Chciałabym się w Wami podzielić swoim świadectwem. 1 nowennę odmawiałam w intencji tego, by Jędrek do mnie wrócił. Po pierwszym tygodniu odmawiania nowenny zaczął działać zły odwodząc mnie od tego. Niestety poległam i na 3 dni zaprzestałam nowennę ’ bo to bez sensu ’. Jednak zdziwiona swoim postępowaniem powróciłam do omawiania jej. I tak mijały dni, aż nagle Jędrek przyjechał do mnie i spedził ze mną pół dnia na rozmowie, a nawet i poszedł ze mną na msze.
wypadek
Czy modlitwa różańcowa chroni nas przed niespodziewanymi wypadkami? Przeczytajmy świadectwa na ten temat.
Jolanta: Wiele łask
Moja styczność z Nowenną zaczęła się, gdy zmarł mi Dziadzio, którego bardzo kochałam, opiekowałam się nim. Na dodatek zostawił mnie chłopak i nie mogłam znaleźć pracy. W rozpaczy zaczęłam odmawiać moja 1 NP, gdy ja odmówiłam poczułam ulgę, pogodzilam się z rozstanuem i znalazłam pracę, a 4 miesiące później poznałam chłopaka, który jest już moim mężem od roku.
Mateusz: Cud uzdrowienia
Niniejsze świadectwo jest moim pierwszym podczas 48 dnia mojej pierwszej Nowenny Pompejańskiej. Modlę się o cud uzdrowienia dla mojego nienarodzonego synka Miłosza Michała.
Małgorzata: Sen Najświętszej Maryi Panny
Jakiś czas temu moja siostra podarowała mi karteczkę a na niej modlitwa ,,Sen Najświętszej Maryji Panny” Nigdy o nim wcześniej nie słyszałam . Siostra otrzymała ten Sen od babci swojego męża i miał on zawsze ich chronić przed różnymi nieszczesciami, a szczególnie od śmierci na drodze.
Marta: Uratowanie życia
Od 1 listopada do 24 grudnia odmówiłam nowennę pompejańską w intencji dusz czyścowych. Byla to dość trudna nowenna gdyż działo się niesamowicie dużo mało przyjemnych rzeczy . Telefony, zegarki, komputery zaczynały się psuć, bywały wielkie kłótnie w rodzinie. Tydzień przed zakończeniem nowenny moj mąż miał wypadek samochodowy, z ktorego to uszedł z życiem.Osoby będące świadkiem wypadku mówili że to cud.
Iwona: Drugie życie syna
W marcu 2018 mój syn uległ ciężkiemu poparzeniu, 95% ciała poparzenia głównie trzeciego stopnia i poparzenia dróg oddechowych. W całej Polsce tylko jeden szpital zgodził się go leczyć. Po wypadku kapelan udzielił sakramentu absolucji. Szanse na przeżycie zerowe, lekarz kazał się pożegnać, bo syn nie przeżyje.
Gdy zobaczyłam go nieprzytomnego w szpitalu ogarnął mnie spokój, czułam ze Jezus jest obok mnie, nie jestem sama. Nie znałam wtedy aktu zawierzenia Ojca Dolindo, ale gdy wróciłam do domu, powiedziałam głośno- Panie Jezu, rób co uważasz, oddaje moje syna Tobie, niech się dzieje wola Twoja.