Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Bogusława: Dar potomstwa

Na początku chciałabym przeprosić Matkę Bożą, że tak długo nie złożyłam świadectwa . Swoją pierwszą nowennę pompejańską zaczęłam odmawiać 6 marca (popielec)w intencji daru potomstwa dla syna i synowej. Część dziękczynną zaczęłam 2 kwietnia,,a skończyłam w święto Miłosierdzia Bożego.. Miałam wielką nadzieję, że Pan Jezus mnie wysłucha,a Matka Boża wstawi się za mną, prosiłam także Sw Józefa, Jana Pawła, Dominika Sawio.W czasie części dziękczynnej synowi przyśniła się jego prababcia,która zmarła rok przed jego ślubem.We śnie ucałowała go w czoło i przytuliła.. Pomyślałam że to dobry znak,że wszystko będzie dobrze. W dzień Miłosierdzia Bożego modliliśmy się z mężem kościele o dar potomstwa,a później o 15 koronką do miłosierdzia Bożego.W ten dzień synowa powiedziała,że trudno będzie jej zajść w ciążę,tak stwierdził lekarz, płakała bardzo,a mnie serce pękało  bólu. Następnego dnia zaczęłam kolejną nowennę,o łaski potrzebne dla naszej rodziny. Część dziekczynna zaczęła się 26 maja,w dzień matki. Miałam wielką nadzieję że Maryja Matka nam pomoże. I w ten dzień przyśnił mi się Pan Jezus Miłosierny, powiedział że za 21 dni syn i synowa dowiedzą się o dziecku. Natychmiast się obudziłam, pomodlilam żeby tak się stało. Syn przyjechał później i opowiedziałam mu, że Pan Jezus mi się śnił,a on mówi, że też miał sen. Ktoś dawał mu numer do Jezusa i słyszy telefon,a na wyświetlaczu pisze Jezus i obudził się . Kiedy to opowiadał miał łzy w oczach. W pierwszą sobotę czerwca (dzień dziecka) pojechali do Częstochowy, aby zawierzyć się Matce Bożej,a ja modliłam się w domu. Za kilka dni dowiedziałam się że synowa jest w szpitalu,i że jest w ciąży,ucieszyłam się bardzo, prosiłam Boga żeby wszystko było dobrze. To była środa,a miała wyjść w sobotę,tak się jednak nie stało. Nadeszła sobota,syn przyjechał późnym popołudniem, nie zdążyliśmy nawet porozmawiać jak otrzymał telefon od żony. Wyszedł szybko i pojechał. Wiedziałam że coś złego się stało. Modliłam się i płakałam, odmówiłam telegram do Sw Józefa (co godzinę w wyjątkowych sytuacjach),list do Sw Józefa z prośbą, żeby synowa nie poroniła,i jeszcze wiele innych modlitw. Tak bardzo płakałam i nagle słyszę głos w sercu Pana Jezusa : nie płacz córko, wszystko będzie dobrze, idź rób co masz robić.I nagle takie uczucie nie do opisania, łzy przestały same płynąć .Modliłam się cały czas prosząc Boga, żeby wszystko było dobrze. Pomyślałam że zadzwonię do syna po 21,jak odmówię Apel Jasnogórski. Zadzwonilam, a syn mówi że nie ma dziecka,że poroniła,pytam jak to, przecież śnił mi się Pan Jezus,że dowiedzą się o dziecku, nie mogłam tego przyjąć do wiadomości. I znowu łzy,modlitwa, i tak przed północą zaczęłam następna nowennę za synową. Następnego dnia w niedzielę, święto Trójcy Przenajświętszej, pojechaliśmy z mężem i szwagierką do kościoła.W drodze szwagierka powiedziała że jej wnuczek z dziewczyną spodziewają się dziecka,nic jej nie odpowiedziałam,bo serce pękało mi z bólu. Pomyślałam tylko,a my właśnie straciliśmy wnuka. W kościele wszystkie cierpienia i ból ofiarowałam Panu Jezusowi. W domu pomyślałam ,że trzeba spalić ten list do świętego Józefa, skoro się nie spełniło. Zaczęłam odmawiać nowennę, część dziękczynną i myślałam jak ja mam teraz dziękować (wiem że to było złe myślenie). Odmawiałam, zostało mi tylko Wniebowzięcie NMP i Ukoronowanie NMP,i w tym czasie przyjechał syn. Myślę jak go pociesze, jakie słowa znajdę. , a syn mówi ,że lekarz się pomylił,że dziecko jest i żyje.Dla nas to cud,dzień 21,obiecany przez Pana Jezusa, dowiedzą się o dziecku i dowiedzieli się. Synowa opowiedziała później jak było. Dostała silnego krwotoku, duży skrzep krwi wyleciał, pomyślała że straciła dziecko, lekarz też tak stwierdził. Pielęgniarki, które były na tej zmianie i jej pomagały, również tak myślały. Następnego dnia przyszła lekarka,aby ją zbadać, i mówi że jest dziecko, serduszko bije. Nie mogła w to uwierzyć synowa,tak płakała, Pielęgniarki, które później przyszły z sobotniej zmiany,były w szoku, nie wierzyły że jest nadal w ciąży,a to był krwiak, co wyleciał,i i cały krwotok przez to. My wszyscy wierzymy że to cud. Przez dalsze miesiące ciąża przebiegała prawidłowo, Odmawiałam nowenny za synową i dziecko, aby wszystko było dobrze. I tak za równe 9 miesięcy od Święta Miłosierdzia Bożego, przyszła na świat wymodlona wnuczka Nadia (Nadzieja).  Chwała niech będzie Bogu, dziękuję za ten cud Panu Jezusowi i za wstawiennictwo Matce Bożej,Sw Józefowi i innym świętym , których prosiłam o pomoc., dziękuję mojej córce,która również modliła się za brata i mojej mamie. Niech wszystkim Pan Bóg błogosławi i Matka Boża strzeże. Amen.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Agata
Agata
06.05.21 00:10

Niesamowite to świadectwo. Aż trudno mi uwierzyć. I te sny, słowa Jezusa, obietnice. Bóg jest wielki, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Też w końcu chciałabym usłyszeć odpowiedzi na moje pytania. Wszystkiego dobrego dla Waszej całej Rodzinki

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x