Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

jerzy: dziękuję matko i proszę o więcej

Jerzy: Dziękuję Matko i proszę o więcej

Dziś minął 54 dzień odmawiania Nowenny Pompejańskiej w intencji uzdrowienia mojej żony. W ciągu pół roku miała dwa udary mózgu, obustronne zapalenie płuc z temperaturą ponad 41 st. a na koniec atak z paraliżem prawej strony ciała po którym wykryto u niej złośliwego guza mózgu. Zaliczyliśmy dwanaście pobytów na różnych oddziałach szpitalnych, wykonano setki badań w tym biopsję gdzie wiercono w głowie otwory po 5 milimetrów i pobierano tkankę do badań. Żona chudła i była coraz słabsza tak że nawet do łazienki nie mogła sama chodzić, wymagała całodobowej opieki. Lekarze odmówili operacji i chemioterapii ze względu na osłabienie organizmu.

Przeczytaj

pani wanda: uzdrowienie z raka

Pani Wanda: uzdrowienie z raka

Różaniec - Królowa Różańca Świętego - czasopismo
„Królowa Różańca Świętego” – numer 1

Świadectwo pochodzi z czasopisma różańcowego pt. „Królowa Różańca Świętego„, numer 1/2012. Odwiedź stronę tego kwartalnika!

Pani Wanda ze Starogardu Gdańskiego chorowała na raka piersi. Miała wielkiego guza pod piersią i przerzuty na węzły chłonne, zajętą i opuchniętą rękę, oraz plecy. Otrzymała chemioterapię, która nie dawała rezultatu. Chemię jej zmieniano, ale to nic nie pomagało. Kiedy przeczytała książkę „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach” bł. Bartola Longa, zaczęła odmawiać nowennę pompejańską. Pierwsza nowenna szła jej bardzo źle, ledwo mówiła, była bardzo słaba i chora, ale jednak udało się jej dokończyć całą, 54-dniową nowennę.

Przeczytaj

aleksandra: o uzdrowienie przyjaciółki

Aleksandra: o uzdrowienie przyjaciółki

Chcę zostawić świadectwo o wielkiej mocy nowenny i ogromnej dobroci Matki Bożej.

Jakiś czas czemu moja przyjaciółka zachorowała na raka tarczycy a na jelicie cienkim i żołądku pojawiły się zmiany.Bardzo była w tedy załamana. bo na raka zmarła jej mama.Danusia musiała poddać się operacji..zoperowano jej jelita,potem wycięto tarczycę.Gdy minęło trochę czasu a Danusia prawie o tym zapomniała…przyszedł do mnie sms ze nagle musi jechać do szpitala na oddział onkologii bo jest gorzej i z powodu niepokojących zmian musi poddać się szybkiemu zabiegowi i radioterapii której bardzo się bała. Dodawałam jej otuchy i pocieszałam ale wiedziałam jak bardzo to przeżywa.kiedy mówiłam o modlitwie i zaufaniu do Maryi i Jezusa ona powiedziała ze nie ma siły a gdy patrzy na obraz Matki Bożej to potrafi tylko płakać: -Postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce..

Przeczytaj