Moje świadectwo mówi o tym, że łaski można dostąpić już na samym początku gdy dopiero rozpoczynamy nowennę. Bardzo pragnęliśmy dziecka z mężem. Pomimo nieciekawej sytuacji w domu zaczęliśmy starania. Aż wreszcie się udało i zobaczyliśmy dwie kreski na teście ciążowym, zrobiłam także badanie BETA HCG z krwi, które potwierdziło ciążę. Szczęśliwi udaliśmy się z mężem do lekarki. Długo wyobrażaliśmy sobie tę cudowną chwilę: mąż będzie mnie trzymał za rękę a lekarka powie nam, że będziemy mieli dzieciątko, później usłyszymy bicie serduszka… Podczas badania USG lekarka miała dziwną minę, długo coś sprawdzała a my nie potrafiliśmy dopatrzeć się niczego co mogłoby przypominać wczesny płód. Zaczęła pytać mnie czy boli mnie brzuch i z której strony, niestety bolał… z prawej strony. Lekarka mówi nam, że niestety ciąży wewnątrzmacicznej nie potwierdza, widzi tylko maleńki prawdopodobnie pseudopęcherzyk, który ciążą na pewno nie jest bo jego wielkość nie zgadza się w ogóle z tygodniami ciąży, które wyszły z testu Beta hcg z krwi. Podejrzenie: ciąża pozamaciczna. Wychodzimy z mężem z gabinetu załamani, płaczemy… Mówimy sobie: to niemożliwe,przecież modliliśmy się, byliśmy na pielgrzymce…dlaczego właśnie my? Niestety w nocy trafiam do szpitala z bólami brzucha… Rano zostaję zabrana na badania, badają mnie dwie lekarki, które stwierdzają ciążę pozamaciczną…pokazują mi na monitorze zarodek zagnieżdżony w jajowodzie-osobiście to widziałam. Ponieważ jest sobota lekarze każą czekać do poniedziałku, a w razie nasilenia się bólów i ryzyka pęknięcia jajowodu będzie operacja usunięcia jajowodu w przeciwnym wypadku decyzja co dalej zostanie podjęta w poniedziałek. Cała nadzieja prysła, mąż się załamał obwiniał Pana Boga…robiłam wszystko żeby nie zwątpił i modlił się ze mną o zdrowie dla mnie. Były to najgorsze dni mojego życia.
Przeczytaj