Maryja poprzez różaniec uprosiła tyle łask dla mnie u Boga, że nie sposób je wymienić. Sama nie wiem dlaczego nie podzieliłam się z Wami moim świadectwem. Jako, że zbliża się koniec roku, postanowiłam zebrać najważniejsze myśli z otrzymanych dobrodziejstw od Pana, w tym roku.
To była moja 4 nowenna pompejańska. Postanowiłam zacząć modlić się o siebie, ponieważ sytuacja była dość trudna. Zostało kilka miesięcy do ukończenia studiów, a sprawa moich badań do pracy dyplomowej w dalszym ciągu nie była oczywista. Nie był sprecyzowany temat, zakres badań, a do tego toczył się los, kto będzie opiekunem. Miałam zapewnienia promotora, że nad wszystkim panuje i że ze wszystkim zdążymy. Jednak wiadomo, że czasem wątpliwości się pojawiały i chciałam normalnie pracować. Bałam się rozpocząć kolejnej też nowenny, ze względu na to, że cały czas miałam doświadczenie, że jednak na modlitwę czasu trochę trzeba poświecić, a jeśli zacznę pracować to mogę już nie dać rady. I otrzymałam konkretny znak. W mojej parafii było nawiedzenie kopii obrazu Matki Bożej z Jasnej Góry i usłyszałam już na pierwszym dniu misji przed peregrynacją, że modlitwa różańcowa czyni cuda… Film o różańcu, a potem świadectwo reżysera spowodowało, że nie umiałam odmówić Maryi mojego czasu.