Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Grzegorz: Zaufajcie, powierzcie się Bogu

5 1 głos
Oceń wpis

Nie mam pojęcia dlaczego dopiero teraz składam moje świadectwo dotyczące cudów i darów otrzymanych za pośrednictwem Matki Boskiej Pompejańskiej przez odmawianie Nowenny Pompejańskiej. To już moja 20-sta nowenna w życiu a mam za sobą 40 lat życia. Być może ta nowenna jest jak 20 lat życia, jakbym dopiero dojrzewał do głoszenia słowa, jakbym otwierał się na dawanie świadectwa… bez wstydu, bez lęku, bez maski.

To cud, że żyję. Na prawdę, bo były w moim życiu namacalne sytuacje, że mogłem zginąć i nie dać tego świadectwa Opatrzności Matki. Moja Mama mówiła, że od dziecka zawsze opiekowała się mną Maryja, bo urodziłem się prawie w święto Wniebowzięcia. Przez życie czasami tego nie czułem, bo wyglądało ono bardzo różnie. Nie byłem święty, sex, alkohol, agencje towarzyskie, związki na kocią łapę, bez jakiegokolwiek zamiaru pobrania się, hedonizm, new age, otarcie się o okultyzm, magię, sekty itp. to jedne z niewielu, którymi się splamiłem w życiu. Był moment, że całkowicie praktycznie wyparłem się Pana Boga, byłem wściekły na Niego, na Kościół.

Zapytacie się co się działo w moim życiu, że tyle się modliłem i mimo wszystko miałem takie doświadczenia? Chyba przede wszystkim to brak pokory i zaufania w wolę Pana, pycha. Grzech za grzechem.

Maryja zawsze była gdzieś blisko mnie, od urodzenia… Będąc młodszym moja mama zabierała mnie podczas wakacji na pielgrzymki na Jasną Górę, byłem tak z Nią około 10 razy.

Co więc takiego się działo, że nie przyjmowałem tego całego dobra, które się na mnie wylewało? Bunt przeciw zasadom, papieżowi, autorytetom, co tam jakiś różaniec, koronka, liczyła się muzyka hevy metalowa, mega ciężkie granie, sex, porno i masturbacja… To było dno. Być może upadłbym jeszcze bardziej, gdyby nie nieudolne próby modlitwy i próby powrotu do Boga. Bywało nawet, że jeździłem na rekolekcje. Fakt, pomieszanie i poplątanie. Zgadza się. Bo jeśli nie ma na prawdę Boga w sercu to jak ma być w życiu spokój i jak ma się ono układać? To nie było możliwe. Bez Boga? Nie ma szans, wszystko się waliło, czegokolwiek się tknąłem waliło się w gruzach. Przez te wszystkie lata za swoje niepowodzenia obwiniałem rodziców, świat, otoczenie, Pana Boga tylko nie siebie. A to ja byłem temu winien, nikt inny, tylko moja zatwardziałość.

Co zdziałała w moim życiu Nowenna Pompejańska? Wiele dobra, wiele cudów. Możliwe, że na początku nie podchodziłem do niej na serio, nie miałem takiej wiary jak teraz, a jednak za każdym razem kiedy się spotykałem z Matką Bożą działo się wiele. Serio, mogłem trafić do więzienia… a zostałem uchroniony. Prosiłem kilkukrotnie o rzeczy dla innych osób i tam też się działa przemiana. Pamiętajcie jedno, nie traktujcie tej modlitwy jako lampy Alladyna, jeśli jest to wolą Boga żeby została wysłuchana to tak się stanie. Ja nauczyłem się z pokorą przyjmować odmowę. Nauczyłem się powierzać moje życie Matce Bożej i Bogu, wiem, że nie jest to łatwa droga. Niejednokrotnie doświadczyłem działania zła, kiedy tylko zaczynałem „wychodzić na prostą”, kiedy zaczynałem żyć Bogiem. Miejcie odwagę i siłę się temu złu przeciwstawić, to trudne, ale zaufajcie Maryi.

Nie piję od 2 lat, kiedyś miałem z tym ogromny problem, po libacjach, myślałem, że umieram i czasem nawet chciałem umrzeć tak bardzo boleśnie to przechodziłem. Nie znałem umiaru w piciu, a jak było picie to były kobiety, rozpusta. Dramat, poziom rynsztoku. Śmiałem się, że wracałem do domu w skarpetach. Będąc w związku zdrada za zdradą, z mojej strony i w zamian też to otrzymywałem. Po co kochać? Czy w ogóle byłem zdolny kochać? Tak mi się tylko wydawało. Kochałem to co otrzymywałem, sex, zabawę. Nawet myślałem o założeniu rodziny, nigdy jednak nie byłem zdolny przestać z tym złym pełnym bagna życiem. Bawiło mnie to. Później po rozstaniach płakałem, wyłem, psychiatra, depresja, leki, a to było uzależnienie. Nie potrafiłem się do tego przyznać.

Moja Mama powtarzała, że gdyby nie moja modlitwa na różańcu to byłoby ze mną jeszcze gorzej. Teraz wiem, że to prawda. Wtedy jednak nie potrafiłem się w pełni otworzyć na działanie łaski Boga. Nowenna może otworzyć wiele drzwi w Niebie, przede wszystkim może otworzyć wasze serce na dobro i światło Boga Najwyższego. Przestańcie się lękać, że nie dostaniecie tego o co prosicie. A choćby nawet nie dostaniecie tego teraz to uwierzcie mi za jakiś czas dostaniecie od Maryi od Boga coś wspanialszego. Na dany moment nie jesteście gotowi żeby to przyjąć. Bądźcie cierpliwi, spokojni, On wie czego nam najbardziej potrzeba. Proście, módlcie się, zaufajcie i uwierzcie. Nie bójcie się zła, które będzie was atakować.

W tym momencie wydaje się, że moje życie jest już ustabilizowane, że jest wszystko w porządku. Wróciłem na łono kościoła, staram się czerpać siłę i spokój z Eucharystii, powierzam się Bogu. Po ludzku jednak wszystko się wali, tacę kogoś z kim miałem spędzić resztę życia, kogoś z kim miałem tworzyć szczęśliwą rodzinę. Miłość od pierwszego wejrzenia, oświadczyny, wspólne plany i koniec. Czy to jest dramat? Boli, ale może Bóg ma wobec nas jakieś inne plany? A może powiedział na ten moment przerwa, bo za bardzo ode mnie odeszliście? Wróćcie i przestańcie się błąkać. Bóg wie co robi. Ile idzie teraz z serca ile z rozumu? Nie wiem. Staram się po raz kolejny powierzyć i zaufać Maryi i Jezusowi. Ten spokój jest bezcenny. Być może ze złych rzeczy z czasem wyjdą dobre. Coś musi obumrzeć żeby był plon.

Chcę wam tylko powiedzieć, odwagi, dajcie się poprowadzić, bez oczekiwań a zobaczycie cuda każdego dnia. Życzę spokoju i błogosławieństwa.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

19 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Piotr
Piotr
05.03.20 15:07

Piękne świadectwo

Mateusz
Mateusz
03.03.20 09:48

Dziękuję Grzegorzu za to świadectwo, które jest doskonałym przykładem, że moc w słabości się doskonali. Wszystkiego dobrego!

agata
agata
03.03.20 03:22

podziwiam cię, grzegorzu. ja nigdy nie dałabym rady przez to wszystko przejść.

AgnieszkaC
AgnieszkaC
02.03.20 21:18

„…zobaczycie cuda każdego dnia.”
akurat

też Ania
też Ania
02.03.20 21:24
Odpowiada na wpis:  AgnieszkaC

Agnieszko, zawsze miło Cię zobaczyć, choć wirtualnie. Pozdrawiam

AgnieszkaC
AgnieszkaC
02.03.20 21:40
Odpowiada na wpis:  też Ania

Miło mi Aniu, jak mnie widzisz tzn, że żyję 🙂
Zastanawiam się, czy trzeba upaść prawie na samo dno by jak autor podnieść się i zostać optymistą.

też Ania
też Ania
02.03.20 21:51
Odpowiada na wpis:  AgnieszkaC

Aga, ja nie jestem optymistką – to nigdy mi się nie udawało. Raczej staram się być realistką. Cóż… nie wszystko potoczyło się tak, jak chciałam, ale żyję więc jeszcze wiele dobra może się w moim życiu wydarzyć.
PS Ja w marcu swoje intencje oddaję Świętemu Józefowi – co będzie, zobaczymy.

też Ania
też Ania
02.03.20 21:53
Odpowiada na wpis:  AgnieszkaC

PS ArkadiuszG, jeżeli te komentarze Cię, denerwują, po prostu ich nie czytaj.

Brygida
Brygida
02.03.20 23:29
Odpowiada na wpis:  AgnieszkaC

Wiosna ,tuż,tuż.. I cuda natury chociażby…

agata
agata
03.03.20 03:21
Odpowiada na wpis:  AgnieszkaC

a ty tu znowu? po co?

enia
enia
02.03.20 20:53

No i proszę dzieciak wydoroślał. Trwało to trochę,ale jest dobrze.
Wszystkiego dobrego!

Sławek
Sławek
03.03.20 14:10
Odpowiada na wpis:  enia

Trochę pokory Eniu. Czemu poniżasz mężczyzn. W czym wy kobiety jesteście od nas lepsze?!

Grażyna
Grażyna
02.03.20 14:11

Wspaniałe świadectwo! Podziwiam Twoją odwagę w tym, że nazwałeś jasno i wyraźnie swoje grzechy. Życie to ciągła walka dobra ze złem, więc życzę abyś z Bogiem i Maryją zwyciężał!!!

Agnieszka
Agnieszka
02.03.20 11:16

Wow …..ale świadectwo…. pozdrawiam. Chwała Panu.

Kasia
Kasia
02.03.20 09:57

Matka Boża nas nie opuści!

Magdalena
Magdalena
02.03.20 09:31

Witam,Maryja pomogła mi zaliczyć matematykę w tydzień i 3 dni poprawić 8 jedynek to cud.Modliłam się do Maryji i Św.Rity.Dziękuję

Agnieszka
Agnieszka
02.03.20 11:15
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Ja bym się tym nie chwaliła….

agata
agata
03.03.20 03:20
Odpowiada na wpis:  Agnieszka

tak, oczywiście, bo wiadomo, że oceny są w życiu najważniejsze. gdybym te dziesięć lat temu miała sobie dać radę, powiedziałabym między innymi: oceny to najmniej ważna rzecz i nie będą mieć wpływu na twoje życie. nie mówię, żeby olewać naukę, trzeba zdać maturę, ale ja mam doskonałe wykształcenie, a wcale nie pracuję w zawodzie (choć bardzo bym chciała).

Nikola
Nikola
02.07.20 07:46
Odpowiada na wpis:  Agnieszka

A niby dlaczego nie ma się chwalić.Maryja jest wszędzie gdzie tego pragniemy jeżeli żyjemy godnie.Bo co to wstyd?Może ty Agnieszko za chwilę powiesz że wstydzisz się swojej wiary.Bo wielu tak myśli i czyni ale Bóg rozlicza ze wszystkiego każdej sekundy życia.Gratuluje Magdaleno cieszę się że poorawiłaś oceny tym wpisem dziekujesz Maryji.

19
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x