Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aneta: Maryja ratuje ciało i leczy duszę

O nowennie przeczytałam w Internecie szukając modlitwy w dramatycznej sytuacji . W październiku dowiedzieliśmy się że szwagier jest chory na nowotwór. Dalsze badania pokazały jasno i bez wątpienia: nowotwór mózgu- złośliwy, później okazało się że są przerzuty. Zaczęłam nowennę 10 grudnia, już na początku zaczęły się dziać dobre rzeczy. Brat męża dostawał chemię w maksymalnych dawkach, ale bardzo dobrze reagował na leczenie, był samodzielny, wykonywał codzienne czynności bez pomocy, dużo ćwiczył na siłowni, sprzątał, robił zakupy, gotował a także samodzielnie chodził na wizyty lekarskie. Jego reakcja organizmu spowodowała niedowierzanie lekarzy, nie mieli pacjenta, który tak dobrze znosiłby leczenie. Mówili o tym że ludzie w tym stanie zwykle leżą w łóżku i muszą być pod opieką innych, nie dają rady funkcjonować samodzielnie, a on mieszka sam i jest bardzo samodzielny. Choroba bardzo zbliżyła nas do siebie, czas który spędziliśmy razem z powodu choroby był błogosławieństwem. Matka Boża dała nam pokój w sercach i wspaniałego lekarza, pod którego opieką był szwagier, nasze myśli i działania były skupione na jego wyleczeniu, ale byliśmy spokojni i pełni nadziei, nigdy nie pojawiła się rozpacz i zwątpienie. W styczniu szwagier pojechał z przyjacielem na króciutki wyjazd w góry, po powrocie lekarze osłupieli, gdy usłyszeli że doszedł do schroniska Dom Śląski na wysokość 1400 m n p m. Pulmonolog powiedział, że to niemożliwe bo na tej wysokości zacząłby się dusić, a on pokazał mu zdjęcia. Wszystkie parametry które badano po tym wyjeździe poprawiły się. Adam nadal brał chemię ale nauczył się z tym funkcjonować. Odstawiono mu z dnia na dzień wszystkie leki bo pojawiły się objawy polekowej padaczki, a on dał radę funkcjonować bez żadnego wspomagania farmakologicznego, pomimo że początki były ciężkie i chciano mu wprowadzić leki psychiatryczne. Cały czas czułam że mamy wsparcie w Bogu i Matce Bożej, że nasze modlitwy są wysłuchane. Nie wiemy czy Adam jest zdrowy, wszystkie markery nowotworowe które mu zbadano na początku lutego wyszły na zero, ale nie można zrobić rezonansu ani tomografii bo jest już zbyt mocno napromieniowany, trzeba czekać do marca. Funkcjonuje wspaniale, odzyskał wigor i radość. Mam nadzieję że wyzdrowiał. Skończyłam nowennę 2 lutego i od tej pory codziennie odmawiam różaniec, choćby jedną dziesiątkę bo nie umiem i nie chcę już bez niego żyć . To modlitwa ratująca człowieka, nie tylko ciało ale przede wszystkim duszę .Mąż powiedział, że od kiedy odmawiam różaniec nasze życie rodzinne jest dużo lepsze, głębsze, jeszcze bardziej wypełnione miłością. Kochani módlcie się na różańcu, ta modlitwa napełnia miłością, pokojem, nadzieją i ratuje dusze.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Basia
Basia
13.04.21 18:33

Jakie wspaniałe świadectwo!

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x