15 lipca mieliśmy jechać nad morze. 13 byłem u mechanika, pojechałem na cmentarz i mówię do taty. Tatuś bądź przy mnie bo będe jechał z rodziną do Kołobrzegu. Wsiadłem do auta i pojechałem do elektryka zmienić żarówki i bezpieczniki sprawdził. Wyjeżdżając od elektryka chciałem ominąć butelkę i lekko skręciłem kołami i było BUM i stoczyłem się bokiem na ogrodzenie posesji. Okazało się, że pękła opona, złamał się wachacz oraz drążek kierowniczy. 27 lipca odebrałem auto z naprawy. 6 sierpnia zmarł mojej mamy brat. Modliłem się dalej na różańcu i rano 9 sierpnia poszliśmy z żoną do auta, by pojechać po mamę i auto nie chciało się otworzyć. Jak już się udało nie chciało odpalić.
Udało nam się ściągnąć awaryjny samochód z kierowcą i udać się na pogrzeb do innego miasta. Gdy dotarliśmy na miejsce, zadzwonił mechanik ( poprosiłem telefonicznie, by przyjechał i sprawdził co jest grane) i powiedział, że auto działa, otwiera się i zamyka i odpala i jeździ.
10 sierpnia pojechaliśmy na ustawienie zbieżności kół i mechanik dzwoni po 1h i mówi przyjedźcie. Zachodzimy a on, mówi: „po stronie kierowcy drążek, przekładnia i wachacz są nie dokręcone” i nie można ustawić dlatego zbieżność kół.
Mówimy mu że stał 2 tyg u mechanika po wybuchu opony. Powiedział, że nie radziłby nim jechać bo coś może się poluzować i wypadek gotowy.
W piątek 12 sierpnia odebrałem z żoną auto i już nie robi niespodzianek.
Dziś zakończyłem kolejna Nowennę w intencji pokoju na świecie i pokoju w sercach ludzi.
Wiem, że te dwa zdarzenia to jawny dowód na ingerencję Mamy i ochronienie mojej rodziny przed kalectwem lub śmiercią. Cały Twój Maryjo !
Jarek z rodziną
Zobacz podobne wpisy:
Joanna: Rodzina razem dzięki Nowennie Pompejańskiej
Renata: Dziękuję
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański