Od dłuższego czasu otrzymuję powiadomienia o kolejnych świadectwach. Sporo z nich przeczytałem, jeszcze więcej pozostawiłem na jakiś odleglejszy czas. Teraz nadrabiam i czytam zaległe historie każdego z Was. Muszę przyznać, że zapoznając się ze wszystkimi historiami i widząc wielką ufność Maryi, nie potrafiłem tego kompletnie zrozumieć. Ja, wierzący chłopak, ale nie zawierzający swojego życia w 100%. Myślałem, co jest nie tak? Czemu ciągle nie widzę tego, co widzą inni na tej stronie? Odpowiedź przyszła z czasem. Podchodząc z całą pokorą do mojego świadectwa, całego mojego życia, czuję się zobowiązany do opowiedzenia Wam mojej historii. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że to nastąpi, aż nie zacząłem potykać się o znaki Boga.
Przeczytaj