Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kasia: Obietnica z Nowenny Pompejańskiej została spełniona

0
0
głosów
Oceń wpis

Witam. Rok temu zostawił mnie ktoś, z kim wiązałam dość poważne plany.Nie znaliśmy się długo, ale to był człowiek, z którym mogłam rozmawiać godzinami, co przy mojej chorobliwej wręcz nieśmiałości i strachem przed ludźmi, było nie do pomyślenia. Gdyby jeszcze chociaż wymyślił konkretny powód- że ma inną, lub nic do mnie nie czuje- byłoby mi łatwiej to zrozumieć. Ciężko jest jednak rozstać się z człowiekiem,który do końca twierdzi, że mu bardzo na mnie zależy, ale przez wzgląd na jego problemy nie ma wyjścia.

Nie mogłam się poddać, musiałam walczyć. Zaczęłam szukać jakiejś nowenny. „Przypadkiem” miałam książeczkę z Nowenną Pompejańską w domu, ale jak zobaczyłam ile dni trwa- odłożyłam szybciej niż wzięłam. Nie chciałam czekać 54 dni, chciałam by ten problem rozwiązał się już teraz, natychmiast a nie za 2 miesiące! Znalazłam więc inne i odmawiałam hurtowo- no bo przecież ktoś w końcu musi mnie wysłuchać…. nikt nie wysłuchał. Kolejny raz zajrzałam do Nowenny Pompejańskiej i wtedy wyczytałam, że nie dość, że trwa tak długo to jeszcze trzeba zmówić aż 3 różańce-rzecz jasna odłożyłam z powrotem na półkę, stwierdziłam, że poradzę sobie bez tej nowenny, znajdę inne, krótsze i mniej czasu wymagające (ta moja niecierpliwość…) Jak już wyczerpałam wszystkie inne środki- zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Na początku bardziej wyłam niż mówiłam tę nowennę, byłam zrozpaczona, ale starałam się mieć cały czas w głowie słowa „nie do odparcia” i to mnie trochę uspakajało i dodawało nadziei. Najgorszy był początek części dziękczynnej- święta, a on nawet nie zadzwonił, nie napisał i jeszcze mam dziękować za coś, czego nie otrzymałam… Nie wiedziałam na ile ten jego problem faktycznie istnieje, a na ile jest to sposób aby zakończyć naszą znajomość. Jednak wierzyłam w tę pierwszą wersję, gdyż jak raz dopuściłam do siebie myśl, że to koniec- ból był tak niesamowity, że nie potrafiłam go znieść i po chwili zaczęłam sobie wmawiać, że będzie wszystko dobrze, Maryja pomoże nam rozwiązać ten problem. To był chyba mój mechanizm obronny. Jakoś wytrwałam, choć to był najcięższy okres mojego życia. Wiem jedno: z moim nadwrażliwym charakterem i kiepskim radzeniem sobie z trudnymi sytuacjami bez Nowenny Pompejańskiej byłoby ze mną bardzo źle.

Potem zmówiłam jeszcze 3 nowenny, w różnych intencjach. Gdy modliłam się o jego nawrócenie dotarło do mnie, że to ja potrzebuję nawrócenia. Nie mogłam w to uwierzyć- jak to ja? Przecież modlę się i to dużo, do kościoła chodzę co tydzień… a jednak. Moja wiara była martwa, ograniczała się tylko do próśb, do tego co ja chcę.

W tym czasie mówiłam też Nowennę Pompejańską o zdrowie bliskiej osoby i faktycznie nastąpiła widoczna poprawa.

Kolejna nowenna… porwałam się z motyką na słońce- chciałam wyrwać złemu kogoś, kto praktycznie należy do niego. Prosiłam o uwolnienie mojej znajomej od wszelkiego zła (a dużo tego). Część błagalna minęła bez większych przeszkód, obawiałam się jednak bardzo części dziękczynnej. Nauczona doświadczeniem poprzednich Nowenn Pompejańskich  wiedziałam, że łatwo nie będzie. Nie ukończyłam tej nowenny, nie dałam rady. Koszmary bardziej realne niż rzeczywistość, budziłam się w nocy zlana potem i ze strachu nie mogłam się ruszyć, potem już nawet mogłam zapomnieć o spaniu- czuwałam przy zapalonym świetle całą noc śmiertelnie przerażona. Czułam obecność złego, rozmawiałam z nim, a właściwie to był monolog- prosiłam by dał mi spokój, ja już nie będę się za nią modlić, byle tylko w końcu odszedł. Następnego dnia jednak cała w strachu, ale dalej mówiłam, stwierdziłam, że jestem silna, no bo kto jej pomoże jak nie ja?(pycha!!!). Wracając do domu widziałam jej zniekształconą twarz w oknie… w tym momencie wygrał. Nie należę do ludzi odważnych, zawsze raczej byłam bojaźliwa-wiedział, gdzie uderzyć.Podałam tylko część jego ataków, o niektórych nie chcę nawet pisać. Bóg mi dał w części poznać to co przeżywa ta dziewczyna. Podczas kolejnych paru miesięcy nie byłam w stanie zmówić nawet dziesiątki różańca, tak bardzo się bałam, że to wszystko wróci.

Przez to co napisałam nie chcę nikogo zniechęcać do Nowenny Pompejańskiej, wprost przeciwnie- to właśnie pokazuje jaką ona ma moc, a ja jestem sama sobie winna, gdyż w dniach tych ataków nie byłam w stanie łaski uświęcającej, więc zły miał do mnie łatwy dostęp. Dużo na ten temat dowiedziałam się niedawno z katechez egzorcysty Piotra Glasa, które gorąco polecam wszystkim! Po ich wysłuchaniu dzięki łasce Bożej udało mi się wyzwolić z 2 grzechów ciężkich, choć wcześniej przez kilka lat nie potrafiłam tego zrobić! Wczoraj skończyłam kolejną nowennę. Nie czułam jak inni obecności Maryi przez te wszystkie miesiące, ale w jakiś magiczny sposób zaprowadziła mnie do swojego Syna, którego jak się okazuje wcześniej nie znałam i nie kochałam, a teraz chcę poznawać i kochać coraz bardziej! Dostrzegam wyraźniej swoje słabości, grzechy i staram się z nimi walczyć choć łatwo nie jest, ale nikt przecież nie powiedział, że nawracanie się jest proste. W trudnych chwilach bardzo pomogła mi Nowenna do Przemienienia Pańskiego i Koronka do Najświętszych Ran Pana Jezusa „Gdy doznajecie przykrości lub cierpienie was przygniata, złóżcie to czem prędzej w Moje Rany, a ból się uciszy” – ta koronka działa jak balsam na duszę, wycisza, uspokaja i dodaje nadziei.

Mam w sobie teraz wewnętrzny spokój, którego nie miałam nigdy. Całe życie myślałam, że Bóg sobie mnie upatrzył aby mnie doświadczać, no bo ileż człowiek może znieść (i nie mówię tu o zawiedzionej miłości). Jest jednak inaczej i dopiero niedawno odkryłam jak Bóg mnie kocha. Nie raz mi to w życiu udowodnił, ale wcześniej tego nie dostrzegałam. Teraz dziękuję Bogu za to co mam, a mam przecież bardzo dużo! Kolejną łaską było natrafienie na świadectwo Cataliny Rivas czym jest msza święta, zachęcam wszystkich do posłuchania. Przeżyłam też ostatnio spowiedź generalną, co mi bardzo duchowo pomogło.

Zrozumiałam też że tego chłopaka postawiłam przed Bogiem, więc On musiał trochę wstrząsnąć moim życiem, aby wróciło na właściwy tor. Myślę o nim, ale to już tak nie boli-dotarło do mnie, że być może to koniec i nie muszę stosować tych swoich mechanizmów obronnych. Została mi udzielona łaska uleczenia mojej duszy, za co Ci Matko Boża serdecznie dziękuję!!! Obietnica z Nowenny Pompejańskiej została spełniona, tylko w inny sposób.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aga
Aga
12.10.19 20:24

Czy ta zniewolona przez złego dziewczyna została uwolniona?
Ogólnie, niezwykłe świadectwo.

Hanka
Hanka
07.12.14 12:40

Twoje swiadectwo jest budujace zycze wiele Łask Bozych

Beata
Beata
04.12.14 22:33

Wzruszające,piękne świadectwo. Kasiu wszystkiego dobrego. Jesteś pod najlepszą opieką

Jolanta
Jolanta
04.12.14 18:26

Naprawdę cudowne świadectwo:)Życzę Ci wielu łask i błogosławieństwa Bożego!

woseba
woseba
04.12.14 17:14

Piękne swiadectwo ,dziękuje.

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x