Mam 35 lat i jestem kawalerem. Będąc młodszym nie przeszkadzało mi to, iż jestem sam i nie mam tej „drugiej połówki” przy swoim boku. Jednak z biegiem lat pojawił się we mnie niepokój i świadomość „uciekającego” czasu oraz tęsknota za „tym kimś jedynym”, za miłością i bliskością osoby płci przeciwnej, którą będzie się całym swym sercem kochać i czuć, że też sie jest kochanym.
Przez ostatnie kilka lat modliłem się do Pana Boga o ukazanie mi mojej drogi życiowej, o miłość i o tę właściwą osobę dla mnie. 1,5 roku temu poznałem pewną dziewczynę, jednak ona spotykała się z kimś innym. Pan Bóg jednak chyba chciał inaczej, gdyż jej związek z tamtym chłopakiem nie przetrwał, a w ostatnie święta Wielkanocy nasze drogi się zeszły i zaczęliśmy się spotykać ze sobą i poznawać.
Przeczytaj