Moje świadectwo. Nie wiem co mam pisać Proszę Ducha Świętego aby mnie prowadził w tym co chcę wam przekazać, napisałam już dwa świadectwa ale widocznie Matka Boża Królowa Różańca Świętego w Pompejach pragnie abym rozsławiała tą piękną modlitwę.
Doświadczam raz po raz różnego rodzaju małe i duże „cuda” w moim życiu. Jestem doświadczona chorobą nieuleczalną ale nie o tym chciałam pisać. Nauka życia z chorobą to dla mnie już codzienności której wcześniej 25 lat temu nie potrafiłam zrozumieć, trzeba było czasu i zaufania Bogu. Dzisiaj mogę powiedzieć że ją pokochałam i za nią dzisiaj dziękuję Bogu Ojcu i Matce Bożej. Dziękuję Bogu za to że potrafię przyjąć codzienność z pokorą i wielką cierpliwością. Nowennę Pompejańską odmawiałam już pięć czy sześć razy w różnych intencjach, czasem było trudno, zły chciał wzbudzić niechęć moją jak i do osób za które się modliłam, siał w mojej głowie różne wątpliwości. Ale jak dzisiaj spoglądam na to wszystko z perspektywy czasu to był cud że miałam i mam czas na modlitwę różańcową, na czytanie codziennie lub prawie codziennie Pisma Świętego, rozważania i tak było przez cały rok 2015 pomimo wielu obowiązków w domu, w pracy zawodowej, zmagania się z chorobą ułomnościami. Miałam i mam dzięki Łasce Bożej czas na osobistą modlitwę, czas na udział w Eucharystii w ciągu tygodnia, tuż przed rozpoczęciem pracy. Przyjmowanie Ciała Pana Jezusa do serca to wielka radość i siła.
Ciągle proszę Ducha Świętego o światło o to by mnie nie opuszczał, by mnie prowadził, przyświecał i oświecał prowadząc właściwymi ścieżkami. I wiecie co? Byłam w tym roku, w roku 2016, roku Jubileuszowym, Roku Miłosierdzia z moim mężem w Ziemi Świętej na kilkudniowej pielgrzymce. Nigdy nie myślałam o tym a zwłaszcza że tam w tych miejscach będziemy razem, że będę tam w tych miejscach gdzie kiedyś chodził Pan Jezus. Że w Kanie Galilejskiej po 18 latach małżeństwa Bóg ponownie zaprosi nas abyśmy odnowili przyrzeczenia małżeńskie i podziękowali za opiekę Matce Bożej. Jeszcze do mnie to nie dociera, co się wydarzyło i wydarza w moim, w naszym życiu. W roku Miłosierdzia, w 1050 rocznicę Chrztu Polski byliśmy nad rzeką Jordan i każdy z nas mógł odnowić sakrament Chrztu Świętego poprzez błogosławieństwo kapłana połączone polaniem naszych głów wodą, świętą wodą z rzeki gdzie niegdyś chrzcił i chodził Pan Jezus. Golgota kolejne piękne miejsca, Góra Oliwna to jest nie do opisania. A pojechaliśmy na tą pielgrzymkę dzięki kapłanowi, który wspomniał iż nas zabierze i ciągle przypominał. A kapłana tego objęłam od roku 2014 modlitwą w ramach dzieła duchowej adopcji kapłanów na całe życie. Modlę się za niego bo czuję że potrzebuje tej modlitwy. Takie są owoce Nowenny Pompejańskiej. Również odmawiałam w Jego intencji (w intencji ks. Stanisława) Nowennę Pompejańską i zawierzyłam i zawierzam Go nieustannie Tobie Matko Boża. Był to trudny czas, zły nie spał i ciągle siał w mojej głowie wątpliwości.
Podczas odmawiania kolejnej Nowenny Pompejańskiej zdecydowałam się i rozpoczęłam modlitwę w Różach Różańcowych, w jednej z róż modlimy się za współmałżonków a w drugiej za wszystkie kobiety oraz we własnych intencjach. Dzięki Tobie Matko Boża Królowo Różańca Świętego i dzięki Nowennie Pompejańskiej nauczyłam się odmawiać różaniec i poznałam wszystkie tajemnice różańca których wcześniej nie rozumiałam nie umiałam ich wymienić. Wstyd ja jako zawsze wierząca i będąca blisko Boga nie potrafiłam odmawiać różańca w wieku 40 lat. Dzięki matce Bożej teraz rozumiem i kocham różaniec.
To jest cud jak Bóg potrafi dotrzeć do swoich dzieci, wydarzają się w moim życiu duchowym piękne rzeczy niedostępne dla zwykłych ludzi. Ostatnio miałam zaszczyt być zaproszona do pasterza naszej diecezji jako osoba świecka jedyna na tym spotkaniu, na obiad. Ks. Biskup odprawił dla nas mszę św. w prywatnej swojej kaplicy w obecności dwóch sióstr zakonnych i ja spośród nich. Udzielił Pasterskiego Błogosławieństwa i to było spotkanie kilku godzinne, 3-4 godziny wspólnego posiłku, rozmowy i modlitwy. To było i jest dla mnie tajemnicą.
Z jedną z tych Sióstr zakonnych byłam na pielgrzymce w Ziemi Świętej, której wcześniej nie znałam, a druga Siostra Teresa to moja bliska znajoma. Poznałam ją kilka lat temu temu w szpitalu. Zbieg okoliczności czy plany Boży.
A teraz 27 kwietnia 2016 jadę na pielgrzymkę do Włoszech, między nimi do Rzymu, Pompejów, Asyżu, Padwy, San Giovanni Rotondo, Loreto, Lanciano, Watykanu. Tego też nie planowałam. Zadzwoniła do mnie znajoma, z którą mam sporadyczny kontakt, z którą poznałam się na jednym z pobytów na rehabilitacji i zapytała mnie nie chciałabym jej towarzyszyć w pielgrzymce do Rzymu. W pierwszej chwili odpowiedziałam że „nie”. Ale po chwili zapytałam w jakim terminie jest ta pielgrzymka i okazało się, że na te kilka dni mam wolne to znaczy pracuję ale może by się udało wziąć urlop. I dwa miesiące temu tuż przed wyjazdem do Ziemi Świętej zgodziłam się że pojadę. Programu pielgrzymki nie widziałam na oczy. Wiedziałam tyle że do Rzymu i San Giovanni Rotondo. A tydzień temu rozmawiałam z organizatorką pielgrzymki i mówi ona tak, że dodatkowo pojedziemy do Pompejów do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Różańca Świętego. Prawie się popłakałam. I sami mi powiedzcie czyż to nie działanie Boga i Matki Bożej. Teraz jak to piszę to tak w sercu mnie ściska, czy Ja zasługuję na takie cuda. Tyle się w tym roku dzieje. To są takie ważniejsze i namacalne rzeczy a jest jeszcze wiele małych cudów. Jeszcze powiem wam że będąc w Ziemi Świętej na równoległej pielgrzymce był kapłan z mojej miejscowości ale z innej parafii.
Dzięki temu pobytowi poznałam go i byłam pod wrażeniem jego zaangażowania w modlitwę. Rzadko się spotyka aby kapłan prawie od zaraz zaczął się modlić w moich, naszych intencjach, wyczuwając, iż potrzebujemy tej modlitwy. Jestem wdzięczna Tobie Matko Boża, iż ks. Paweł nie znając mnie/nas ofiarował mszę św. przy Grobie Pana Jezusa w Jerozolimie, w kolejnej wolnej mszy św. dziękował za pielgrzymkę naszą i swoją, następnie niósł mojej intencje w ekstremalnej drodze krzyżowej w naszej diecezji ( mając problemy zdrowotne). Wówczas gdy mi napisał, iż się modlił szczególnie w mojej intencji byłam w szpitalu na rehabilitacji i były to chwile trudne dla mnie – o których nie wiedział lub nie znał szczegółów- Ty Matko Moja Kochana wiesz że było mi wówczas ciężko, choć starałam się być cierpliwa i pokorna…A i jeszcze jedno dzięki działaniu Ducha Świętego objęłam tego kapłana duchową adopcją na okres 1 roku. To też łaska.
Tuż przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego było mi dane być w Licheniu Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej, której kiedyś w latach 2006-2007 często zawierzałam swoje życie, życie nasze małżeńskie i życie mojego taty walczącego z nowotworem. To wówczas Matka Boża Licheńska mnie wspierała. I teraz mnie znów do siebie przywiodła. Dziękuję to były piękne chwile i byłam tak blisko Ciebie Matko.
Na przestrzeni roku 2015/ 2016 nie wiem jak to się stało, namalowałam obraz Jezusa Miłosiernego. To było i jest coś niesamowitego. Dzięki Łasce Bożej modlę się dość często Koronką do Miłosierdzia Bożego. Dzieje się tak iż w danej chwili spoglądam na zegarek i jest godzina 15.00. Więc biorę do ręki różaniec i odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego ofiarując ja w różnych intencjach bliskich mojemu sercu a także za zatwardziałych grzeszników i dusze w czyśćcu cierpiące. Nie piszę tego żeby się chwalić, gdzie jeżdżę czy i jak się modlę. Bo to nie jest tak, jestem sama zaskoczona że tak układa się moje życie. Nie jest usłane jakimiś pięknymi kwiatami bez kolców, zmagam się z nieuleczalną chorobą, ale dzięki niej jestem taka jaka jestem. Swoją chorobę tą główną i jej towarzyszące pokochałam i dzięki nim jestem bliżej Boga, dziękuję Bogu za nie ponieważ dzięki nim jestem bardziej pokorna, cierpliwa, doświadczam też dobroci od spotkanych ludzi. Potrafię modlić się za swoich wrogów i przyjaciół, za wszystkich tych którzy mi źle życzą, którzy podkładają mi kłody pod nogi. A takich nie brakuje. Ale dzięki Łasce Bożej potrafię w modlitwie ofiarować Bogu wszystkich tych ludzi. A teraz szykuję się do wyjazdu do Włoszech, do tych wszystkich miejsc świętych o których wyżej pisałam. Jeszcze powiem wam że także od roku codziennie (lub prawie codziennie ) modlę się do Świętego Antoniego, Świętego Charbela, do Świętej Rity, do Świętego Michała Archanioła, Św. Jana Pawła II i właśnie we Włoszech w programie jest też Góra Gargano. To chyba nie jest przypadek że jadę do tych wszystkich miejsc. Piszę to świadectwo w pośpiechu i być może jest ono chaotyczne ale chciałam jeszcze przed wyjazdem do Pompejów je stworzyć. Dziękuję tym wszystkim Świętym przez których wstawiennictwo polecam swoje prośby Bogu Ojcu. Jestem wdzięczna za to, że się za mną wstawiają u Pana Boga, a zwłaszcza Matce Bożej Królowej Różańca Świętego w Pompejach że mnie wyrwała i wyrywa z różnych moich grzechów, z bagien w które czasami się wplątuję, z grzechu nieczystości i niewierności małżeńskiej. Dziękuję że czuwa nad moimi relacjami w pracy zawodowej które niegdyś były toksyczne, ale dzięki Nowennie Pompejańskiej wszystko się jakby uspokoiło, czuję wewnętrzny spokój i czuję że Bóg mi Błogosławi i Błogosławi innym współpracownikom. Matko Boża Królowo Różańca Świętego z Pompejów módl się za nami. Odczuwam niesamowitą radość z tego, że modląc się na różańcu uczestniczę w tych wszystkich momentach życia Jezusa i Maryi. Zachęcam do odmawiania Nowenny Pompejańskiej, polecam ją wszystkim zagubionym, opuszczonym, tym którzy czują że już z niczym sobie nie poradzą. Pozdrawiam wszystkich odmawiających Nowennę Pompejańską i życzę wielu Łask poprzez wstawiennictwo Maryi.
Pozdrawiam!!!!
Zobacz podobne wpisy:
Małgorzata: Jest siła i moc i radość
Kryspina: spokój, obowiązek, łaski
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Dziękuję bardzo za Twoje świadectwo Jolu. Moim marzeniem jest zobaczyć te wszystkie miejsca, które wymieniłaś, w których byłaś bliżej Boga i naszej Ukochanej Matki Najświętszej. W tym roku kończę 40 lat, mam męża i dwie córki. Od 2014r kiedy na kazaniu ksiądz opowiadał o NP zaczęła się moja 'przygoda’ z nowenną nie do odparcia. Obecnie odmawiam 14 NP, w rożnych intencjach. Początkowo nie przerażała mnie sama modlitwa (jej długość, albo, że nie znajdę czasu), ale obawa-brak zaufania, że i tak nie dostanę tego o co się modlę. Pierwsze 3 NP były w intencji o bogactwa materialne, bo bardzo chciałam aby… Czytaj więcej »