Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: Powrót ukochanego

0 0 głosów
Oceń wpis

Tak jak jest w modlitwie ,,będę głosić wszystkim”, więc to robię, dotrzymuję słowa, chociaż nie wiem czy to nie za wcześnie. Mam 25 lat a mój ukochany 26. Jestem w trakcie odmawiania 4 nowenny pompejańskiej. Pierwszą zaczęłam odmawiać 3 dni po zerwaniu. Dodam, że znaliśmy się 6 lat, byliśmy zaręczeni, planowaliśmy wspólne życie, rodzinę, dzieci -nawet wybraliśmy dla nich imiona. Przed rozstaniem mieliśmy burzliwy okres, dużo kłótni, zajmowanie się sprawami innych nie swoimi. Dodatkowo on był bardzo uparty, nic do niego nie docierało kiedy prosiłam, abyśmy coś zrobili z tym, spróbowali porozmawiać. Dla niego liczyło się tylko zdanie rodziców, braci, rodziny. To co ja mówiła, prosiłam było złe, niedobre, głupie. Jego rodzina nigdy mnie nie akceptowała. Nie wynikało to z poważnych powodów, ale z ich uprzedzeń typu: bo ma zły wyraz twarzy, bo za mało mówi, bo nie odwiedza… itp. Źle czułam się będąc u niego w domu za każdym razem. Ostatnim czasem ewidentnie jego rodzina dążyła do tego, aby zakończył relację ze mną. On nie potrafił mnie też obronić, bo obrażali mnie, wyzywali… Jednak wiedziałam i wiem, że on mnie kocha. Dla mnie też to był mężczyzna wyjątkowy, w którym zakochałam się i planowałam dalsze życie. W dzień Matki Bożej Siewnej zdecydował z pomocą rodziny, że to koniec – powiedział mi to przez telefon, chociaż dzień wcześniej widzieliśmy się. Było to dla mnie jak grom z nieba. Wszystko się zawaliło, cały mój świat. Czułam się niepotrzebna, nic nie warta, pusta, brzydka i wgl do kitu… Przy rodzicach nie chciałam płakać. Robiłam to w nocy. Schudłam 10 kg, nie mogłam spać, nie chciałam wychodzić z domu, nie mogłam patrzeć na inne pary, nie mogłam słuchać o ślubach nawet przeniosłam się do innego pokoju tak, żeby nie kojarzyć pewnych rzeczy z nim. W internecie natrafiłam na o. Szustaka, który mówił jak odmawiać Nowennę Pompejańską. Na pierwszy rzut oka wydawała mi się nie do ogarnęcia. Ale podjęłam się. Dodatkowo, od początku coś mówiło mi, że ,,to nie może być koniec, jeszcze będziecie razem, nie wierz w ten koniec”. Zaczęłam odmawiać. Początki były ciężkie, ale z biegiem czasu coraz łatwiej mi to szło, wręcz tęskniłam za modlitwą, a kiedy zdarzyło mi się ją opuścić była na siebie zła. Zaczęłam chodzić do kościoła, prosić Boga. W grudniu poszłam do spowiedzi. Przedstawiła też księdzu moją sytuację w płaczu. Powiedział mi: ,,o miłość trzeba walczyć, będę się modlił i wierzę że wszystko się ułoży…. Być może to jest pani krzyż….”. Te słowa umocniły mnie bardzo, bo przecież pochodzą prosto z konfesjonału w którym jest sam Jezus. Postanowiłam, że nie poddam się. Spotkałam się, z nim w listopadzie. Widziałam w jego oczach, że mnie kocha, że tęskni. Sam mi to powiedział. Problem polegał na tym, że bał się swoich rodziców. Zakazali mu spotykania się ze mną. To jeszcze bardziej mnie umocniło. Wiedziałam, ze mnie kocha, że to prawdziwe, bo prosiłam Matkę Bożą dawno temu o chłopaka, a potem o to, żeby to on był moim mężem i ojcem moich dzieci. Matka Boża wysłuchała wtedy moich próśb, pozwoliła mi pokochać go, być kochaną, być szczęśliwą. Teraz zabrała mi go, więc prosiłam aby mi oddała. Zaczęłam kolejną nowennę w tej samej intencji z ogromną wiarą. Spotkaliśmy się kolejny raz i kiedy myślałam, że już Matka Boża mnie wysłuchała i oddaje mi go, to jednak nie o to chodziło. 25.01.2021 zranił mnie jeszcze bardziej. Również przez telefon oznajmił mi, że lepiej się nie spotykać, nie zaczynać od nowa itp. Zapytałam dlaczego? Odpowiedź: ,,Rodzice mi tak mówią”. Od początku tej rozmowy poczułam, że jest nabuntowany znów przez swoich rodziców… Płakałam bardzo, bo to był kolejny cios prosto w moje poszarpane serce. Napisałam list, w którym zawarłam wszystkie nasze najpiękniejsze chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi, kiedy planowaliśmy naszą przyszłość. Opisałam co mnie boli, to jak ze mną postępuje, że bawi się mną i moimi uczuciami i, że nikt bardziej go nie pokocha niż ja, bo znam go w dobrych i złych chwilach, jego słabości i mocne strony. Napisałam, że kończę płaszczenie się przed nim i moja godność nie pozwala dalej siebie tak traktować. Natychmiast zadzwonił i przepraszał. A ja w między czasie modliłam się bardzo gorliwie do Matki Bożej, św. Józefa, św. Rity, św. Anny. Następnego dnia podjął decyzję, że wracamy do siebie i chce żebyśmy spróbowali. W dzień Matki Bożej Gromnicznej przyjechał do mnie, porozmawialiśmy. O tym, że wróciliśmy do siebie powiedział swoim rodzicom dopiero 12.03.2021. Nie może mnie zabrać do siebie do domu bo ma zakaz, nie może też swobodnie rozmawiać ze mną przez telefon. Nie jestem zaakceptowana. Jednak nadal się nie poddaję i odmawiam już 4 nowennę, bo tylko ona daje mi siłę i nadzieję. Nie jest między nami kolorowo, jest bardzo ciężko. On boi się albo nie chce zaangażować, przynajmniej ja tego nie widzę, nie czuję, dlatego też o to się modlę. O umocnienie naszej miłości, o błogosławieństwo i wyprostowanie naszych dróg do sakramentu małżeństwa. Bo Matka Boża jest moją najlepszą i jedyną, prawdziwą przyjaciółką, która zawsze mnie wysłucha, pocieszy i pomoże – chociaż czasem trzeba poczekać. Najważniejsza jest wiara, trwałość w modlitwie i zawierzenie jej siebie i tej sprawy, z którą do niej przychodzimy. „, różańca. Żałuję, że odsunęłam Boga na bok. Żałuję, że to on był moim bogiem. Myślę, że Matka Boża i jej Syn chcieli mi pokazać, że najważniejszy jest Bóg, który zawsze powinien być na pierwszym planie. Dopiero jak zaczęłam to rozumieć, zaczęło się cokolwiek układać, chociaż do ideału jeszcze bardzo daleka droga. Bóg na pierwszym miejscu. Ufność w miłosierdzie Boże i ufność w opiekę Mateńki, która jest naszą matką i chce dla nas jak najlepiej. Proszę ją o więcej i nie wiem jak podziękuję jej za to co już dostałam. Na pewno wiem, że nie przestanę odmawiać różańca.

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
M. J.
M. J.
13.04.21 09:41

Ludzie, wszyscy chyba to widzimy i wiemy z życia znajomych i z różnych konferencji że życie z człowiekiem który nie potrafi odciąć pępowiny (bardziej mam na myśli jednak mężczyzn ale kobiety co to ze wszystkiego zwierzaja się mamusi też wliczam) to gwóźdź do trumny dla małżeństwa. Sama przeszłam takie „rozstanie”. W wieku 19 lat. Gorzej co prawda jak ktoś ma 26 i nadal uznaje prymat i nieomylność rodziców jednak nie dajmy się zwariować, tu dziewczyna to widzi.. mówi że to jej marzy się ślub, ale z jego strony nie ma przecież nawet takiej inicjatywy, pewnie jest na etapie konsultacji, z… Czytaj więcej »

Gosc
Gosc
12.04.21 19:34

Jestem po rozwodzie z takim właśnie człowiekiem. Słuchał wszystkich tylko nie mnie. To już się nie zmieni. Ciebie zna 6 lat, a swoją rodzinę całe życie. Wydaje Ci się, że ślub wszystko zmieni. Mnie też się tak wydawało. Ułóż inna intencje, np. O prawdziwa miłość i zacznij z kimś na nowo. Będzie ciężko, ale z tym człowiekiem zerwij wszelkie kontakty, dobrze Ci radzę.

M.J.
M.J.
11.04.21 15:16

Panie kochane, a co jeśli to Panie czegoś nie dostrzegają, bo przeczytały jedynie fragment zapewne dłuższej historii, a autorka cieszy się tym co na tę chwilę ma? Mnie ciekawi, ile czasu upłynęło od zakończenia 6 letniego związku do „powrotu” oraz na jakich zasadach to się wydarzyło, po jakim czasie i po jakich przejściach. Dodatkowo interesuje mnie od czego Panie każą uciekać? Od znajomości? Dwoje ludzi się poznało, chcą dać sobie szansę, drugą, czyli coś ich jednak do siebie ciągle ciągnie, ale przecież nikt tu nie mówi jeszcze o jakichś drugich zaręczynach czy małżeństwie 😮 I wreszcie, ładnie to tak zabijać… Czytaj więcej »

Karolina
Karolina
11.04.21 11:34

Radzę nie modlić się usilnie o jego powrót, a o wypełnienie woli Bożej w związku z tą relacją… Z punktu widzenia psychologii, ten chłopak zupełnie uzależniony jest od opinii rodziny, a co za tym idzie, jeśli nie zacznie nad tym pracować i samodzielnie podejmować decyzji, zawsze tak może być… Nie ma co na siłę trzymać się czegoś… Za rogiem może czekać ktoś zupełnie inny, bardziej pani autorce, odpowiadający. Mamy też rok świętego Józefa… Polecam i pozdrawiam. Oczywiście wyraziłam tylko swoje zdanie, nie musi pani go słuchać 🙂

Aneta
Aneta
10.04.21 22:01

O matko dziewczyno,otwórz wreszcie oczy i uciekaj gdzie pieprz rośnie Ty myślisz że po ślubie by się coś zmieniło? Liczy się jego rodzina a nie Ty i to się nie zmieni,nawet sobie tego nie wmawiaj,będzie słuchać ich a nie Ciebie,będzie do nich dzwonić po rady odnośnie waszego małżeństwa a jak każą mi Cię zostawić to tak zrobi,matko jedyna,serio tego nie widzisz? Będzie inny którego pokochasz,to jest relacją zaburzona,obudź sie

Asia
Asia
10.04.21 22:56
Odpowiada na wpis:  Aneta

Pani Kochana, tu przynajmniej widać jak sytuacja wygląda, a są relacje gdzie partner ukrywa do końca albo przy Rozstaniu pokazuje Prawdziwe Oblicze… Także są gorsze sytuacje, jeśli uważa Pani że to szczyt zła to uświadamiam -nie i nie przekreśla się człowieka.. Po drugie, dorośli są, wiedzą co biorą i tu nigdzie nie ma mowy o drugich zaręczynach czy ślubie, tu widzę raczej brak decyzji więc pewnie wyjdzie na niczym, ale przynajmniej poznało się człowieka. Po trzecie, czy Pani była kiedykolwiek w długiej relacji, myśli Pani że tym ludziom tak łatwo to zakończyć, odzwyczaić się? Po czwarte, pewnie tylko mnie intryguje… Czytaj więcej »

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x