Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

grażyna list: to dla mnie trudna sprawa...

Grażyna – LIST: To dla mnie trudna sprawa…

Mam na imię Grażyna. Mój syn ma rozwieźć się. Pierwsza rozprawa została wyznaczona na 1 grudnia 2017 r. Wcześniej na wieść o rozwodzie rozpoczęłam odmawiać nowennę pompejańską. Jeszcze przed ukończeniem części błagalnej dowiedziałam się, że sędzia rozchorował się i rozprawę przełożono na 14 lutego 2018 r. To moim zdaniem działanie Matki Bożej Pompejańskiej.

Przeczytaj

magda: chcę być lepszym człowiekiem

Magda: Chcę być lepszym człowiekiem

To była moja pierwsza NP. Nie było łatwo, ciagle coś mnie odciągało od odmawiania. Przez kilka pierwszych dni spałam z różańcem, ponieważ miałam straszne myśli i odczucia. Prosiłam Boga o spokojny sen, ponieważ budziłam się w nocy z krzykiem.

Otrzymałam łaskę spokoju, którą zauważyli inni ludzie. Pozbyłam się nałogów, a 2 dni przed zakończeniem nowenny przystąpiłam do sakramentu pokuty po ponad dwóch latach. Przy spowiedzi płakałam ze szczęścia, czułam taką ulgę, spokój i miłość, że nie da się tego opisać.

Przeczytaj

stanisław: nie ustaję w modlitwach

Stanisław: Nie ustaję w modlitwach

Wskutek sepsy przestały pracować wszystkie narządy wewnętrzne, najgorzej nerki i płuca. Po wprowadzeniu syna w stan śpiączki farmakologicznej, nastąpiło bardzo wysokie ciśnienie, które spowodowało udar mózgu. Próba wybudzenia syna ze śpiączki po 24 g nie powiodła się. Mijały dnie i tygodnie a syn leżał jak roślina, żył dzięki podłączonym maszynom. Diagnoza lekarzy była dla nas druzgocąca, jeżeli syn przeżyje najbliższy tydzień, to będzie miał szansę żyć dłużej, ale ze śpiączki to najprędzej wybudzi się po roku albo i po 4-ch latach.

Przeczytaj

elżbieta: wsparcie z nieba w trudnych chwilach

Elżbieta: Wsparcie z nieba w trudnych chwilach

Nowenna Pompejańska towarzyszy mi od 2016 roku. Dowiedziałam się o niej od córki. W grudniu 2016 roku mąż trafił do szpitala. Uaktywniła się choroba nowotworowa, z którą walczył 10 lat. Usłyszałam „werdykt” lekarzy, że zostało mu miesiąc życia. Przyszło mi na myśl, że jedynym ratunkiem dla męża jest modlitwa, do której dołączy się jak najwięcej osób. Udało się zebrać sporo osób wśród rodziny i przyjaciół. Codziennie przez ok 2 tygodnie o określonej godzinie odmawialiśmy w swoich domach Koronkę do Miłosierdzia Bożego. I codziennie w godzinie modlitwy miałam wrażenie, jakbym się unosiła, a mąż dostawał energii do życia.

Przeczytaj