Nowennę Pompejańską odmówiłam w całości po raz pierwszy. Nie było łatwo. Pierwszą trudnością było dla mnie znalezienie odpowiedniej intencji.. jest tak wiele spraw, które chciałabym rozwiązać z pomocą Matki Bożej.
Nie pamiętam już dokładnych okoliczności, ale wiem, że po prostu, któregoś dnia poczułam „dziś jest ten dzień!” i postanowiłam zacząć. Na początku pomodliłam się, o dobrą intencję. Miałam już w głowie dokładnie zaplanowane, o co chcę prosić, jednak w momencie wypowiadania intencji poprosiłam, o coś zupełnie innego. Modliłam się w intencji poznania woli Bożej.
54 dni, codziennie, 3 lub 4 Różańce (w zależności od tego ile miałam czasu). Nie było łatwo. Najtrudniejsze były weekendy i 12h w szkole. Wiedziałam, że po powrocie do domu może nie wystarczyć mi sił. Budziłam się więc, o 3 nad ranem aby rozpocząć kolejny cudowny dzień z Maryją. Czasem szczęśliwa jechałam odmówić Nowennę do Częstochowy, innym razem płakałam ze zmęczenia. Miałam chwile zwątpienia, chciałam się poddać. Na szczęście wspierała mnie moja ukochana Mama i Przyjaciele. Odmówiłam część błagalną. Z dziękczynną było mi już łatwiej. Tłumaczyłam sobie, że skoro potrafiłam wytrwale prosić, to teraz muszę wytrwale dziękować. 29 kwietnia zakończyłam odmawianie całej Nowenny. Co było później? Czekałam na cud. Tu nastąpił pierwszy kryzys. Czytałam świadectwa – wspaniałe rzeczy działy się już w trakcie, a ja SKOŃCZYŁAM i co? Nic? Matka Boża, o mnie zapomniała? „Obraziłam się” na Matkę. Przestałam się modlić. Szatan mącił, okrutnie mącił. Opuszczałam Msze Święte, coraz bardziej oddalałam się od Boga. Żyłam z dnia na dzień, nic nie miało większego sensu. Minęły prawie dwa miesiące. Nastąpił „ten dzień”. Dzień, w którym przekonałam się, że ja odsunęłam się od Boga, ale on nie zostawił mnie. Wracałam do domu samochodem. Razem ze mną jechała moja Przyjaciółka. Poważna awaria, straciłam panowanie nad pojazdem, wypadek. W jednym momencie rozwiązały się dwie sprawy. Prawdopodobnie to zdarzenie uratowało życie moich Rodziców, bo to oni w tym czasie mieli jechać samochodem. Szczęśliwie jechałam ja, szczęśliwie z niewielką prędkością i szczęśliwie po chodniku, na którym zatrzymał się samochód nikogo nie było. Nikt nie ucierpiał, wszystko skończyło się szczęśliwie. Działalność Matki Bożej była widoczna. Chwilę wcześniej na trasie szybkiego ruchu jechałam z dużo większą prędkością, jednak zdarzenie skoro już musiało nastąpić, nastąpiło chyba w najbezpieczniejszy z możliwych sposobów. Rozwiązała się też druga sprawa. W powypadkowym szoku zadzwoniłam do chłopaka, który był dla mnie bardzo ważny. Niedawno zakończyła się nasza znajomość, ale telefon był nieświadomym działaniem, nerwy były tak ogromne, że prawie go nie pamiętam. Niemniej jednak jego reakcja na całą sytuację utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie jest człowiekiem, który zasługuje na moją miłość. Choć jeszcze niedawno prosiłam Matkę Bożą, o pomoc aby wrócił.
Po Nowennie byłam zawiedziona, że nie ma owoców. Teraz widzę, że mam cały koszyk.. Nie wyobrażam sobie już dnia bez modlitwy.
Ufajcie, módlcie się. Wasza modlitwa nie zostanie pozostawiona bez odpowiedzi.
Maryjo, dziękuję za Twoją opiekę!
Zobacz podobne wpisy:
Różańcowy plan na październik 2024
Gabriela: Za pomoc wyjścia z długów
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański