Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Dorota: Bez Boga na skraju bankructwa

0 0 głosów
Oceń wpis

Rok temu zaprzyjaźniona ze mną rodzina (rodzice i dwóch nastoletnich synów) popadli w ogromne kłopoty finansowe, takie na granicy bankructwa i utraty domu oraz wszystkiego, co mieli. Powodem było wcześniejsze życie absolutnie ponad stan, kredyt za kredytem, bardzo złe decyzje finansowe, prawdopodobnie podwójne życie pana domu – po to tylko, aby mieć więcej i więcej, na pokaz przed znajomymi i żeby i zaspokoić własne ego. W momencie kiedy ojciec utracił pracę wszystko posypało się jak domek z kart.

Wiem, że on nie wierzy w Boga, nie został nawet ochrzczony. Ona i dzieci – ochrzczeni, i na tym chyba koniec. Starałam się pomóc, ale niewiele mogłam, bo tu w grę wchodziły już dziesiątki tysięcy dolarów. Postanowiłam więc modlić się za nich Nowenną Pompejanską i ją zachęcać też do modlitwy, jeśli już nie różańcowej, to do jakiejkolwiek, aby wreszcie zwróciła się do Boga i poprosiła Go o ratunek. A sytuacja wydawała się być już bez wyjścia, lada dzień mieli stracić dom, zaś on, pan inzynier informatyk nigdy nie mający wcześniej problemów z pracą, teraz przez cały rok nie mógł znaleźć żadnej pracy, mimo że tygodniowo chodził na co najmniej 3 rozmowy o pracę do przeróżnych firm z jego branży. Przez cały rok! Przedziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż….?

Zaczęłam się modlić w intencji, aby Bóg pomógł im wyjsć z tych finansowych tarapatów, ale coś mi tu nie grało…. Po 4 pierwszych dniach nowenny przerwałam ją i zaczęłam sie modlić od początku, tym razem….w intencji nawrócenia tej rodziny – i od razu poczułam w sercu, że to jest to! Ich życie nadal szło jak po grudzie, bez spektakularnych zmian na lepsze, choć i te w końcu bardzo powoli zaczęły sie pojawiać. Po negocjacjach z bankami pojawiła się blada nadzieja,że może uda się uratować dom. I udało, bo on w końcu dostał pracę – to był chyba ostatni tydzień mojej nowenny za nich i ostatnie dni, jakie dał im bank. Co się zmieniło poza tym? Kiedyś ona mi powiedziała, że kiedy było już z nimi tak źle, ze sięgnęli dna totalnego, on zaczął się z nią codziennie modlić na klęczkach w domu. Zmiany w ich życiu zaczęły się dopiero wtedy, kiedy on po długim czasie wreszcie się przełamał i ugiął kolana do modlitwy, choć nawet nie wiedział, jak się modlić…. Co którąś niedzielę szli nawet do kościoła, ona zaś wszędzie widziała znaki….od Opatrznosci, np. w postaci świętych obrazków, figurek itp. w domach, w których pracowala. Mimo że one były tam zawsze, tyle że ona ich nigdy wcześniej nie widziała.

Kiedy poczuli się w miarę bezpiecznie finansowo, wszystko chyba wróciło do tzw. normy, czyli oni wrócili do życia kompletnie bez Boga. I wtedy nastąpił niespodziewany cios – tym razem niewyobrażalne wręcz problemy z jednym ze synów, niechciane ojcostwo i cała masa innych miażdzących problemów, także i u niej w pracy tym razem. Dla mnie to oczywisty znak, bardzo wyraźny głos Boga. Nie wiem, jak oni to rozumieją, bo odsunęli się ode mnie teraz. Chcę wierzyć, że nie z powodu pieniędzy, które ode mnie pożyczyli. Czasem modlę się jeszcze za nich, i naprawdę wierzę, ze moja skromniutka modlitwa otworzyła w jakimś stopniu bramy Nieba dla tych ludzi. Ja to widziałam. Natomiast zupełnie inną kwestią jest to, co oni z tym Darem później zrobili.

Powierzyłam wszystko Bogu i Maryi, wierząc że tylko Ona jedna jest w stanie przyprowadzić tych ludzi do swego Syna, tak jak 2 lata temu przyprowadziła i mnie. Wierzę też całym sercem, że jeśli nowenna została odprawiona szczerze, po prostu nie ma mowy, żeby Bóg nie wysłuchał! Nawet jeśli nigdy nie dowiem się, co się później z tymi ludźmi stało, i niezależnie od tego, jak krętymi scieżkami potoczy się ich życie – wierzę całym sercem, ze oddałam ich pod najlepszą z możliwych opiekę. I wierzę w cud.

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x