Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

alicja: płakałam i prosiłam

Alicja: Płakałam i prosiłam

Pochodzę z rodziny katolickiej, ale założeniu swojej rodziny nie zawsze było mi po drodze do kościoła. Często gdy przychodziły problemy znajdowałam czas dla Boga ale sytuacja się normowała zapominałam. No i przyszedł ten straszny dzień z diagnozą – rak. „Jak trwoga, to do Boga” – ile prawdy w tym jest. Zaczęłam od porządnego rachunku sumienia. Potem niedzielne i świąteczne msze święte, codzienna modlitwa, czytanie Pisma Świętego, uczestnictwo w różnych rekolekcjach i katechezach. Wciąż chłonęłam wszystko o Bogu, byłam spragniona Jego obecności w moim życiu. Przeszłam chemioterapię, zabieg i naświetlania wciąż pełna wewnętrznej radości i spokoju.

Przeczytaj

grażyna: rózaniec dodaje siły

Grażyna: Rózaniec dodaje siły

Nowenna pompejańska pojawiła się w moim życiu cztery lata temu ,napotkałam ją przypadkowo w internecie . Bardzo w tym czasie potrzebowałam takiej modlitwy nie do odparcia gdzie bym mogła swoje problemy zawierzyć Matce Bożej . Problemów i zmartwień jest zawsze dużo jak u każdego człowieka ciągle się coś pojawia ale teraz mam się do kogo zwrócić i prosić o pomoc. W tej chwili zaczęłam odmawiać kolejną nowennę już osiemnastą bo jak mam dłuższą przerwę to tak bardzo tęsknię za różańcem i czuję się ,że każdy dzień bez tej modlitwy to dzień pusty. Najwięcej nowenn odmówiłam w intencji mojego syna by szczęśliwie skończył szkołę i dał sobie radę w życiu .Szkołę ukończył szczęśliwie i wiem ,że to dzięki Matce Bożej ,pracy jeszcze nie podjął ale wiem ,że i te prośby zostaną wysłuchane gdy przyjdzie pora na to. Dobrze o tym wiem ,że to nie jest takie prostę bo poproszę i odmówię nowennę i już mam łaskę.

Przeczytaj

bogna: ogarnął mnie spokój

Bogna: ogarnął mnie spokój

Chciałam podzielić się świadectwem podczas odmawiania kolejnych nowenn. Na pewno był to czas niezwykły. Przez rok udało mi się zmówić 6 nowenn. Modliłam się w różnych intencjach m.in. lepszą pracę dla męża, za rodzeństwo, za dusze w czyśćcu cierpiące. Cieszę się, że dotrwałam do końca każdej nowenny. Mąż póki, co to lepszej pracy nie ma, dalej tkwi w swojej obecnej. I czasami bywa ciężko. Staram się zawsze powtarzać, że nowenna to nie koncert życzeń. A na lepszą pracę po prostu trzeba poczekać. Przyjmuję to, co mi przyniesie każdy dzień. Cieszę się, że ten różaniec jest wplatany w moje codzienne obowiązki.

Przeczytaj