Mój młodszy brat zaczął się dziwnie zachowywać, zamknął się na ludzi, nic mu się nie chciało. Chciał wszystkim ciągle udowadniać, że się do czegoś nadaje. Za dużo o wszystkim myślał, za dużo do siebie brał. Aż w końcu nadszedł dzień kiedy zaczął mówić takie niestworzone rzeczy, że nie dało się tego słuchać. Pojechaliśmy do szpitala z Nim, porobili mu badania czy nie ma jakiegoś guza mózgu czy coś bo u tak młodej osoby co to może być. Po badaniach lekarz stwierdził, że jest to problem bardziej psychologiczny jak fizyczny. Przepisał leki, wypuścił do domu ale nie było wcale lepiej. Brat nie chciał spać, miał stany lękowe, bał się, że ktoś mu zrobi krzywdę. W końcu trafił do szpitala na oddział psychiatryczny. Był tam prawie miesiąc. Myślę, że gdyby nie to, nie było by Go już z Nami.
Nie wiedziałam jak mam mu pomóc, odwiedzałam Go w szpitalu ale za każdym razem jak wyszłam to płakałam. Nie mogłam na to patrzeć, na Jego błędy wzrok po lekach, nie mogłam pojąć tego co do mnie mówił. Nie wiedziałam co robić.