Obiecałam, że złożę świadectwo, gdy zostanę uzdrowiona. Zgłosiłam się do lekarza z powodu powtarzających się i nasilających krwotoków (od grudnia 2012 r.). Nie poszłam wcześniej do lekarza, ponieważ najpierw potraktowałam to incydentalnie, potem z głupoty (może samo przejdzie), aż w końcu z lęku. To był dzień wyboru papieża Franciszka. To już nie były żarty. Powiedziałam tylko mężowi, że jeśli stracę przytomność, ma dzwonić po karetkę. Wolny termin w gabinecie przypadł na 22 marca. Wcześniej zrobiłam badania tarczycy, krwi itp., więc wykluczono zaburzenia hormonalne. USG wykazało zmiany (polip endometrium) i lekarka stwierdziła, że to on był powodem krwotoków. Otrzymałam skierowanie do szpitala.
28 marca rozpoczęłam nowennę, czekając na miejsce w szpitalu. Po dwóch tygodniach powtórzono badania. Pani doktor wypisała skierowanie do szpitala, przed przyjęciem powtórzyła USG. Powiedziała wtedy: „Ale tu nic nie ma, jest czysto, brała pani jakieś leki?”. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nie.
Od tamtego czasu nie mam krwotoków, jestem zdrowa. Po polipie nie ma śladu. Zostałam wysłuchana.
Niesamowitym doświadczeniem było odmawianie części dziękczynnej. Pierwszy raz naprawdę dziękowałam nie tylko formułką modlitwy, ale całym sercem. Uświadomiłam sobie, że trzeba prosić z wiarą. Tyle razy odmawiałam nowennę dziękczynną, nie widząc efektów, nadal z prośbą w sercu. Może dlatego, że prosiłam o sprawy duchowe, a na to trzeba czasu… Choćby przemiana serca teściowej, jej podejście do naszego małżeństwa (nie akceptowała go przez 20 lat), nie nastąpiły zaraz po nowennie, tylko po niemalże roku! Zadzwoniła do mnie w Dniu Dziecka z serdecznymi życzeniami i słowami błogosławieństwa. Wiedziałam, że poprzez wybór tego dnia chce mi okazać akceptację.
Pamiętam, kiedy modliłam się o błogosławieństwo dla rodziny, tak się ułożyło, że w ostatni dzień nowenny dziękczynnej moja piętnastoletnia córka i ja przyjęłyśmy szkaplerz karmelitański. Albo intencja o uzdrowienie wewnętrzne zaowocowała spoczynkiem w Duchu Świętym. Owoce tej łaski były niesamowite: radość, pokój i ten śpiew w sercu Gloria in excelsis Deo. Oj dłuuugo odmawiałam wtedy różaniec, bo ten zachwyt Bogiem tak jakoś spowalniał go 🙂 Chciałabym jeszcze kiedyś tak się modlić, bez uczucia jakiegokolwiek zmęczenia, bez rozproszeń, z taką radością i wdzięcznością w sercu.
Wysyłam zdjęcia USG. Pierwsze z polipem z dnia 22 marca 2013 r. oraz drugie z 10 kwietnia 2013 r. bez zmian chorobowych. Dodaję jeszcze skierowanie do szpitala z 22 marca 2013 roku i opis lekarza na odwrocie USG.
Powyższe świadectwo zostało opublikowane w letnim (6/2013) numerze Królowej Różańca Świętego.
Zobacz podobne wpisy:
Kasia: Wyrwanie ze szponów śmierci
Justyna: Uzdrowienie męża, przez nowennę pompejańską
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Polip uległ zluszczeniu co często sue zdarza .
Piękna jest wielka wiara i modlitwa całym sercem.ale Jezus uzdrawia tez nas z wiara jaka aktualnie mamy.On jest większy od naszej małej wiary.uzdrawia tez ateistow ktorzy przeciez nie maja wiary.
Bardzo się cieszę całym sercem, że stał się cud! Że dzięki wierze i nowennie oraz Najświętszej Panience zostałaś uzdrowiona!
Jakże marzę żeby dać podobne świadectwo o uzdrowieniu nienarodzonej jeszcze córeczki – czekamy na poród, jeszcze kilka dni, nie wiemy jak długo.
Chwała Panu Najwyższemu
Chwała Panu! Moja mama tez odmawia nowennę.Od kiedy zaczęła odmawiać nie miała żadnego ataku niedokrwienia mózgu.:) Pan Bóg jest kochany,wielki i litościwy.
Bog jest WIELKI
Dziękuje Ci za to świadectwo :).
Piękne świadectwo! Chwała Najświętszej Panience!
Moja mama modli się w tej samej intencji, ponieważ u Niej także zdiagnozowano polipa. Twoje świadectwo jest dla nas ogromny pocieszeniem. Bóg zapłać 🙂
Superowo:)))
Chwała Panu!