Kochani,
Nawet nie wiecie jak wielkie dary Bóg dla nas przygotował, dla tych którzy zawierzą mu całe swe życie!
Ma radość jest tak wielka. Zacznę najlepiej od początku. To moje drugie świadectwo ale jak różne od poprzedniego. Moje pierwsze świadectwo ukazało się wczoraj (właśnie dzisiaj zobaczyłam je na stronie) i poczytuję to za znak, że mogę Wam opowiedzieć co się stało od ostatniego mego zapisku. Dzisiaj jest 9.04.15. W moim ostatnim świadectwie opisywałam moje życie i to że modlę się o nawrócenie mojego chłopaka (Zwątpienie, rozpacz i…). Kiedy napisałam i wysłałam świadectwo był dzień 27.03.15 czyli tydzień przed Wielkim Piątkiem. Zaraz po wysłaniu świadectwa postanowiłam poszukać egzorcysty z mojego terenu i napisać do niego. Napisałam o wszystkim co nie spotkało, co jest i czego się boję, jak wygląda moja sytuacja i mojego chłopaka. Wydawało mi się, że wieki czekam na jego odpowiedź. Teraz patrząc na kartkę z kalendarza wystarczył Bogu tydzień aby me życie wywrócić do góry nogami, zabrać wszystko w czym pokładałam nadzieję i dać mi nowe, lepsze życie. Jedyne co musiałam zrobić to zaprosić go do mego serca i życia i pozwolić działać a co najważniejsze zawierzyć mu całkowicie robiąc to co jest jego wolą, choćby było największym nieporozumieniem i głupstwem z punktu widzenia człowieka.
Do dzisiaj nie dostałam odpowiedzi od niego (egzorcysty). I myślę, że już jej nie potrzebuję. Długo czekałam również na odpowiedź kiedy moje świadectwo się ukaże, ale na próżno czekałam, stwierdziłam, że to pewnie żadne świadectwo tylko paplanina chorej psychicznie. Jak bardzo się myliłam.
Nie wiem czy kiedykolwiek doświadczyliście czegoś takiego jak ja. Kiedy czuliście, że w waszym wnętrzu toczy się prawdziwa bitwa, wojna, która boli. Wasze serce już i tak poranione przez życie zostaje otwarte i przeprowadzana jest na nim kompleksowa operacja bez znieczulenia. Ja tak się czułam. Najlepsze było w tym wszystkim to, że nie powiedziałam o tym nikomu, nawet moim rodzicom, którym ze wszystkiego się zwierzałam. Ale czułam, że to muszę załatwić z Panem Bogiem, przed resztą świata zwalając to na niewłaściwą gospodarkę hormonalną w moim organizmie. I wtedy pokłóciłam się z Panem Bogiem i to było moim wybawieniem. Słuchałam w międzyczasie kazań ks. Pawlukiewicza, który powiedział, że Bóg nie lubi akademii, czyli odbębnionego pacierza, Bóg chce żebyś przyszedł i wykrzyczał mu co ci leży na sercu, bo jeśli nie Jemu to komu. I ja krzyczałam, cały tydzień krzyczałam, płakałam, pytają: Czego ty ode mnie chcesz? Co jest nie tak? Przecież robię tak żeby było dobrze!…
Powoli zaczęłam uświadamiać sobie, że ja mojego chłopaka na siłę do Boga, do Kościoła nie wprowadzę. Modlitwa owszem, ale moim postępowaniem czyli chodźmy do kościoła kiedy on ewidentnie nie chciał tylko go odstręczałam. Zaczęłam się również zastanawiać czy ten, za którego się modlę jest tym, którego Bóg mi zesłał. Modliłam się: Panie jeśli to nie jest ten, którego mi dałeś, jeżeli to nie to czego chcesz dla mnie zabierz mi to uczucie i daj odwagę abym umiała to zakończyć. Ze łzami w oczach modliłam się…
Jednocześnie nie przestawałam modlić się Nowenną. 30.03.15 rozpoczęłam nową, był to Wielki Poniedziałek.
W okolicach wtorku, tydzień wcześniej, cały dzień czułam się potwornie strasznie, jakby ktoś ciął mi serce nożem bez znieczulenia. To było gorsze niż najgłębsza depresja (a doświadczyłam takiej w swoim życiu, kiedy każda twoja czynność w twoich myślach kończy się twoją śmiercią. Te myśli nie były moje pochodziły od szatana i teraz wiem, czemu). Próbowałam się dodzwonić do mojego chłopaka. Ale bezskutecznie przez kilka godzin nie potrafiłam. Wieczorem w końcu odebrał, powiedział te słowa: „Jest różnica pomiędzy rozumowaniem a fanatyzmem”, „Przesadzasz w tych swoich reakcjach”. Nie wiedział, że modlę się za niego, gdy na drugi dzień go spytałam czemu tak powiedział, nie potrafił mi wyjaśnić. Teraz wiem, że czasami szatan się nim posługiwał mówiąc mi różne rzeczy, o których mój chłopak wiedzieć nie mógł bo były w moich myślach. Kiedy przestaliśmy rozmawiać poczułam, jakby świat mi się zawalił, ale nie dlatego, że on mi powiedział te słowa. Po prostu poczułam, jakby Bóg mnie opuścił i spuścił na samo dno piekła. To straszne uczucie jest nie do opisania dla kogoś kto tego nie przeszedł. Czułam, że z tyłu głowy czai się myśl o samobójstwie. Krzyczałam do Boga: Ratuj! Pomóż! Ja sama nic nie zrobię! I płakałam. Czułam jakby już nic dla mnie dobrego na tym świecie nie było, że wpadłam w coś z czego się nie wydostanę. Upadłam na samo dno…
W Wielką Środę, kiedy mój chłopak odwoził mnie ze studiów do domu, nagle okazało się, że możemy ze sobą rozmawiać. Tak jak jeszcze nigdy. Poczułam ciepło w sercu, myśląc że może się udać.
Nie wiem czy to był Wielki Czwartek czy Wielki Piątek, wtedy dni zlewały mi się w jedno, gdyż moje myśli i moje wnętrze spowił chaos. Wstałam i poczułam, że ja do mojego chłopaka nic nie czuję. Zupełnie nic. Pozostała tylko troska i myśl, że nadal chce się za niego modlić. I jak to wyjaśnić? Oprócz tego zauważyłam, że Bóg (nie wiem czy za sprawą Maryi bo nie wiem jak i komu mam teraz dziękować), dał mi niesamowity spokój ducha, nie było we mnie poczucia winy, wyrzutów sumienia, pretensji do świata. Cały chaos jaki miałam w sobie zniknął. Pozostał niesamowity spokój, radość (wtedy jeszcze spowijał ją smutek) i miłość. Nie było już we mnie strachu. Poczułam się tak wspaniale jak nigdy jeszcze w życiu. Zauważyłam, że Bóg zabrał mi mój największy grzech, który ciągnął się za mną latami, że nawet pokusa zniknęła. Uleczył moją duszę i dał nowe, lepsze życie, odnowił mnie na nowo. Kiedy opowiadałam to mojemu kupmlowi, powiedział (tak dla żartu), że w takiej sytuacji Bóg jak nawrócił Szawła dał mu nowe imię, sprawdźmy jakie nadał tobie. W generatorze imion, pierwsze które się pojawiło, to była Gloria 🙂
Ale dlaczego tak z dnia na dzień przestałam go kochać?
Zaczęłam walczyć, wmawiać sobie, że ot niemożliwe, że tak po prostu, że tak w ciągu jednej nocy, jak to jest możliwe? Czułam się jak Jakub walczący z aniołem, kiedy mówiłam do Boga, że to jest niemożliwe. Czułam jak moja radość odchodzi, czułam że Pan Bóg patrzy na mnie i pokazuje, że sprzeciwiam się mu. Jednak mimo tego chęć modlitwy za mojego chłopaka nie mijała. W Niedzielę Wielkanocną, mój chłopak był u nas na obiedzie świątecznym. Kiedy usiadł obok mnie poczułam jak bardzo daleko jest ode mnie, poczułam, że w jego sercu nie ma Boga, że stał mi się tak bardzo obcy, Chciałam z nim tego dnia zerwać ale nie potrafiłam.
Kolejnego dnia moi rodzicie zaczęli ze mną rozmawiać i tłumaczyć, że mój chłopak nie jest dla mnie, że to nie tak ma wyglądać związek, że on nie jest dobrym człowiekiem. Powiedziałam im wtedy co zaszło w moim życiu przez ostatnie kilka dni. Popłakali się i nie mogli uwierzyć, że można tak pięknie mówić o Bogu, jednocześnie nie mówiąc źle o innych (moim chłopaku). A mnie same słowa przychodziły i przez kilka godzin opowiadałam im o Bogu, jaki jest wspaniały. I, że wiem, że muszę z moim chłopakiem zerwać, ale modlić się za niego będę dalej (mimo, że moja mama stwierdziła, że ktoś taki nie jest wart mojej modlitwy). Ale czy Bóg nie powiedział, módlcie się za swych nieprzyjaciół? Módlcie się za tych, którzy błądzą? Módlcie się za tych, którzy wam źle czynią?
To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, zerwać z moim pierwszym chłopakiem. Nie macie pojęcia ile mnie kosztowało to, aby powiedzieć mu że nie możemy być razem. Ale czułam, że już razem być nie możemy. Że Bóg przygotował dla niego coś innego, lepszego, że on musi iść inną droga niż ja. Mój chłopak walczył ze mną. Próbował różnymi sposobami, groźbą, prośbą i litością. Nie pomogło wiedziałam, że ja już nie jestem dla niego. Nie potrafiłam mu powiedzieć więcej niż to, że nie możemy już być razem. Jakby nagle Bóg odebrał mi mowę.
Modliłam się do Boga, że skoro chce abym się z nim rozstała, to aby to rozstanie nie było przyczyną złego. I wczoraj mój były chłopak zadzwonił do mnie mówiąc, że się zabije, że jedzie właśnie 150km/h i zobaczymy co z tego wyniknie jak będzie jechał 160. A mnie język się rozwiązał i zaczęłam mu mówić i tłumaczyć, że Bóg go kocha, że jest dla niego bardzo ważny. On nie rozumiał dlaczego go nie przeklinam, dlaczego mówię łagodnym głosem. Dlaczego mówię mu o Bogu w takiej chwili. A ja nie potrafiłam inaczej. W pewnym momencie, nadal ze mną rozmawiając, powiedział: „Twój Bóg podjął wyzwanie, nawet rozbić się nie mogę, bo nagle samochody zjechały mi z drogi”. A ja nadal mówiłam mu o Bogu, o tym aby otworzył swe serce i zaprosił go do swego życia. W pewnym momencie rozłączył się. Wiedziałam, że więcej mu nie pomogę. Była godzina ok 17.
Około godziny 18:40 napisał mi, że był u spowiedzi, że pierwszy raz w życiu spotkał księdza, który z nim prawdziwie porozmawiał, że przyjął pierwszy raz od 15 lat komunię i poczuł, jak bardzo aura Boga jest delikatniejsza od szatana, który narzuca wszystko. Powiedział, również że po komunii ksiądz pomodlił się modlitwą, którą mu jakiś czas temu dałam. Była to modlitwa zawierzenia siebie Matce Boskiej:) Powiedział, że czuje się lepiej, tylko cały się trzęsie i płacze. Popłakałam się razem z nim. Radość jaką odczułam miała swą pełnię, nie była osnuta smutkiem jak to było do tej pory. Poczułam, że Bóg i Najświętsza Maryja Panna naprawdę mu pomogli. Mój były chłopak sam stwierdził, że widzi jak długa droga przed nim, którą sam musi przejść, ale powoli zaczyna rozumieć wszystko co mu mówiłam. Odpowiedziałam: widzisz, Bóg w jednej chwili może odmienić całe twoje życie.
Moja mama twierdzi, że on to zrobił żeby mnie odzyskać. Ja wiem, ze wrócić do niego nie wrócę, ale wierzę, że to Bóg i Maryja Panna pomogli mu i nadal będą pomagać, że będą go mieli w swej opiece.
A ja nadal się będę za niego modlić Nowenną, której termin końcowy przypada na koniec maja. Prosząc aby Bóg pomógł mu wytrwać w wierze, aby jego nawrócenie było trwałe.
Jak wielkie skarby Bóg przygotował dla tych, którzy kroczą Jego ścieżkami.
Wszystko to co napisałam, przyszło samo. Wierzę, że Bóg prowadził moją rękę abym wam to opisała. Wierzę, że jeśli zawierzymy Bogu, choćby z punktu widzenia ludzkiego było to największym szaleństwem, On nas poprowadzi i da wielkie szczęście.
Tego Wam i sobie życzę. Ufajmy Bogu bo On wie najlepiej czego potrzebujemy. A Maryja kocha każdego i każdemu pomoże, teraz wiem jaką Nowennna Pompejańska ma moc.
Nie przekreślajmy ludzi, tłumacząc, że oni się już nie zmienią. Właśnie tacy potrzebują naszej modlitwy. Kościół potrzebny jest abyśmy razem szli drogą 'Prawdy, jesteśmy powołani no bycia w Niebie ale nie sami. Albo wejdziemy tam z innymi, naszymi najbliższymi, albo nie wejdziemy wcale.
Łaska Pana niech będzie z nami wszystkimi.
Z Bogiem i abyście mogli dotknąć Boga a on waszego serca i życia tak jak mojego 🙂
Nie przekreślajmy ludzi.
Zobacz podobne wpisy:
Sylwia: Miłość dla bliskiej osoby
Renata: Mąż wyprowadził się z domu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Gdzie jest mój wczorajszy post? Nie pasował do reszty i został usunięty?
Dlaczego na tym forum same nieszczęśliwe kobiety?! Jedna modli się o nawrócenie męża druga o znalezienie. Jedyny facet to Matuesz unieszczęśliwiony przez Katarzynę. Ja tez jestem w podobnej sytuacji jak on. Od 5 lat mój mąż próbuje mnie nawrócić, prośbą groźba różnymi sposobami. Zaczęłam z nim chodzić co jakiś czas do kościoła, czasami zmówie wieczorny pacierz. Robię to albo z przymusu albo zeby zrobić mu przyjemność i wyciągnac rękę do zgody i jakiegoś porozumienia. Ale ostatnio przelała się czara kiedy stwierdził ze nie będzie używał prezerwatyw bo pózniej musi się z tego spowiadać. Nie lubię w seksie trójkątów a on… Czytaj więcej »
Piękne świadectwo. Też przechodzę chwile załamania i wewnętrznych rozterek. To jest moja druga nowenna. W pierwszej modliłam się o przemienienie serca i nawrócenie bardzo bliskiej mi osoby. Choć jeszcze nie doczekałam się rezultatów, to moje życie się zmieniło. Stałam się bardziej wyciszona, lepiej dogaduję się z bliskimi osobami. Podczas odmawiania pierwszej nowenny szatan działał na różne sposoby. Chwile załamania, potworne koszmary (które wręcz ciężko opisać, bo nie da się opisać słowami,co się w nich działo) straszenie (także i słowne). Wytrwałam. Zaczęłam odmawiać drugą nowennę w intencji znalezienia męża. I jest bardzo ciężko. Mimo,że nie mam koszmarów, to mam okropne chwile… Czytaj więcej »
Mateuszu, z pewnością ogromnie teraz cierpisz… I po części tylko mogę sobie wyobrazić co czujesz po przeczytaniu tego wszystkiego tutaj. Też byłam i jestem w trudnej relacji (moja rodzina i przyjaciele nie akceptują Go), ale wiem, że oboje jesteśmy sobie potrzebni. Więc trwam, choć rozsądek podpowiada aby to wszystko zostawić… Generalnie moja sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana…ale nie o mnie tu teraz. Ja Cię nie potępiam i widzę, że masz w sobie nie tylko resztki, ale ogrom serca, ale Twoje serce jest obolałe i poranione. Jedynie Jezus może je uleczyć, ale musisz Mu zaufać. Poproś Jezusa, aby pomógł Ci nieść… Czytaj więcej »
Rozumię Twój ogromny ból,czujesz się potępiony przez ludzi ale nie przez Boga. On w tej pustce i ciemności poda Ci dłoń.Myślę że to wszystko dzieje się po to abyś bliżej Go poznał,otworzył się i zaufał Mu. Jesteś na dobrej drodze,to Maryja teraz będzie Cię prowadzić,pomagać i wspierać,nie jesteś sam,idziesz z najlepszym Pasterzem „On poprowadzi cię przez ciemną dolinę i zła się nie ulękniesz” Powodzenia.
.
Więc może przeczytacie ludzie pełni „nadzieji” i „miłości” wyznania drugiej strony. Może się nie modliłem codziennie, może wogóle… Zawsze byłem umysłem ścisłym, wierzyłem, że Bóg istnieje (z jednego prostego powodu – zaprojektował niesamowicie harmonijny i skomplikowany wszechświat – to musiało się udać tylko najwyższej mocy). Nie raz dostawałem od życia po dupie, za każdym razem o własnych siłach wstawałem. Wiedziałem, że Bóg dał mi inteligencję, empatię, oraz niesamowite szczęście – nie raz trwoniłem te dary, nie raz stałem na krawędzi, zawsze jednak wolałem czynić dobro. Byłem w niejednym związku, kiedy poznałem Katarzynę obiecałem sobie, że się odetnę od złych nawyków… Czytaj więcej »
Wiara i nadzieja niech Cię nie opuszczają, a miłość pojawi się w odpowiednim czasie. Jestem o tym przekonana.
Nie wiem co powiedzieć. Twoje wyznanie, tak bardzo osobiste, wstrząsnęło mną.
Napisałaś, że było ci trudno z nim zerwać… odnoszę wrażenie, że mimo iż był daleko od Boga (z jakiegoś powodu zaczęłaś się o niego modlić) nie może być złym człowiekiem. Domyślam się, że pogubił się w życiu i potrzebował wsparcia duchowego. Dobrze, że zaczęłaś się modlić za drugą osobę i nie przekreśliłaś go. Myślę, że teraz jest na dobrej drodze do Boga:)
I wierzę, że kiedyś spotkacie się oboje i my wszyscy razem w niebie chwaląc Boga i ciesząc się jego obecnością.
A za niego i ja się pomodlę:)
Dziękuję Wam za odpowiedź.
Chciałabym zacząć dwie jednocześnie ale juz w tej chwili odmawiam dwie w jednym czasie i dodatkowo Tajemnicę Szczęścia, nie wiem czy dałabym radę z czterema Nowennami jednocześnie.
No właśnie obie intencje są dla mnie ważne.
Nie do końca się zgodzę z Kasią. Jeśli chłopak potrzebuje modlitwy, to być może warto mu (teraz lub w przyszłości) poświęcić całą osobną nowennę. Tak samo warto pomodlić się o rozwiązanie Waszej sytuacji…
Ja nie podjęłabym się czterech nowenn na raz. Odmawiałam trzy na raz i było to dość wyczerpujące.
Tak pomyślałam – może Nowenna do MB rozwiązującej węzły?
Dziękuję. Też do odmawiałam trzy nowenny na raz i czasami było naprawdę ciężko.
Szczerze mówiąc to zapomniałam o nowennie do MB rozwiązującej węzły i myślę, że to może być dobry pomysł.
Dziękuję.
Kasiu, dziękuję za przepiękne świadectwo. Popłakałam się czytając je (właściwie to dalej płaczę). Bardzo podoba mi się ten fragment: „Modliłam się: Panie jeśli to nie jest ten, którego mi dałeś, jeżeli to nie to czego chcesz dla mnie zabierz mi to uczucie i daj odwagę abym umiała to zakończyć. Ze łzami w oczach modliłam się…” Jestem ze swoim Chłopakiem niecały rok. Twierdzi, że wierzy w Pana Boga ale nie chodzi do Kościoła bo niby tak mu czas szybko leci, że nie ma czasu (albo chęci by iść do Kościoła). Osobiście nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie iść do Kościoła a… Czytaj więcej »
A jak Ty czujesz? Która intencja jest Ci bliższa?
Jeśli naprawdę obie są równie ważne i równie pilne, możesz odmawiać dwie na raz 2 🙂
Myślę, że nawet jeśli wybierzesz jedną z nich to druga się też spełni, oczywiście w taki sposób w jaki Bóg chce żeby się to stało. Jeżeli to ten, którego Bóg chce dla ciebie, to będziecie razem:)
Przepiekne swiadectwo, czytajac je, ma sie wrazenie, ze Duch Swiety przez nie przemawia.
Dziękuję Kasiu nawet nie wiesz jak Twoje świadectwo było mi potrzebne Potraktuję je jako znak aby nadal walczyć czyli modlić się o bliską memu sercu osobę .
Czy mogę modlić się w intencji: „o nawrócenie i przemianę serca moją i męża” razem czy muszę odmówić dwie nowenny oddzielnie?
Z modlitwą nie jest jak z przepisem na dobre danie. Że musisz się modlić dwoma nowennami, w skupieniu i żebyś przypadkiem nie pomineła żadnego „zdrowaś Mario”. Bo jak się pomylisz to Pan Bóg Cie rozliczy z każdego „paciorka”. Po prostu się módl, ufaj, miej wiarę. Zawierz Bogu wszystko, tak jak to opisywała Katarzyna. Nasz Bóg jest dobrym i kochającym Ojcem, módl się a otrzymasz łaski o które prosisz i pewnie pełno innych o których nawet nie wspomnisz na modlitwie.
gosia, jesteście małżeństwem – czyli jedno ciało i jedna NP wystarczy
Katarzyno madre słowa a Gasiu mój mąż nie był chrzczony a przy ostatniej spowiedzi właśnie się dowiedziałam że ja nie mam sakramentu małżeństa bo on jest niewierzący. Szczerze mówiąc przed ślubem mój mąż nawet był gotowy się ochrzcić ale nie wierzył w boga sta uznalismy że byłoby to hipokryzja z jego strony.
Wspaniala lektura o bliskosci Boga i cudach NP, dzieki 🙂
Modlitwa jest dobra na wszystko. Mnie tylko czytając takie świadectwa dziwi jedna rzecz, że osoby piszące myślą, że jeżeli druga strona się nawróci to w związku wszystko się zacznie się dobrze układać. Otóż to tak nie działa…Myślę, że modlitwę o nawrócenie, wyzwolenie zawsze powinniśmy zacząć od siebie a potem dopiero należy modlić się za innych.
Masz całkowitą rację. Nawrócenie drugiej osoby nie równa się uratowaniem związku. Ja też początkowo myślałam, że jak się nawróci to cuda na kiju tak będzie wspaniale. A tu modląc się za niego zrozumiałam, że tak nie jest i nie będzie. Że bycie z kimś nie oznacza pakowanie go na siłę w ręce Boga, bo ta druga osoba musi sama tego chcieć. My czasami możemy tylko modlitwą pomóc w tym duchowo. W moim wypadku modlitwa za niego pomogła mi dotarcie do siebie, do mojego prawdziwego ja, zrozumienie co jest we mnie nie tak (co nie oznacza, że on jest tak straszny,… Czytaj więcej »
Dziękuję Ci za świadectwo. Pod jego wpływem dzisiaj zaczęłam nowennę, prosząc o nawrócenie pewnej osoby.
Kasiu dziękuję Ci bo teraz wiem że to co chciałam zrobić ma swój sens.Jednak będę się modlić za swojego byłego męża, bo chociaż nie jesteśmy już razem od 10 lat to bardzo bym chciała spotkać się z nim w niebie. Ja nadal jestem jemu wierna tak jak Bogu i złożonej przysiędze. Muszę Ci również powiedzieć, że niejednokrotnie już kłóciłam się z Bogiem, jednak wiem, że ON zna zamiary i serca wszystkich ludzi i wszystko u Niego ma swój czas. Życzę Ci, abyś rozpoznawała Wolę naszego Pana i podążała Jego drogą
Kasiu Kochanie,
dziekuje, przepieknie to opisalas.
Zycze Ci duzo lask Bozych
Pozdrawiam
Przepiękne świadectwo,dziękuję za nie…czytałam z zapartym tchem a na koniec łzy same z oczu płynęły,uczucie ,że Bóg kocha każdego bez wyjątku jaki i kim jest a jego limit cierpliwości nie zna końca….Bóg zapłać!
Bardzo piękne świadectwo, aż się popłakałam czytając je. Ja za trzy dni kończę moją pierwszą nowennę w intencji mojego męża, Nasze relacje są złe, prawie z sobą nie rozmawiamy, staliśmy się sobie obcy.Od kilku dni mam kryzys. W głowie mam chaos i czuję ogromny niepokój, nie wiem co robić, nic mi się nie układa, w ostatnim czasie przydarzyło mi się tyle złych rzeczy, że czasami mam ochotę wyć, ale wiem, że skończę tę nowennę i zacznę nową. Katarzyno życzę Ci wielu łask Bożych, wierzę ,że i mnie Bóg poprowadzi.
Kiedyś oglądałam świadectwo pewnej kobiety, która modliła się Nowenną w intencji swojego małżeństwa. Było trudno jak mówi, ale warto było:) Ja sama mogę powiedzieć, że rozumiem co Pani czuje. Niepokój, chaos, nic się nie układa. Doskonale znam to uczucie. Proszę się nie bać. Strach jest po to aby nas skołować i wyprowadzić na manowce. Z drugiej strony, gdy Abraham zawierał przymierze z Bogiem, to Bóg przyszedł do niego dopiero w całkowitej ciemności i w momencie gdy wydawało się, że nadziei już nie ma. Wiara i modlitwa – takie oklepane ale jakie prawdziwe:) Życzę powodzenia w życiu i aby Bóg dał… Czytaj więcej »
Też oglądałam świadectwo pewnej Pani na youtube, która modliła się Nowenną Pompejańską.
Tutaj jest link: http://m.youtube.com/watch?v=LZRg68C7b6g
Szatanowi właśnie o to chodzi, żeby nas zniechęcić do różańca bo on doskonale wie jaka jest moc tej modlitwy. Zwłaszcza jeśli chodzi o małżeństwo czy też nawrócenie kogoś, wtedy tym bardziej uderza. Nie dajmy się mu!
W książeczce o Nowennie Pompejańskiej przeczytałam przed chwilą: „Jeśli następuje pogorszenie stanu albo kiedy dotykają nas zwiększone trudności, traktujmy to jako próbę i tym bardziej zawierzmy Bogu i Maryi swoją intencję.”
Piękne świadectwo.
Dziękuję Ci za przepiękne świadectwo. Dodałaś mi otuchy, bo dzisiaj miałam już chwile zwątpienia. Skończyłam swoją NP przedwczoraj o nawrócenie męża, choć na razie nie widać zmiany na lepsze, dzięki Waszym świadectwom nie tracę nadziei.
A ponadto to Jesteś piękna duchem. Gratuluję !
Pozdrawiam !
Katarzyno pięknie to opisałaś .Dziękuję
Dziękuję za piękne świadectwo,utwierdza mnie ono że idę słuszną drogą. Szczęść Boże.
Piękne, pokrzepiające świadectwo