Szczęść Boże! Wraz z żoną skończyliśmy odmawiać nowennę 24 grudnia 2015r. Podczas odmawiania umacnialiśmy się w spokoju i nie było „specjalnych” trudności z wyjątkiem pierwszego i ostatniego dnia nowenny.
Poprzednią nowennę skończyliśmy w niedzielę 1 listopada, spontanicznie powzięliśmy postanowienie, że od poniedziałku rozpoczynamy następną. Przed wyjściem do pracy odmówiliśmy pierwszy różaniec. Na reakcję reakcjonisty nie czekaliśmy długo – jakieś 40 minut. Jadąc do pracy autostradą, przy zwężeniu z 3 do dwóch pasów jezdni coś rozerwało przednią lewą oponę. W tym momencie poznałem Rękę Opatrzności Bożej. Otóż mój samochód nie stracił stabilności ani nie zmienił toru jazdy. Na prawym pasie nagle pojawiła się znaczna luka pomiędzy samochodami, w którą mogłem wjechać, aby zjechać dalej na pobocze. Wszystko jakby w zwolnionym tempie i jakby Ktoś tym zawiadował. Stanąłem na poboczu, ochłonąłem, wyjąłem klucz do kół i przyłożyłem się do odkręcenia pierwszej śruby rozerwanego koła. Śruba nie „puszcza” i w tym momencie klucz do kół ukręcił się. Nie wierzyłem własnym oczom. I zrozumiałem, że to wszystko po to żebym wpadł w złość albo przestraszył się i odpuścił nowennę. Ale oto miałem absolutnie namacalny dowód jak Matka Boża miażdży głowę i zamiary węża i jak wielka jest moc nowenny. O drugi klucz i koło poprosiłem mojego Tatusia – przyjechał i pomógł. Resztę nowenny odmawialiśmy w spokoju, aż do ostatniego dnia – 24 grudnia. Tak jak w prawie wszystkich polskich domach, tak i u nas, Wigilia Świąt Bożego Narodzenia jest dniem ogromniej aktywności. Z tego powodu nie było możliwości odmówienia ani jednego różańca. Jak na złość nie składało się, żeby w spokoju pomodlić się, ani razem , ani osobno. Krótko przed kolacją wigilijną podchodzi do mnie żona i mówi, że ma mnie totalnie dosyć oraz, że dziś najchętniej by mnie udusiła. Powstrzymałem się od jakiejkolwiek reakcji, ponieważ nigdy nie kłóciliśmy się w ten sposób, a na dodatek mamy w domu zwyczaj nie spierania się w Wigilię. Do dziś żona nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego to powiedziała i o co jej chodziło. Gdybym wówczas zareagował, pewnie nie odmówilibyśmy różańców ostatniego dnia nowenny, ale stało się inaczej, po kolacji przed wyjściem na Pasterkę razem „domodliliśmy” ostatnie różańce NP. Czyli pierwszego i ostatniego dnia nowenny doświadczyliśmy ogromnej łaski poznania jak trwa walka o nas i jacy cenni jesteśmy w oczach Pana.
Polecam pamięć o takich wydarzeniach szczególnie wówczas, kiedy wydaje nam się, że nasze modlitwy nie zostały wysłuchane. Zawsze otrzymujemy i zawsze więcej.
Zobacz podobne wpisy:
Jolanta: Kiedyś się o wszystkim przekonamy
Krysia : Zaufaj Jezusowi i Maryi
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Jaka to wspaniała łaska,że się razem modlicie i dotrwaliście do końca! Zazdroszczę wam, ale w takim pozytywnym znaczeniu.Cieszę się z wami. U mnie wspólna modlitwa jest na razie w sferze marzeń, ale NP wciąż odmawiam. Szczęść Boże!