Witam wszystkich! Chciałabym podzielić się moją historią związaną z nowenną pompejaśką. Również chciałabym zachęcić młode osoby i dać im nadzieję że mimo młodego wieku to warto ją odmawiać i da się!! Mam 18 lat i za sobą wiele miłosnych porażek. Nigdy nie miałam do tego szczęścia. Poznałam mnóstwo wspaniałych osób ale zawsze była jakaś przeszkoda.Relacje się urywały po 2 tygodniach lub kilku miesiącach. Podczas pandemii wpadłam na pomysł żeby zacząć pompejankę. W kościele to ledwo wytrzymałam na jednym różańcu, a co mówić o 3 dziennie. Na początku wychodziło mi bardzo dobrze i codziennie był czas na wszystko. Jednak na końcu miałam wątpliwości czy to jest dobry czas żeby modlić się w tym wieku o miłość. Podczas trwania tej nowenny na swojej drodze nie spotkałam nikogo nowego a wręcz przeciwnie. Wracały do mnie stare znajomości. Myślałam że to może być jakaś próba. Po wielu źle zbudowanych relacjach stwierdziłam że w mojej okolicy nie ma już żadnego dobrego chłopaka. Obecnie jestem w klasie maturalnej i stwierdziłam na koniec nowenny że w sumie to jeszcze nie jest odpowiedni czas. Jednak Bóg lubi robić niespodzianki. A więc uwaga! Historia zaczyna się tutaj. Pewnego dnia zamówiłam sobie jedzenie w pobliskiej pizzeri. Lokal w środku był zamknięty więc musiałam zamówić jedzenie do domu. Słyszę dzwonek i nagle moim oczom ukazuje się mój ideał. Chłopak o jakim marzyłam od zawsze. Nie uważam się za piękność i twierdziłam że nie mam nawet szans. Również sądziłam że żeby kogoś poznać to trzeba często wychodzić z domu. A tutaj było zupełnie inaczej. Myślałam o tym chłopaku i dalej mówiłam pompejanke. Nadszedł jej koniec i wtedy myślałam że nie ma opcji żeby odrazu spełniła się moja prośba. Myliłam się. Kilka dni później znowu przyjechał do mnie z zamówieniem ten sam chłopak. Wieczorem wydarzył się cud i do mnie napisał oraz zaproponował spacer. Moje szczęście wtedy było nie do opisania. Zaczęliśmy się spotykać i okazuje się że mamy wspólny język i ma cudowny charakter a do tego jest wierzący i praktykujący. Napisałam kilka miesięcy temu list do świętego Józefa. Spełnił się i spotkałam na swojej drodze człowieka o którego prosiłam. Bardzo dobrze się dogadujemy, mieszkamy niedaleko siebie. Jesteśmy szczęśliwi. Widać że to wszystko wydarzyło się za sprawą łaski Bożej. Mimo że nie znam przyszłości to wiem że ten człowiek nie pojawiał się na mojej drodze przez przypadek.

Zobacz podobne wpisy:
Hanna: Miłość do Różańca Świętego
Kasia: Modlitwa po rozstaniu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Historia jak z filmu:) niech wam się wiedzie
18 lat…i wiele miłosnych porażek 🙂 po 20 latach będzie wiadomo, czy to ten wymodlony dobry mąż. Jak się ma 18 lat, życie dopiero się zaczyna. z Panem Bogiem.
Takie wszystko proste, ludzie otrzymują to o co proszą i spotykają tego wymarzonego. A niektórzy, w tym ja pomimo 3 lat nowenn pompejańskich, nowenn do Św Józefa, licznych litani odmawianych do tego świętego nie spotkałam nikogo. Ehhh…
Ta sama, może spróbuj się nie skupiać na tej (rozumianej tak przez Ciebie) porażce? Zobacz jaki świat jest piękny, ile rzeczy można robić…Zainwestuj ten czas w jakąś pasję, jakąkolwiek, nie skupiaj się na myśleniu że czegoś Ci brakuje, bo to kłamstwo jest – jeśli żyjesz w przyjaźni z Bogiem to niczego Ci nie brakuje. Szczęście człowieka to Jezus oraz czynienie Jego woli, a nie posiadanie drugiej połówki. „Ten wymarzony” też jest tylko człowiekiem i ma wady, z którymi trzeba będzie się zmierzać. Lepiej niczego nie przyspieszać, tylko dojrzewać do powołania…. a Jezus sam zna „odpowiedni czas” dla Niego i dla… Czytaj więcej »
Chociaż jak trafimy przed oblicze Boga, zapytamy go, za co mam Ci dziękować?
Niech dziękują Ci, których modlitwy wysłuchałeś….
Aga, chociażby za to, że jesteśmy zdrowe, a przynajmniej zdrowe na tyle, że możemy samodzielnie funkcjonować. Aga, jadłaś dzisiaj?, piłaś kawę, herbatę, wodę? Mogłaś się umyć? Nie spadały Ci bomby na głowę? Wierz mi, nie każdy ma taki luksus i pisze to jako kobieta, która też nie wyszła za mąż. Aga, my mimo panieństwa, które boli, naprawdę mamy za co dziękować.
Idąc tym tokiem, to nie powinnyśmy prosić o cokolwiek, bo tyle mamy.
Powiem dalej, niepotrzebnie Bóg mnie stwarzał, tyle dostałam i chce więcej, taka zachłanna jestem.
Tylko ciekawa jestem czym sobie zasłużyli ci, którzy mają o wiele więcej niż my.
Oni Bogu nie zdążą do końca świata podziękować.
Możemy prosić, możemy mieć pragnienia, możemy czuć ból i cierpienie. Tylko w tym wszystkim, czego nam brak warto też zauważać to, co mamy. Zobacz – dostęp do wody, jedzenia, Internetu jest dla nas tak oczywisty, a tymczasem dla milionów ludzi na świecie nie jest takie pewne, czy dzisiaj zjedzą posiłek. Ja też odczuwam cierpienie z powodu samotności, ale chcę zauważać w tym to, co już mam.
Aga, jesli wolno mi zapytac, jaka jest Twoja najwieksza ( najmilsza Twojemu sercu) prosba nie spelniona jeszcze przez Boga? Ja rozumiem Ciebie, bo tylko ten kto jest dlugo sam moze zrozumiec druga osobe nie bedaca w zwiazku. Ja trafiam tylko na mezczyzn szukajacych przygod, rozwiedzionych, dzieciatych albo maminsynkow. Jest jak jest. To jest jedyny nieudany aspekt w moim zyciu ( brak kochanego meza i dzieci)o reszte zadbalam sama i nie mam na co narzekac. Moze zrob to samo, zadbaj o cala reszte a kochajacy maz moze jeszcze nam sie trafi ( tak jak Dorocie, z innego swiadectwa. Ma dziewczyna 46… Czytaj więcej »
Ja to obniżyłam maksymalnie standardy, obojętne czy kawaler czy rozwiedziony, byleby mnie szanował. Za moje oszczędności to ja nie kupię na własność nieruchomości, a kredytu na pensję najniższą krajową nie dostanę.
Mi już dużo czasu nie zostało na założenie rodziny, więc jeszcze lepiej jak facet będzie miał dzieci z pierwszego małżeństwa.
Chociaż on będzie spełniony.
Idąc takim tokiem myślenia – skoro w pewnym momencie przestał szanować pierwszą żonę, dlaczego pewnego dnia miałby nie przestać szanować drugiej żony. Przecież już jednej pani obiecywał i naprawdę nie ma znaczenia, jeżeli był to ślub cywilny – już z kimś rodzinę założył.
Pewnie, że tak może być, bardzo prawdopodobne.
Ale taki ktoś też był kimś z czystą kartą. Miałabym szukać też kogoś takiego to nie mam też pewności, że będzie dozgonnie.
To dla mnie nie ma wielkiej różnicy.
Aga, ja Ciebie rozumiem. Mysle,ze jestesmy w podobnym wieku. Na mieszkanie akurat zarobilam zagranica bo wiem jak to jest dorabiac sie w Pl jesli jest sie samemu i z nikad pomoc. Kazdy wie jak tutaj jest. Ja jednak nie zgodze sie na rozwodnika ze slubem koscielnym. Po prostu nie moge. Czuje,ze cos jest nie tak i nawet nie chce takiej relacji ani rozpoczynac, bo wiem, ze to nie bedzie nigdy takie prawdziwe. Spotykalam sie z rozwodnikiem, oczywiscie klamal,ze ma uniewaznienie malzenstwa. Mial dziecko i ja dla niego bylam ktoras tam osoba w rzedzie waznosci. Nie bylam druga, zaraz po Bogu.… Czytaj więcej »
Dobrze robisz, mam dokładnie tak samo od lat. Jestem niezależna i robię co chcę i kiedy chcę, zwiedziłam wiele miejsc sama i nigdy nie cierpiałam z tego powodu, nigdy też nie stała mi się krzywda podczas podróży. Opatrzność boża czuwa zawsze. Wiele lat straciłam, przez wikłanie się w poszukiwanie kandydata na męża, ale w końcu odpuściłam. Życie jest jedno, co ma być to będzie, najważniejsze to życie w relacji z Panem Bogiem, modlitwa, Różaniec, czytanie Pisma świętego, tylko nie na siłę, w wolnym czasie i w spokoju. I masz rację, z pomocą bożą można poradzić sobie ze wszystkim.
Dziekuje, ze napisalas. 🙂
Aga, ludzie ze spalonego obozu dla uchodźców zamieniliby się z nami bez mrugnięcia okiem. Tak, nasza niewybrana samotność boli i sama tego bólu doświadczam, ale oprócz tego bólu, dostałam też wiele dobra. Może to dobro jest dla nas tak oczywiste, ze go nie doceniamy?
A myślisz, że jakaś szczęśliwa mężatka i matka niemartwiąca się o finanse zamieniłaby się z nami??
Pisalam, idąc takim tokiem uchodźcy z obozu mają lepiej niż ci co zginęli w obozach śmierci.
AgnieszkaC , albo jesteś bardzo uszczypliwa, albo na prawdę nie rozumiesz. W tym co piszesz brakuje POKORY, na prawdę nie rozumiesz, że KAŻDY, powtarzam KAŻDY ma krzyż, który musi dźwigać? Nie jesteś jedyną kobietą, która cierpi, a tak się zachowujesz. Nawet ta „szczęśliwa mężatka i matka niemartwiąca się o finanse” – ona też ma swój Krzyż, o którym może nie wiesz, bo patrzysz tylko z boku na jej życie. Życie małżeńskie i rodzicielskie potrafi też być bardzo trudne, czego dowodem są tutaj publikowane świadectwa. Uważasz że czyjekolwiek życie usłane jest różami? Każdy ma różne etapy w życiu, raz wszystko się… Czytaj więcej »
A Twój poprzedni komentarz o tym że obniżyłaś maksymalnie standardy, obojętne czy kawaler czy rozwiedziony, byleby cię szanował, to raczej kpina z Miłości osobowej.
A twojego stwierdzenia, że nawet lepiej żeby miał dzieci z pierwszego małżeństwa, „chociaż on będzie spełniony” to ja już w ogóle nie skomentuję.
Masz rację, źle się wyraziłam, bo tu panuje przekonanie, żeby nie wiązać się z rozwodnikiem, dlatego tam niefortunnie napisałam.
Przepraszam.
Co do stwierdzenie, żeby choć on miał dzieci, to nie wiem co Ci nie pasuje.
Aga, rozwodnik już założył rodzinę z inną panią i to jej obiecywał. Założył z nią rodzinę, może ma z nią dzieci. Aga, w takim układzie Ty nie jesteś potrzebna! Nawet jeśli tamto małżeństwo do siebie nie wróci (różnie bywa, czasem są powroty po latach!), Ty nie musisz wchodzić w ich rodzinę jako druga żona i ciocia na siłę dla dzieci.
To nikomu już nie jestem potrzebna, to po co muszę żyć.
Najlepiej, niepotrzebna, na świat się nie prosiłam.
Aga, tego Ci nie napisałam. To napisałaś Ty sama. Ja napisałam (i to podtrzymuję), że nie jesteś potrzebna jako ta druga pani dla pana, która już ma żonę. Dotyczy to nas Wszystkich, mnie też.
Wiedziałam, że tak napiszesz.
Jak nie jestem jemu potrzebna, to automatycznie nikomu, rozumiesz, nikomu.
Tutaj trzeba od A do Z tłumaczyć…
Aga, masz kompletnie błędny sposób myślenia. Dopóki nie zrozumiesz, że jesteś potrzebna przede wszystkim Boga i sama sobie, nie ruszysz do przodu. Aga, facetów na siłę nie znajdziemy, ale potrzebne jesteśmy tu i teraz Bogu i samym sobie.
Aga, dopóki nie przyjmiesz prawdy, że jesteś pełnowartościowym człowiekiem także bez faceta – nie ruszysz do przodu. Twoja wartość nie zależy od mężczyzny.
Jak mogę się czuć pełnowartościowym człowiekiem, jak dla nikogo nic nie znaczę? A z każdym rokiem jest jeszcze coraz gorzej.
To nie ja wybierałam rodzinę w jakiej się urodziłam, to za mnie zdecydował Bóg, a teraz jak proszę o pomoc, umywa ręce.
To nie jest mój wymysł, to była i jest jego wizja.
Agnieszka, napisze jak przyjaciel i to co sama kiedys uslyszalam. Idac przez zycie, ucz sie jak najwiecej na bledach innych ludzi bo zaoszczedzisz sobie czas i cierpienie. Nawet jesli teraz kwestia relacji z mezczyzna ze slubem koscielnym Ci nie przeszkadza ( mam na mysli religijny aspekt, bark mozliwosci slubu koscielnego) to uwierz mi bedzie Ci przeszkadzac jego relacja z byla ( ona ciagle bedzie w jego zyciu). Do tego dochodzi dziecko, klotnie o alimenty, o wakacje i ciagle cos bedzie. Ty w tej relacji bedziesz praktycznie na szarym koncu. Dlaczego o tym pisze, we wtorek bylam przejazdem w duzym niemieckim… Czytaj więcej »
Wiesz, może i jest w tym pycha, ale choć jestem szczera.
Wolałabym mieć problemy jak np. moja koleżanka, która martwi się jaką będą mieć pogodę w Solinie jak wyjadą sami na rocznicę ślubu bo dzieci zostają z dziadkami.
Każdy ma problemy, ale ja bym chciała mieć już trochę lżejsze, bo mam coraz mniej sił.
Ostatniego zdania zupełnie nie rozumiem, to normalny odruch żywego człowieka, nawet żywego organizmu, ucieczka od bólu, cierpienia, to instynkt.
Sa takie momenty w zyciu samotnej osoby, ze chce sie wyc z bolu, nad niewybrana samotnoscia ( urodziny, kolejny rok starsza i sama, sluby, narodziny dzieci – nie twoich, swieta, sylwester).Ja mialam takie momenty i nadal czasami je miewam. Nie placze, tylko wyje a najlepsze jest to zeby zagluszyc moj placz wlaczam glosno muzyke i wtedy mam pewnosc,ze sasiedzi mnie nie slysza. Uwierz mi ZADNA mezatka z dziecmi nie zamienilaby sie strona z osoba samotna nie z wyboru! Zwlaszcza w Polsce gdzie kult malzenstwa i rodziny jest tak mocny,ze jesli nie jestes w zwiazku malzenskim i nie posidasz dzieci to… Czytaj więcej »
Droga Wiktorio, powodzenia! Bardzo sympatyczne świadectwo, życzę Wam szczęścia!