Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

marta: maryja mnie wyleczyła

Marta: Maryja mnie wyleczyła

Zaczęłam odmawiać nowennę kiedy koleżanka z pracy powiedziała, że syn przestał mieć po modlitwie napady padaczki. Miałam silne bóle stawów, które uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie. Tułałam się po lekarzach , którzy odprawiali mnie z kwitkiem bo podstawowe badania nic nie wykazywały. A na bardziej szczegółowe nikt nie chciał mnie na takie wysłać. Pomyślałam, że nie ma dla mnie nadziei, chociaż dwa lata wcześniej byłam bardzo aktywna sportowo i szczęśliwa.

Przeczytaj

stanisław: nie ustaję w modlitwach

Stanisław: Nie ustaję w modlitwach

Wskutek sepsy przestały pracować wszystkie narządy wewnętrzne, najgorzej nerki i płuca. Po wprowadzeniu syna w stan śpiączki farmakologicznej, nastąpiło bardzo wysokie ciśnienie, które spowodowało udar mózgu. Próba wybudzenia syna ze śpiączki po 24 g nie powiodła się. Mijały dnie i tygodnie a syn leżał jak roślina, żył dzięki podłączonym maszynom. Diagnoza lekarzy była dla nas druzgocąca, jeżeli syn przeżyje najbliższy tydzień, to będzie miał szansę żyć dłużej, ale ze śpiączki to najprędzej wybudzi się po roku albo i po 4-ch latach.

Przeczytaj

elżbieta: wsparcie z nieba w trudnych chwilach

Elżbieta: Wsparcie z nieba w trudnych chwilach

Nowenna Pompejańska towarzyszy mi od 2016 roku. Dowiedziałam się o niej od córki. W grudniu 2016 roku mąż trafił do szpitala. Uaktywniła się choroba nowotworowa, z którą walczył 10 lat. Usłyszałam „werdykt” lekarzy, że zostało mu miesiąc życia. Przyszło mi na myśl, że jedynym ratunkiem dla męża jest modlitwa, do której dołączy się jak najwięcej osób. Udało się zebrać sporo osób wśród rodziny i przyjaciół. Codziennie przez ok 2 tygodnie o określonej godzinie odmawialiśmy w swoich domach Koronkę do Miłosierdzia Bożego. I codziennie w godzinie modlitwy miałam wrażenie, jakbym się unosiła, a mąż dostawał energii do życia.

Przeczytaj

natalia: wszystko po to, aby małżeństwo zostało odmienione

Natalia: Wszystko po to, aby małżeństwo zostało odmienione

„Pan Bóg nie da Ci takiego krzyża, którego nie będziesz mógł unieść…”. Jesteśmy małżeństwem osiem lat, ale te słowa trzymały mnie przy życiu przez ostatnie dwa latach mojego związku, które przez alkoholizm mojego męża stały się koszmarem nie tylko mnie, ale i moich córek (2 i 7 lat) oraz moich i jego rodziców. O tym co przeszłam, mogłabym napisać książkę, a każdy kto by ją czytał miałby oczy pełne łez… Ktoś patrzący z boku pomyślałby- idealne małżeństwo: zdrowe dzieci, dobra praca, piękny dom. Ale brak było między nami najważniejszego: Miłości. A zaczęło się tak…

Przeczytaj