Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewa: Uzdrowienie z depresji dzięki nowennie

0
0
głosów
Oceń wpis

O nowennie pompejańskiej przeczytałam w „Gościu niedzielnym” w zeszłym roku. Świadectwa otrzymanych łask za przyczyną tej modlitwy poruszyły mnie mocno, ale miałam wątpliwości, czy podołam temu 54- dniowemu zobowiązaniu. Muszę się jednocześnie przyznać, że nie lubiłam przedtem modlitwy różańcowej i zastanawiałam się, jak uda mi się odmawiać trzy różańce dziennie. Jednak w moim życiu nawarstwiały się od lat przeróżne problemy, doszłam już do takiego punktu, że rozpacz i brak nadziei na zmiany stały się moją codziennością. Było przecież tak źle, że w niektóre dni miałam problemy ze wstaniem z łóżka. Bałam się po prostu, że znowu wydarzy się coś złego, że do spraw, z którymi sobie nie radzę, dojdą następne, równie trudne i nierozwiązywalne. Byłam tak bardzo przytłoczona i zmęczona, a myśl o nowennie ciągle powracała. Poczułam, że sama nic już nie mogę zrobić, że w mojej sytuacji pomóc może tylko Bóg – i zrozumiałam wreszcie, że nowenna to Jego przywoływanie mnie. Decyzję o wejściu w nowennę pompejańską podjęłam z dnia na dzień, byłam zdeterminowana, wiedziałam, że codziennych spotkań z Matką Boską się nie odwołuje, że trzeba będzie wytrwać, że muszę udowodnić, jak bardzo mi zależy na zmianach. Początek był trudny, ale po krótkim czasie okazało się, że wszystko jest wykonalne – co więcej że modlitwa sprawia mi przyjemność, że płynie z niej radość. Kiedy skończyłam nowennę po Bożym Narodzeniu, zrobiło się tak pusto! Intencja, w której się modliłam, nie została jeszcze wysłuchana, chcę jednak podzielić się ze wszystkimi wspaniałymi wiadomościami – nowenna nawet jeśli rezultat, o który prosiliśmy, nie pojawia się od razu, daje skutki uboczne. Depresja, z którą od dwóch lat się zmagałam, ustąpiła. W nowym roku poczułam się lepiej, mimo że niewiele się zmieniło – moje problemy mają się przecież tak samo dobrze, jak w roku ubiegłym. Dlatego szybko dotarło do mnie, że nie ma w tym żadnej mojej zasługi, przecież „nic” nie robiłam – poza modlitwą do Maryi poza proszeniem o jej wstawiennictwo. Przez nowennę zrobiłam krok w kierunku Boga, a On natychmiast mnie chwycił i zaczął uzdrawiać. Pamiętacie przypowieść o Synu Marnotrawnym? Bóg nigdy nie zwleka w okazywaniu czułości, mi również wyszedł na przeciw, bo dla każdego z nas przygotował i szatę, i pierścień i ucztę. Jeśli o mnie chodzi, myślę, że to dopiero początek, jeszcze wiele, wiele łask jest przygotowanych dla mnie. Tak samo wiele łask jest przygotowanych dla was.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aneta
Aneta
08.06.16 22:11

Ewo,
nie ustawaj w modlitwie.Pomodlę się za Ciebie ,by Cię wspomóc.
Aneta

lukasz
lukasz
06.05.15 08:39

wiem co przechodzisz ja jusz 16 lat choruje na depresje teraz ma 32 lata i tyz nieraz niemoglem wstac z luszka ite bule zalondka i calego organiznu ale znalazlem wspaniale ziola i inne leki bralem tyz chemiczne 10 lat ale najlepi jest jak chodze codzien na msze i do komuni sw i modle sie tyz odmawiam n pompejskom juz 3 i chodze czesto do spowiedzi tak co tydzien czy dwa duzo mi sil daje zycie z Bozom laskom . a jak bys chciala sie zapzyjaznic popisac tyz o problemach czy depresji to muj gg 34081818

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x