańskiej.Już wcześniej w trudnych sytuacjach modlitwa różańcowa bardzo mi pomagała, ale z nowenną zetknęłam się pierwszy raz. Zaczęłam więc się modlić, ufając, że Maryja nam dopomoże.

Oczekiwanie na wynik bardzo się przedłużało, a na skórze pojawiały się nowe zmiany.Kiedy w końcu przyszedł wynik okazało się, że jest pozytywny i to faktycznie choroba, o której mówił lekarz. Zalecił naświetlania, ale czas oczekiwania na zabiegi był niestety długi.Lekarz obiecał, że spróbuje coś przyspieszyć, bo sprawa jest pilna ,ale niestety przestał się odzywać. W międzyczasie pojawił się nowy problem dermatologiczny i konieczna była wizyta u specjalisty, tym razem u kogoś innego.Przy okazji lekarz obejrzał te zdiagnozowane już zmiany i powiedział, że w tym przypadku słońce ma podobne działanie jak naświetlania i żeby wystawiać te miejsca na słońce.Było lato, wakacje, więc czas jak najbardziej sprzyjający. Ja nie ustawałam w modlitwie, choć przyznaję, że były chwile, kiedy miałam obawy, jak się wszystko potoczy.

Minął jakiś czas i zapytałam córkę, jak się czuje, jak wygląda to chore miejsce i okazało się, że zmiany przybladły, częściowo zeszły i nie ma nowych, poza tym skóra w tym miejscu wygląda już dużo lepiej, zdrowiej.

Jestem pewna, że Matka Boża mnie wysłuchała, prowadziła córkę krok po kroku i że choroba już nie powróci. Czuję ogromną wdzięczność i co dzień dziękuję Maryi za opiekę.