Długo wahałem się z napisaniem tego świadectwa „coś” mnie dziwnie od tego powstrzymywało,ale potęga Nowenny Pompejańskiej jest dużo silniejsza, a Matka Boża tak nami kieruje że wiele rzeczy w naszym życiu staje się na prawdę bardziej jasne i oczywiste. Oczywistym właśnie jest, że w większości, łaski które otrzymujemy są dla nas, ale naszym obowiązkiem jest dzielić się świadectwem z innymi, bo także i po to je otrzymaliśmy.
Większość swojego życia byłem raczej daleko od Pana Boga no i to musiało się fatalnie skończyć. Z biegiem lat dno było coraz bliżej. Kilka lat temu byłem egzorcyzmowany,ale efekty tego były raczej słabe,choć bardzo zmieniłem swoje postępowanie i zacząłem o siebie walczyć. Wówczas zaczęły się kolejne kłopoty, manifestacje,włącznie ze zdecydowaną próbą odebrania sobie życia(oceniając to kryteriami ludzkimi,nie powinienem już żyć)
Po tym właśnie zdarzeniu podjąłem kolejną próbę walki o siebie. Zacząłem coraz częściej rozważać kwestie Boga Wiary,interesować się życiem błogosławionych,świętych,aż trafiłem na postać i biografię bł. Bartolo Longo. Przyszła mi nagle nieodparta potrzeba,pomodlić się o pomoc tak własnymi słowami, ale bardzo szczerze i gorąco (uwielbiam ten rodzaj modlitwy) „proszę Cię pomóż mi, wstaw się za mną. Nikt już mnie nie słucha, nie rozumie, nikt nie chce mi pomóc,przecież to właśnie Ty doskonale wiesz jak jest człowiekowi ciężko,błagam pomóż mi w moich zmartwieniach”itp..(i naturalnie moje drugie imię w tym czasie to „pycha” a te moje zmartwienia..? Miałem jedynie kłopoty finansowe na myśli) Po tej modlitwie zająłem się swoimi obowiązkami myśląc zupełnie o czym innym. Modlitwa została wysłuchana! Do chwili obecnej nie jestem w stanie sobie przypomnieć dokładnie, myśli które mną kierowały,ani kolejności zdarzeń jakie następowały,ale po ok.10min siedziałem ponownie przy komputerze i tutaj na tej naszej stronie czytałem czyjeś świadectwo (raczej nigdy wcześniej tu nie byłem i tego nie robiłem) a decyzja o rozpoczęciu Nowenny była już podjęta. Po chwili i już świadomie przeczytałem „instrukcję” i z ogromną nadzieją, wielkim przejęciem i dziecięcą radością rozpocząłem swoją pierwszą Nowennę Pompejańską.
Intencja w jakiej się modliłem była bardzo prosta. Oczywiście o wybrnięcie z kłopotów finansowych,ale taką intencję podjąłem.Trudno! Pierwsze dni nowenny pokazały mi inny wymiar życia, zaczęły spływać łaski. Spokój,opanowanie z radością rozmawiałem z ludzmi, inaczej na nich patrzyłem i w szóstym lub siódmym dniu nowenny zrobiło mi się po prostu i po ludzku, bardzo wstyd przed Matką Bożą,za tą moją intencję. Przyklęknąłem przed jej figurką i zacząłem ją przepraszać za mój egoizm i pychę i że dalsze dni modlitwy będą tylko na Cześć Matki Bożej. Doznałem niesamowitego spokoju ale i uczucia zrozumienia. Bardzo się cieszyłem, że pozwoliła mi zrozumieć swój błąd.
Pozornie nie zmieniło się nic,ale coraz częściej od tego momentu przychodziły mi straszne rzeczy do głowy. Ponownie silne myśli o samobójstwie o szkodzeniu innym. Odrzucałem to ile miałem sił. Nowennę starałem się odmawiać od razu rano,gdyż zaczynałem mieć z tym kłopoty, a szatan zaczynał mnie jeszcze bardziej łomotać. Zaczęły się silne manifestacje. Siedząc w domu zaczynałem myśleć,że wszystkie nieszczęścia to wina Pana Jezusa,że to on się nie sprawdził,że to on sprowadził na mnie kłopoty, zaczynałem wtedy głośno przeklinać, warczeć aż ślina kapała na podłogę,nawet wyć z wściekłości jak zwierze, krzyż i obrazki lądowały w koszu, trudno uwierzyć,ale nie mogłem tych okrutnych rzeczy powstrzymać,chociaż na pewnej płaszczyznie świadomości wiedziałem co się dzieje i w tym właśnie momencie wprost „zmuszałem się” w jakiś sposób do odmawiania kolejnej części Nowenny Pompejańskiej. Po chwili zawsze przychodziła cisza, spokój i modlitwa z błaganiem o wybaczenie. Taka sytuacja trwała przez ok.2tyg i pewnego dnia po takim właśnie ataku „złego’ pojawił się jak gdyby „przymus”, wprost nie do odparcia,że powinienem kolejną część nowenny tego dnia odmówić leżąc. Już na samym początku od pierwszych słów odniosłem wrażenie,że te słowa mnie ogarniają,że się zatracam nie, nigdzie raczej się nie unosiłem, ale na pewno nie czułem swojego ciała,nie czułem że leżę,nie słyszałem żadnych dzwięków, odczuwałem jedynie przesuwające się paciorki różańca pod palcami,było to przedziwne ale i piękne doznanie. Wróciłem do „siebie” dokładnie na koniec tej części. Zakończyłem modlitwę i stała się rzecz niewytłumaczalna. Chciałem wstać z kanapy,a nie miałem siły podnieść nawet ręki nie mówiąc o całym ciele. Czułem się jak po największym nadludzkim wysiłku,byłem wyczerpany. Kompletnie nic mnie nie bolało ale nie mogłem też nic zrobić. Docierała do mnie jedynie myśl że jest wszystko ok. Ponawiałem próby kontrolowania sytuacji, ale bezskutecznie. Po kilkunastu minutach sytuacja zaczęła się normować
Od tamtego dnia minęło przeszło pół roku i już nigdy do dnia dzisiejszego takie zło,a w zasadzie w takiej formie manifestacji mnie nie zaatakowało. Nie opuszcza mnie przeświadczenie,że to właśnie Matka Boża w swojej dobroci ofiarowała mi tę łaskę.
Drugą nowennę, już bez większych przeszkód, odmówiłem w intencji uzdrowienia znajomej, jest ciężko, ale leczenie trwa nadal i wierzę, że będzie coraz lepiej.
Za kilka dni skończę swoją trzecią Nowennę Pompejańską,znowu próbuję w swojej intencji. Jednak teraz błagam, o niezłomną wiarę, siłę i wytrwałość. Ataki są bardzo silne,ale taktyka się zmieniła. Gdy przy pierwszej nowennie cierpiała moja sfera duchowa,tak teraz wykorzystywane są osoby mi bliskie. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie doznałem tylu nieprzyjemności, cierpień, fałszywych świadectw i upokorzeń od innych ludzi. Ale to nic. Na pewno to przetrwam. W końcu istnieje niezawodny FENOMEN. Nowenna Pompejańska.
Jeżeli to świadectwo pomogło chociaż jednej niezdecydowanej,albo wątpiącej osobie będzie to dla mnie największa nagroda i wielkie szczęście.
Z Panem Bogiem
Zobacz podobne wpisy:
Małgorzata: Jest siła i moc i radość
Kryspina: spokój, obowiązek, łaski
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Piękne , wzruszające i jakże szczere świadectwo.Ja się tej szczorości uczę przed Maryją , przed obcymi byłoby mi ciężko.Nie dlatego że jestem urodzoną kłamczuchą-wręcz przeciwnie.Ale dlatego , ze kilkanaście lat temu się „pogubiłam”
Przepiękne świadectwo.Ja też miałam myśli samobójcze podczas odmawiania NP, ale nie poddałam się, Ty też Darku nigdy się nie poddawaj, choćby nie wiem co się działo. Chwała Maryi i Jezusowi, Mamy cudownych Rodziców.
Czytałem z zapartym tchem. Wierzę Darku, że teraz z pomocą Matki przetrwasz już wszystko :-).
Chwała Panu i Matce Bożej !
Chwala Panu!!!!! Pomodle sie za Ciebie dzisiaj.
Jak napisałeś w nagłówku-jesteśmy szczęściarzami, że mamy takiego Boga i o Nim wiemy i Jego Matkę.Ja też doszłam do tego wniosku ostatnio. Aż dziw,że ludzie tak długo zwlekają z oddaniem się Bogu (nie wyłączając mnie) mając pod nosem takie DARY!! 🙂
Poruszające świadectwo! Niech Maryja Cię strzeże! Królowo różańca Świętego módl się za nami
aż miło się czyta takie świadectwa:)))Chwała PANU!!!:)
Jestem z Tobą 🙂
Niesamowite… Powodzenia i wytrwałości!!! 🙂
Dużo dobrego ode mnie:-)