Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Paulina: Szczęście babci

28 grudnia skończyłam swoją szóstą nowennę, odmawiałam ją za szczęście mojej babci. Długo zastanawiałam się nad intencją, wiedziałam, że chcę, „muszę” modlić się za moją babcię, ale nie byłam pewna intencji. W momencie kiedy rozpoczynałam moja babcia była w najtrudniejszym momencie życia, tego którego ja pamiętam. Do podeszłego wieku (w grudniu babcia skończyła 87 lat), licznych problemów ze zdrowiem, doszedł jeszcze uraz kręgosłupa i zapalenie płuc. Większość rodziny była przekonana, że to już babci czas i trzeba się z nią żegnać.

Przeczytaj

Różaniec i nowenna pompejańska

Kamila: Wielkie wsparcie

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. O Nowennie dowiedziałam się przez przypadek, na portalu spolecznosciowym. Nie wiedziałam, czy podołam takiemu wyzwaniu jakim jest ta modlitwa, jednak po pewnym czasie śledzenia świadectw stwierdziłam, że muszę spróbować. Moją pierwszą Nowennę zaczęłam odmawiać 15 sierpnia. Modlilam się o spokój i zgodę w mojej rodzinie. Nie bylo łatwo, czesto gubiłam sie odmawiajac rózaniec, a podczas odmawiania części dziękczynnej, w mojej rodzinie zaczęło dziać się jeszcze gorzej. Częste spory i kłótnie sprawiały, że zaczynałam wątpić, ale nie w modlitwę, tylko w to czy dobrze się modlę. Dotrwalam mimo wszystko do konca Nowenny.

Przeczytaj

pomoc

Basia: Pomoc w chorobie mamy…

24 grudnia w Wigilię Bożego Narodzenia skończyłam odmawiać swoja pierwszą Nowennę Pompejańską w intencji zahamowania ciężkiej choroby stawów mojej mamy. Na dzień dzisiejszy jest to choroba nieuleczalna. Objawia się silnymi atakami bólowymi stawów. Czasem może to być ręką, czasem kolano… Jest to choroba która utrudnia codzienne funkcjonowanie. Po krótkim czasie, w trakcie odmawiania Nowenny zauważyłam że mama nie ma ataków bólu, nie musi owijać rąk lub stosować środków przeciwbólowych przez co więcej się uśmiechała, stawała szczęśliwsza.

Przeczytaj

dziecko

Barbara: „Mały cud”

Dzięki nowennie pojawił się w moim życiu „mały” cud-córeczka. Starałam się o ciążę z mężem 4 lata, przez ten czas ciągle zazywalam rozmaite hormony, bralam zastrzyki, przeszlam operacje klinowa resekcje obu jajników-w czasie po operacji zaczęłam się modlić. Byłam u kilku lekarzy, dużo z nich namawialo mnie na in vitro. Ja uparcie dazylam do naturalnego poczęcia, wykorzystujac naprotechnologie. Ostatecznie cud zdażył się wtedy, kiedy naprotechnolog był niedostepny a ja byłam w trakcie kolejnej stymulacji i trafilam do innego lekarza, ktory podal mi jeszcze dodatkowo lek, którego naprotechnolog nie znał, lek okazał się kluczowy 🙂

Przeczytaj