W grudniu 2017 roku okazało się, że jestem w kolejnej, planowanej ciąży. W Boże Narodzenie postanowiliśmy podzielić się tą informacją z rodziną. Wszyscy bardzo się ucieszyli. Nasza radość została jednak „zmącona” informacją o kolejnej ciąży mojej siostry. Wiem, że nie brzmi to dobrze, ale siostra miała za sobą już 6 cesarskich cięć, to miało być siódme i wszyscy bardzo baliśmy się o jej zdrowie i życie, tym bardziej, że podczas ostatniego cięcia miały miejsce pewne komplikacje. Mnie również czekała cesarka. Okazało się, że dzielił nas miesiąc różnicy. Ona miała termin na połowę lipca, a ja na połowę sierpnia.
W lutym, będąc z Mężem na Jasnej Górze zamówiliśmy Mszę Świętą w intencji szczęśliwego rozwiązania dla siostry i dla mnie.
Cały ten czas miałam gdzieś w sobie pragnienie odmówienia Nowenny Pompejańskiej, jednak wydawało mi się to zbyt wymagające i niemożliwe do wykonania. Lęk o życie siostry był jednak tak ogromny, ze postanowiłam zacząć. W trakcie odmawiania nowenny miałam w sobie jakiś taki spokój, nie czułam już lęku. Zorientowałam się również, ze dzień, w którym zakończę nowennę, to dzień, kiedy na Jasnej Górze będzie odprawiana za nas Msza św.
Kilka dni po zakończeniu nowenny na świat przyszedł mój siostrzeniec Nikodem, operacja trwał bardzo krótko i obyło się bez żadnych komplikacji.
Miesiąc później my również szczęśliwie powitaliśmy na świecie nasze 4 dziecko-pierwszą córkę Marię Urszulę. Chwała Panu!
Jakiś czas później odmówiłam jeszcze jedną nowennę w takiej bardziej ogólnej intencji.
Bardzo chciałam podzielić się tym świadectwem, czuję się do tego zobowiązana, tym bardziej teraz, gdy zaczęłam odmawiać „pompejankę” w intencji zdrowia dla mojego Męża, który jest właśnie diagnozowany.
Chwała Panu
Piękne świadectwo. Dodaje otuchy. Tam gdzie człowiek mówi że się nie da Pan Bóg pokazuje swoją moc. Przepiękne.