Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Katarzyna: Nigdy się nie poddawaj

Chciałabym się podzielić ze wszystkimi moim świadectwem, aby dodać otuchy wątpiącym i tym, którym brakuje już sił. Nigdy się nie poddawajcie i nie traćcie wiary w pomoc Matki Bożej. Bądźcie silni, módlcie się i ufajcie, a Ukochana Matka nie zostawi Was w potrzebie.

Moje świadectwo będzie trochę nietypowe. Na początku tego roku zaczęłam odmawiać pierwszą w życiu nowennę pompejańską w pewnej intencji. Początkowo codzienne odmawianie kilku różańców napełniało mnie radością i siłą, czułam, że Maryja czuwa nade mną, z czasem było jednak coraz gorzej. W moim życiu zaczęło się dziać coś dziwnego. Nie odmówiłam tej pierwszej nowenny do końca. Przerwałam ją w połowie, przed rozpoczęciem części dziękczynnej, kiedy to okazało się, ni stąd, ni zowąd, że zdiagnozowano u mnie nowotwór w ostatnim stadium zaawansowania. To był dla mnie szok. Moje życie diametralnie się zmieniło. Jak to możliwe, że młoda, uprawiająca sport dziewczyna, w rodzinie której nie było raka, tak poważnie zachorowała? Bez żadnego dnia przerwy, zaczęłam od razu odmawiać nowennę w intencji łaski uzdrowienia mnie z choroby nowotworowej. Po niej odmówiłam jeszcze kolejną nowennę w tej samej intencji. Nie będę opisywać w szczegółach, ale możecie sobie wyobrazić, ile cierpienia, bólu, strachu związanego z chorobą mnie spotkało. Nowotwór był bardzo zaawansowany, lekarze nie dawali mi większych szans na wyleczenie. Przeszłam ciężką chemioterapię, cały czas ufając Bogu i Matce Najświętszej. Poddałam się w pełni Woli Bożej, licząc się z tym, że być może Bóg będzie chciał zabrać mnie z tego świata, ale ufałam, że On ma dla mnie najlepszy plan. Nie ustawałam jednak w modlitwie. Odmawiałam po trzy, cztery różańce dziennie, także w dniach, kiedy miałam chemię, co było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Leżałam, nie mając nawet siły na wypowiedzenie słów, ale nie porzuciłam różańca. W cierpliwości i pokorze gorąco się modliłam.

Oprócz zmagania się z chorobą, zostałam też – a może przede wszystkim – zraniona przez bliską mi osobę. Dla mnie był to niesamowicie bolesny cios. Mój ukochany, który był dla mnie wszystkim, którego bardzo kochałam i który obiecywał, że nigdy mnie nie opuści i z którym się zaręczyłam, zostawił mnie samą w trakcie choroby, nie interesując się tym, co się ze mną dzieje i czy potrzebuję jakiejś pomocy, a chociażby zwykłego wsparcia… Tylko dzięki wierze udało mi się nie załamać i przejść przez te wszystkie bolesne doświadczenia. Zrozumiałam wtedy, że cokolwiek by się nie działo w moim życiu, w najtrudniejszych sytuacjach, często po ludzku beznadziejnych, jedynym źródłem, z którego mogę czerpać siłę jest wiara.

To był dla mnie najtrudniejszy rok w moim dotychczasowym życiu. Podjęłam najważniejszą walkę w swoim życiu, walkę, która wszystko inne czyni nieważnym. I dzięki wierze ją wygrałam. Dziś można mówić o remisji choroby. Lekarz podziwiał mnie za moją wytrwałość i siłę, i sam nie spodziewał się takiego rezultatu leczenia. A ja wiem, że gdyby nie pomoc ukochanej Matki Najświętszej, nic by z tego nie wyszło. Pragnę podziękować z całego serca Królowej Różańca Świętego za wszelką pomoc i łaski, a Was zachęcam do tego, żebyście nie tracili nadziei, nie poddawali się trudnościom i nie ustawali w modlitwach. Modlitwa ma naprawdę ogromną moc. Trzeba wierzyć w to, że Bóg odpowiada na nasze modlitwy w taki sposób, który przyniesie nam największe dobro.

Jeśli zechcecie wesprzeć mnie modlitwą, będę bardzo wdzięczna. Niech Was Bóg błogosławi i niech strzeże.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marta
Marta
29.12.19 20:50

Dziekuje! Piekne swiadectwo, dalo mi duzo nadzieji

Magdalena
Magdalena
14.11.16 22:09

Dziękuję za to świadectwo! Pomodlę się za Ciebie, Katarzyno.

Wileta
Wileta
13.11.16 02:50

Wspomnę Bogu o modlitwie za Ciebie , bo jesteś bardzo szlachetna i dobra jak nasz Bóg przykazał

Aga
Aga
12.11.16 11:26

Do ostatni ratunek. Po prostu niech Twoja intencja będzie taka 😮 całkowite uzdrowienie. Życzę owocnej modlitwy. A Tobie Kasiu życzę wszystkiego najlepszego i wierzę że choroba już nie wróci, a Ciebie już czekają tylko szczęśliwe chwile

Iza
Iza
12.11.16 07:51

Piekne swiadectwo .Zycze Ci wielu łask i Bozego Błogosławienstwa na kazdy dzien.

Katarzyna
Katarzyna
12.11.16 02:17

Tylko Bóg jest raz na zawsze!Ludzie zawodzą i odchodzą,pojawiają się i znikają.
Tylko Bóg wie,jaką drogą prowadzić nas do siebie…Pani Katarzyno,jest Pani silną Kobietą i choroba już za Panią.Na pewno jest dla Pani coś wspaniałego przygotowane☺życzę opieki Maryji oraz Bożej oraz wielu łask…

Aga
Aga
12.11.16 00:11

Bardzo dziękuję, że podzieliłaś się swoim świadectwem. Wzmocniło mnie ono w wytrwałości w odmawianiu mojej Nowenny. Ojciec czyni cuda i tylko Jemu możemy całkowicie zaufać. Niech Ojciec Niebieski i nasza Matka Królowa Różańca Świętego opiekują się Tobą i obdarzają potrzebnymi Łaskami.

Anna
Anna
11.11.16 23:27

Wspaniałe świadectwo! Niech Bóg ma Panią w swojej opiece teraz i zawsze. Pani słowa pozwoliły mi zrozumieć, że Bóg każdemu daje doświadczenia życiowe na Jego miarę. Skoro Panią tak silnie doświadczył, to znaczy, że wie, że jest Pani silna i dobra. Cierpienie nas wzmacnia i udoskonala – choć mnie samej tak trudno o tym pamiętać. Zwłaszcza teraz, gdy jestem w trudnej sytuacji życiowej i odmawiam dziś 11 dzień nowenny. Będę pamiętać o Pani w swoich modlitwach. PODZIWIAM Panią 🙂

Marta
Marta
11.11.16 23:05

Takie świadectwa są najbardziej budujące 🙂 dziękuję, że napisałaś. Łzy same leciały, kiedy czytałam Twoje świadectwo. Nie wiem jak można zostawić człowieka w chorobie. Ty jesteś naprawdę dzielna i podziwiam Cię za taką głęboką wiarę. Trzymaj się 🙂

anja
anja
11.11.16 21:23

Niesamowicie budujace
Obiecuje modlitwe w Pani intencji

anna
anna
11.11.16 21:19

Kochana Kasiu! To przepiękne świadectwo pozostaniesz w mojej modlitwie. Niech dobry Bóg i Matka Boża będzie z Tobą

Belair
Belair
11.11.16 20:57

Bardzo dziękuję Ci za to świadectwo w szczególności, że do Nowenny podchodziłam wielokrotnie i pomimo doznanych łask nigdy nie udało mi się jej ukończyć i teraz uświadomiłaś mi, że Ty pomimo wycieńczenia chorobą, pomimo dni, w których miałaś wykańczającą chemioterapię, to dawałaś radę, to aż wstyd, żeby zdrowa osoba poddawała się z powodu zwykłego zmęczenia po pracy. Zgadzam się z Tobą i każdego dnia żyję myślą, że to właśnie nasza wiara jest „schronem” przed burzą życia. Jeszcze raz dziękuję i będę o Tobie pamiętać w modlitwie. Szczęść Boże

Aga
Aga
11.11.16 20:49

Wspaniałe świadectwo! Aż łzy mi poleciały.
Bede o Tobie myśleć w moich modlitwach.
Niech Bóg Ci błogosławi a Matka Najświętsza ma zawsze w swej opiece!
Trzymaj sie! bedzie dobrze!
Wszystko w rękach Boga!

Magda
Magda
11.11.16 20:33

Pani Kasiu jest Pani wielka. Ja byłam w bardzo podobnej wręcz identycznej sytuacji. Tez w zeszłym roku dowiedziałam się, że mam raka a dodatkowo że mąż chcial się wyprowadzić do kochanki. Podwójny szok. Wtedy jeszcze byłam daleko od Boga, jednak po okazaniu sie, że żaden człowiek nie może mi pomóc, Bóg postawił mi osoby które przypomniały mi o Nim i się zaczęło. Nawrócilam się i przez całą chorobę czułam opiekę Boga. Również odmawialam Nowenne. W Leczenie mam już za sobą a teraz w dalszym ciągu walczę o moje małżeństwo. Wierzę, że Bóg też mi pomoże. Bo mąż co jakiś czas… Czytaj więcej »

Kasia
Kasia
11.11.16 20:29

Jesteś wspaniała. Podziwiam i pozdrawiam. Będzie dobrze.

Ola
Ola
11.11.16 20:18

Jasne, kochana, trzymaj się – Bóg jest dobry, Bóg jest wielki, i życzę Ci wiernego towarzysza.

16
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x