Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Uzdrowienie

W lutym tego roku spotkała mnie bardzo przykra sytuacja. Moja mama poważnie zachorowała, trafiła do szpitala. Okazało się że to migotanie przedsionków i zakrzepica. Lekarze szukając przyczyny zakrzepicy pogłębili badania , zrobili TK brzucha i wtedy usłyszałam coś co mój świat wywróciło do góry nogami: zmiana na macicy , ogromna zmiana 20 cm/20 cm , w karcie szpitalnej diagnoza: podejrzenie raka macicy.. sytuacja ta była dla mnie tak trudna, że nie potrafiłam funkcjonować wogòle.. po usłyszeniu tej strasznej dla mnie wiadomości… przeplakalam w pracy cały dzień i właśnie jedna z koleżanek powiedziała mi, zacznij Nowennę Pompejańską. I tak zrobiłam. Już wieczorem zmowilam modlitwy. Od samego początku gdy zaczęłam się modlić Nowenną bylam jakoś spokojniejsza. Okazało się że moja mama ma mieć usuwany operacyjnie ten guz, w trakcie czekania na operację wyskoczyly jej guzy na szyi , nogach strasznie bałam się że to przerzuty. Guzy nie chciały znikać, lekarze musieli pobrać z nich wycinki

..A ja cały czas ufnie ale że łzami w oczach mówiłam nowennę , nie pamiętam bym o coś tak bardzo błagała Maryję. Były dni kiedy płacz rozdzieral moje serce z troski o moją mamę, ale trwalam w modlitwie.. W momencie kiedy moja mama jechała na operację do szpitala do Warszawy przyszła pierwsza dobra wiadomość… zmiany na szyi i nogach są to tylko stany zapalne… Nie wiedziałam jak mam dziękować Maryi…Bo to było pierwsze światełko w tunelu. Kolejne światełko to dzień operacji… zabieg się udał, jednakże lekarze kazali miesiąc czekać na wynik histopatologiczny dopiero wtedy będzie wiadomo czy to rak czy nie… w trakcie mówienia nowenny napotkaly mnie jednak trudności, z troski o moją mamę…I zamartwiania się niestety moje serce przestało równo i prawidłowo pracować. Pewnego wieczoru zabrała mnie do szpitala karetka… dostawalam leki zarówno na serce jak i uspokojenie które mnie tak otępialy że omówienie nowenny graniczylo z cudem.. jednakże nie poddalam się.. może to głupio zabrzmi jednakże mówiłam nowennę zasypiając po lekach, z różańcem w dłoniach ale mówiłam…. gdy wyszłam że szpitala myślałam że to jeden taki incydent ale niestety się powtórzył… pomimo trudnego okresu nie przestawalam mówić nowenny, strasznie ufalam że tylko Ona może uratować moją mamę.. Lekarze niejednokrotnie mi powtarzali że mają złe przeczucia co do guza… że myślą że jest złośliwy… W dniu wczorajszym zadzwonił telefon że szpitala z Warszawy w słuchawce usłyszelismy diagnozę: zmiana Łagodna to nie rak, płakałalismy wszyscy… Naprawdę nie wiem jak dziękować Maryi bo gdyby nie Nowenna nie dałabym sobie rady z tą sytuacją. To dzięki tej modlitwie moja mama jest zupełnie zdrowa… polecam wszystkim Nowennę Pompejańską bo na prawdę działa cuda. Bóg zapłać.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Małgorzata
Małgorzata
02.05.21 17:44

No cóż na taką miłość i wytrwałość w modlitwie to Mateńka nie mogła chyba inaczej odpowiedzieć jak tylko”tak”. Podziwiam za wytrwałość.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x