znamy się z mężem od 11 lat. To nasza pierwsza miłość. Pobralismy sie 4 lata temu. Na początku roku urodziło się nam dzieciątko. Jest to wielkie błogosławieństwo!!!
W pierwszej nowennie modlilam się o odrodzenie naszego małżeństwa w miłości, przyjaźni i szacunku. Właśnie tego wszystkiego nam zabrakło. Mąż nie widział żadnego problemu. Uważał że na siłę wymyślam sobie problem. Dodatkowo jego skłonność do popijania alkoholu wzmagala we mnie rozpacz i bezsilność. Nowennę zaczęłam w listopadzie. Sumiennie odmawialam modlitwy każdego dnia. Nawet w trakcie skurczy na porodowce nie poddalam się i polecalam Najświętszej Matce nasz problem… Widocznie coś szło nie tak skoro po powrocie do domu ze szpitala dokładnie 4 dnia już dziękczynnej części, zwyczajnie ze zmęczenia usnelam z maluszkiem na rękach…. kilka dni później zaczęłam od nowa… i tak dotarłam do końca. Jestem świadoma że nie zawsze starannie udawało się odmówić każda część różańca. Często nawijaly sie jakieś rozpraszajace sprawy. Jednak nawet mimo to otrzymałam łaskę od Mateńki. Pierwsza to taka, że chyba naprawily się relacje moje z siostrami męża. Panuje inna atmosfera,dzięki której jestem spokojniejsza i nie kłóce się z małżonkiem o to dlaczego mnie tam nie akceptują. Dużo na pewno zmienił fakt, że mamy dziecko, ale to również jest zasługą GÓRY.
Wracając teraz do naszej relacji… odmawiając różaniec na początku chowalam się przed mężem. Dlatego, że lekko drwił z mojej modlitwy. Nawet podsmiewal się że do jakiejś sekty wstąpie (zaznaczę że mąż jest jak najbardziej wierzacy). Przez cały okres 54 dni spotykały mnie różne przykrości ze strony M. chciałam jednak walczyć. W przygnębieniu poporodowym płakałam z bezsilności widząc totalną obojętność wobec mojej osoby. Mogłam liczyć na męża w sprawach codziennych Ale widziałam jak się oddala ode mnie emocjonalnie. Już 10 dni przed końcem nowenny czułam jak spada ze mnie ta skorupa uporu. Bardzo zaskoczona byłam jak łatwo było mi uwolnić się od milczenia i wyznać mężowi to co czuje.
Ten jeden dzień euforii spowrotem zamienił się w szarą rzeczywistość. W końcu przede mną było jeszcze 10 dni… skończyłam nowennę i nie widziałam jakiegoś magicznego przełomu. Do dzisiaj. Właśnie dziś mąż powiedział mi jak bardzo mnie kocha. Mnie i nasze dziecko. Wiem, że zmiany Matka Boża zaprowadziła w nas obojga. Poświęcam Najświętszej Panience nasz związek aby nigdy już nie zabrakło w nim miłości, abyśmy potrafili ze sobą rozmawiać i szanować siebie nawzajem…
Zobacz podobne wpisy:
Justyna: Dar potomstwa
Ewa: Nieutulone cierpienie
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Piekne świadectwo!