Z Panem Bogiem miałam bardzo różne relacje. Od zimnych, po letnie do gorących… Nowennę Pompejańską poznałam w 2014 roku, różnie bywało z jej odmawianiem. Przez ten czas byłam bardzo beztroska, kochałam Maryję i Jej Syna.
Beztroskość objawiała się tym, że nie przejmowałam się tym, co będzie za parę lat. Miałam chłopaka, studiowałam, modliłam się, czasami zdarzyło mi się wpaść w złość. Nie zawsze byłam idealną córką dla Matki Bożej. Z moim chłopakiem jestem do tej pory, jest dla mnie dużym wsparciem. Muszę przyznać, że w tym roku, a właściwie we Wielkim Poście zostałam przez Pana Boga przetestowana. Wielki Post zaczął się ambitnie – miałam jak każdy swoje postanowienie, wierzyłam, że dotrwam do Wielkiej Nocy, ale… No właśnie. Zawsze jest jakieś „ale”.
Mój tata pochodzi z patologicznej rodziny. Jest alkoholikiem. Przez jego alkoholizm i wieczne kłopoty ze strony jego rodziny wpadliśmy w bardzo duże tarapaty. (delikatnie ujmując). W skrócie: załamałam się tym wszystkim na tyle, że nie miałam siły na nic. Miałam nawet myśli samobójcze, ba! Nawet planowałam jak to zrobię. Nic takiego nie zrobiłam – zadzwoniłam do dziadka ze strony mamy – on mnie pocieszył. Zawsze tak robił. Obiecałam mu, że widzimy się w przyszłym tygodniu. Wszystko było zaplanowane. Miałam wrócić na weekend do domu, miałam spędzić czas z moimi dziadkami, a w niedzielę wrócić na studia. Pan Bóg lubi krzyżować nam plany. Wszystkie.
W czwartek miałam sen, że cała moja rodzina topi się w wielkim bagnie, a Maryja nakazała mi odmawiać różaniec. Następnego dnia dostałam telefon, że dziadek leży w ciężkim stanie w szpitalu – dostał udaru. Zdążyłam się z nim pożegnać. Gdy leżał w szpitalu, zdałam sobie sprawę z tego, że to już koniec. Bolał mnie fakt, że dalej będę musiała żyć bez niego. Trudno było mi się z tym pogodzić, podziękowałam Panu Bogu za jego życie. W tym momencie zdałam sobie sprawę, po co w ogóle jest TO wszystko. Zdałam sobie sprawę, że będę mogła porozmawiać z moim dziadkiem tylko wtedy, gdy sama przeżyję życie tak jak on sam je przeżył – czyli z Panem Bogiem. Zawierzyłam Panu moje życie. Obudziła się we mnie nadzieja, że przecież kiedyś wszyscy się spotkamy. Dziadek zmarł w pierwszą sobotę miesiąca. Zaczęłam wtedy Nowennę Pompejańską – o łaskę Nieba dla niego, chociaż wierzę, że już tam jest.
Ciężko przechodzę żałobę – mam częste wybuchy płaczu, nie mam siły na naukę. Dziękuję Panu Bogu za mojego chłopaka, który mnie w tym wszystkim wspiera. Nasza relacja się wzmocniła. Maryja też mnie pilnuje, opiekuje się mną. Dziękuję za to, że mam jeszcze babcię, którą mogę się w miarę możliwości zajmować. Moje życie po śmierci dziadka wywróciło się do góry nogami. Tata nie pije już alkoholu. Relacje rodzinne uległy poprawie. Dojrzałam. Adoptowałam duchowo dziecko, modlę się za dusze w czyśćcu cierpiące. Dalej zdarzy mi się bardzo szybko zdenerwować, wypowiedzieć za dużo słów, ale staram się być blisko Boga. Nie będę się modlić w konkretnych intencjach dla siebie. Niech się tylko wypełnia wola Pana Boga w moim życiu.
*Dzień przed ukończeniem Nowenny, przyśnił mi się dziadek – siedział w ogromnym domu, z ludźmi, których nigdy nie widziałam, ale wydawali się mi bliscy. We śnie miałam okazję usiąść obok niego na kanapie i usłyszeć jego głos. Niestety rano zapomniałam co do mnie mówił, ale poczułam spokój
*To już kolejny tydzień, kiedy modlę się za nienarodzone dziecko. Śniło mi się, że jestem w klinice aborcyjnej, a w niej kobiety czekające na zabieg. Miałam sen, że lekarz próbował zabić dziecko o które się modlę, słyszałam płacz tego dziecka, a potem usłyszałam słowa lekarza, że to dziecko przeżyło.
Wiem, że powinno się uważać na sny, nie powinno się przykładać do nich wagi. Zanim zacznę „wierzyć” w jakiś mój sen, zastanawiam się trzy razy od kogo ten sen pochodzi. Jeśli po jakimś śnie, kusi mnie do zaglądnięcia w sennik – to znaczy, że ten sen był prowokacją od złego. Odnośnie mojego pierwszego snu – wątpie w to, że akurat zły duch kazałby mi we śnie odmawiać różaniec. 😉
Pozdrawiam Was serdecznie.
Zobacz podobne wpisy:
List od Moniki: Jest mi bardzo ciężko
LIST od Elizy: Co jeszcze mam zrobić, jak walczyć?
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
stracilsm Tate. tez byl bardzo chory. modlilam se za niego goraco i teraz tez sie modle. boje sie czasami ze nie poradze sobie bez niego. Basiu niech Twoja Mama spoczywa w pokoju. Z Bogiem
Bądź szczęśliwa
Znam bol zaloby ,po smierci mamy bylam codzienne na cmentarzu ,plakalam .dlugo i wiem ze nie powinno sie plakac tylo modlic , bo mialam sny ze wychodzi z grobu . Zrozumialam ze nie wroci bo byla bardzo chora i ze tam jest szczesliwa.
Bardzo pocieszajace swiadectwo, wiem co to zaloba, tez ciezko mi sie pozbierac po stracie brata.
Muszę powiedzieć, że dzięki różańcowi szybciej zdołałam zabrać się za naukę. Codziennie myślę o dziadku,co prawda mniej boli już wspomnienie jego widoku w trumnie, ale tęsknota zostaje, puste miejsce przy stole też.