Moja przygoda z Nowenną Pompejańską zaczęła się już dość dawno. Usłyszałem o tej modlitwie w jakimś wywiadzie Muńska Staszczyka. Nie wiedziałem do końca, na czym modlitwa pompejańska polega, oprócz tego, że to kilka tajemnic różańcowych odmówionych w ciągu dnia. W tym czasie odmówienie jednej tajemnicy wydawało mi się ogromnym wysiłkiem i podziwiałem kogoś, ktoś wytrwał w tej modlitwie przez tyle dni.Myśli o Nowennie pojawiały się od czasu do czasu, ale nigdy nie przełożyły się na czyny. Do czasu, aż w mojej rodzinie pojawiły się problemy z nawiązaniem i z poprawnymi relacjami z naszym dorastającym synem. Wiosna 2020, zamknięte szkoły, nauka zdalna metodą przeczytaj, przepisz i odeślij, bez kontaktu z nauczycielem, ograniczony kontakt z rówieśnikami, wszechobecny Internet. W ósmej klasie zaczął się problem nauki, może zbyt duże oczekiwania moje i mojej żony, zbyt dużo czasu poświęcone przez dziecko na telefon, inicjacja alkoholowa. Problemy widzieliśmy, ale nie potrafiliśmy zaradzić. Rozmowy kończyły się kłótniami i coraz większą frustracją naszą i dziecka. Złość, krzyki. Atmosfera w domu była napięta.
Wtedy zacząłem się codziennie wieczorem modlić na różańcu z prośbą, aby kolejny dzień był lepszy od poprzedniego. Żeby sytuacja w domu się unormowała. Żeby syn czuł się kochany i doceniony przez nas. Żebyśmy akceptowali go takim, jaki jest, bez przesadnych oczekiwań.
W Boże Narodzenie miałem dziwny i bardzo realistyczny sen. Nie będę tutaj o nim pisał. Ale dzięki temu wydarzeniu zebrałem się na szczerą rozmowę ze swoim synkiem. Przeprosiłem go za wszystko złe, co mogłem mu uczynić. Za brak czasu dla niego, gdy był młodszy, za moją wyjazdową pracę.
Do tego wszystkiego nałożyły się jeszcze pewne problemy w moim małżeństwie. Brak zrozumienia między mną a żoną. Kłótnie. Nawet codzienne. Widziałem, jak żonie bardzo zależy na dobru dzieci. Jak się w tym chce realizować. Jak przeżywa każde ich nie powodzenie i nie potrafi czasem odpuścić. Moim zdaniem, kluczem do naprawy sytuacji w domu była modlitwa za moja żonę. Aby poczuła się kochana doceniona i zaopiekowana przeze mnie.
W skrócie mogę właściwie napisać, że wiele złego w mojej rodzinie mogło wynikać z tego, że za bardzo ja, jako mąż i ojciec byłem skupiony na swoich potrzebach, sporcie, spotkaniach towarzyskich, pracy. Mimo, że usta pełne były słów o tym, że rodzina jest najważniejsza to w praktyce z realizacją tego dogmatu było różnie. Muszę dodać, że w chwilach kryzysów często nachodziły mnie myśli o tym, że nie jestem rodzinie zbyt potrzebny. W zasadzie pewnie zbędny i same kłopoty tylko mają przez moją osobę.
Na koniec stycznia powiedziałem sobie, że biorę się z modlitwę do Maryi właśnie Nowenną Pompejańską w intencji mojej żony. Uważam, że żona i matka jest kluczem do rozwiązania problemów domowych. Widziałem jak jest jej źle. Chciałem dobra mojej żony. Modlitwa była naturalnym rozwiązaniem. Po tygodniu mówienia nowenny przydarzył mi się wypadek. Podczas uprawiania sportu złamałem nogę. Od tego momentu byłem zdany na bliskich przez 2 miesiące. Wszystko obowiązki spadły na moją żonę. Syn stanął na wysokości zadania i przejął ode mnie różne domowe prace. Ja postanowiłem wytrwać w modlitwie. Tym bardziej, że mój wypadek był niestety pokłosiem moich złych myśli. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że był on konieczny, abyśmy wszyscy uświadomili sobie, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
Cuda, które się zdarzyły podczas odmawiania tej nowenny były widoczne praktycznie od razu. Złe rzeczy, kłótnie, nierozumienie siebie, pretensje zaczęły znikać z naszego małżeństwa. Było ich coraz mnie. A nawet jak się zdarzały, to szybciej potrafiliśmy z żoną sobie to wyjaśnić. Albo w zasadzie przebaczyć.
Koniec tej nowenny zbiegł się mniej więcej z egzaminami próbnymi ósmoklasisty mojego syna. Zaproponowałem żonie drugą nowennę. Ale odmówioną wspólnie tj. w tym samym czasie. Właśnie w intencji naszego syna. Z mojej strony nie była to prośba o dobre napisanie egzaminów. Modliłem się tym razem o opiekę Maryi, dar mądrości, umiejętność odróżniania dobra od zła. Powiedziałem sobie – niech jego przyszłość i szkoła średnia, do której ma pójść leżą w decyzji Boga. Niech Bóg tak pokieruje tym wszystkim, aby było dobrze.
Dziś patrząc na moją rodzinę z perspektywy 8 miesięcy widzę, że jesteśmy w innym miejscu. Kłótnie i problemy z synem praktycznie się skończyły. A przynajmniej z tymi, które są potrafimy sobie znacznie lepiej radzić. Dużo lepiej rozumiem się z żoną. A nawet, gdy powiem coś, co ją rani, od razu umiem wrócić i przeprosić a moja żona nie czuje się tym bardzo dotknięta. Chyba pierwszy raz od wielu lat nie zapomniałem o naszej rocznicy ślubu.
Jak by tych łask było mało, to miałem szczęście brać udział w rekolekcjach 33 dni do Jezusa przez Maryję wg św. Ludwika Marii Grignion de Montfort.
Dziś właśnie poczułem też ponaglenie, żeby napisać to świadectwo. Zdaje sobie sprawę, że być może w oczach innych moje intencje mogą wydać się błahe. Chciałem jednak tutaj zaświadczyć, że nabożeństwo i modlitwa do Maryi ma moc ogromną. Jest zawsze wysłuchana. Bóg traktuje nas jak swoje najukochańsze dzieci. Przez wstawiennictwo Maryi da nam to, co najlepsze, może nie zawsze to, co nam wydaj się najlepszym. Trzeba mieć wiarę i dać się prowadzić. Kryzysy są potrzebne, bo pozwalają docenić to, co mamy i poprawić to, w czym sobie nie radzimy.
Obecnie nie wyobrażam sobie dnia bez odmówienia choćby jednej tajemnicy różańcowej. A wiem, że już kolejna nowenna pompejańska na mnie czeka. Chcę ją odmówić w intencji mojej kochanej córki.
Zobacz podobne wpisy:
Anna: Bóg dotknął właściwego miejsca
Joanna: Rodzina razem dzięki Nowennie Pompejańskiej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Piękne, budujące świadectwo:) Zachęciło mnie do modlitwy być może będzie to kolejna nowenna. W intencji mojej rodziny w której żyje obecnie modlę się innymi modltiwami a raczej swoimi słowami i dziesiątką różańca.Mże kiedyś uda mi się założyć swoją własną rodzinę. (Mam już prawie 30 lat i jestem sama.)Życzę Bożego błogosławieństwa dla Ciebie i Twojej rodziny.