W tej chwili kończę dziewiątą nowennę, ale modlę się za nawrócenie mojego ojca, a chcę opisać tę (nie pamiętam, która to była), która dotyczyła mojego chłopaka i jego nawrócenia. Odkąd się znamy, wiedział o tym, że jestem wierząca i kocham Boga, jednak o ile to akceptował, nigdy się w to nie wtrącał. Bardzo wiele razy się przy nim modliłam, oglądaliśmy razem Szustaka, ciągle starałam się go przekonać do wiary swoim przykładem. Jest tego mnóstwo do opowiedzenia, ale postaram się to opisać w skrócie. Pewnego dnia, na początku tego roku, strasznie się pokłóciliśmy (to był bardzo zły czas w naszym życiu). Targana wyrzutami sumienia, postanowiłam się za niego pomodlić i jakoś tak po paru dniach stwierdziłam, że zmienię intencję nowenny i pomodlę się za jego nawrócenie. Była to potwornie ciężka nowenna; bardzo, bardzo wiele się działo, i to niestety złych rzeczy, myślałam, że umrę (cierpię na zaburzenia lękowe). No ale nowennę skończyłam i w sumie nic się nie zadziało. Po paru tygodniach mój chłopak zaczął ciągle pytać o Boga (nie wiedział, że się za niego modliłam). Byłam przeszczęśliwa, kiedy postanowił iść do spowiedzi. Niestety moja radość trwała krótko, ponieważ po paru tygodniach stwierdził, że jednak nie chce się spowiadać, bo tego wszystkiego nie rozumie. Miałam akurat przerwę w braniu leków i czułam się fatalnie. Oboje mieszkamy na stałe za granicą, jednakże wszystko zaczęło się psuć. Nie mogłam znaleźć pracy, kłóciliśmy się, czułam się fatalnie. W końcu zdecydowałam, że wrócę na jakiś czas do Polski, załatwię długo odkładane sprawy prywatne i dokończę terapię, którą zaczęłam. Już w Polsce moja psychiatra przepisała mi leki, które z jakiegoś powodu bardzo długo nie działały. Byłam zrozpaczona i czułam się fatalnie. Pewnego dnia mój chłopak wyznał mi, że właśnie zaczął nowennę w intencji mojego zdrowia. Po trzech dniach bardzo, ale to bardzo mi się poprawiło, a mój chłopak… nagle przeszedł przemianę: poszedł do spowiedzi generalnej, pierwszej w życiu szczerej i zmieniło się mnóstwo w jego życiu i zachowaniu. Byłam zszokowana. Chodzi do kościoła, modli się i medytuje, a także stara się żyć w czystości, choć wcześniej nie chciał nawet o tym słyszeć. Generalnie ta nowenna bardzo, bardzo wiele mi dała. Choć czasem znowu mam złe dni mimo leków i terapii, inaczej to znoszę. Chodzę na terapię i czuję się lepiej, choć niestety, mimo rozlicznych starań, nie mogę znaleźć pracy. Teraz już wiem, że na pewno niedługo wrócę za granicę (bardzo nie lubię mieszkać w Polsce), bo nie wyobrażam sobie nie pracować.
Co do nowenny, którą w tej chwili kończę, jak wspomniałam, odmawiam ją za ojca. Już teraz widzę, że w ojcu zachodzą pewne zmiany. Dużo dobrych rzeczy też się wydarzyło, choć zły jak zwykle nie odpuszcza i choroba mocno daje mi się we znaki. 🙁
Maryjo, Jezu – dziękuję za wszystko. <3
Zobacz podobne wpisy:
Łucja: Nowenna pompejańska i odmiana życia
Faustyna: Deszcz cudów
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Agata zacznij od Nowenny do Krwi Jezus ks.Amortha, pierwsza intencja o zbawienie duszy,za kogo rozpoczynasz się modlić to od tej nowenny a potem inne modlitwy.Jest lepiej omadlać. Oczywiście najpierw za siebie odmów.
Przemyśl czy wyjeżdżać z Polski.Poradź się Pana Jezusa
Mieszkałam już poza Polską i nie chcę tu więcej mieszkać. Dziękuje ci za porady – na pewno skorzystam.
Tyle cudownych świadectw nawrócenia i pojednania w związkach.
Dlatego i ja nie ustanę w modlitwach bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych
Jezu, Ty się tym zajmij…
to prawda, mój chłopak to dowód cudu, co nie zmienia faktu, że akurat znowu ma wiarowego doła. ;D
Cos w tym jest Sam wierze w to ale jestem bardzo slum czlowiekiem
Dziekuję za to świadectwo. Twoja wiara jest wielka!!!Niech Cię Bóg i Maryja wysłuchają!!!
ojeju, ale mi miło! nie wiem, gdzie tu jej wielkość, ale dziękuję. :*
Może leki nie działały bo przyczyną utrapień była nie psychiczna, a duchowa. Poczytaj o nocy ciemnej w Dzienniczkach św. Siostry Faustyny Kowalskiej.
coś ty. chodziłam na egzorcyzmy, msze od uzdrowienie… chodzę regularnie na mszę, do spowiedzi, kończę dziesiątą nowennę… jest niby lepiej, ale bywa różnie. mój chłopak znowu ma jakieś kryzysy wiary.. ehhh. ale poczytam o tym, co napisałaś.